Napotkaliśmy
je w lesie w okolicach Parszowa. W planach wycieczki nie było tego typu
spotkania. No cóż, jednak miało miejsce. Nawet kilka razy.
bagno zwyczajne
Wędrówkę
zaczęliśmy na skraju lasu tuż przed Parszowem. Weszliśmy na solidną bitą drogę,
którą wielokrotnie już chadzaliśmy, zawsze była tak porządna, że aż nudna.
świetna droga
kraśnik sześcioplamek
Niestety,
kolega Ed miał PLAN, który przewidywał zejście z tej drogi w przecinkę pod
linią elektryczną. Zeszliśmy.
Najpierw
było nieźle, potem zrobiło się trudniej, aż spotkaliśmy tytułowe bagno.
Rzeczywiście przekwitło.
no cóż...
Przedzieraliśmy
się przecinką dalej. I stopniowo pod stopami robiło się coraz bardziej miękko i
mokro. Trafiliśmy na inne bagno. Stopy zapadały się w mokry mech, woda wlewała
się do butów górą. Już miałam zacząć kląć, ale zauważyłam pierwsze żurawiny.
Potem następne. I następne.
żurawina błotna jeszcze niedojrzała
zaczyna się rumienić
Ale to
jeszcze nic. Pod nogami wyłoniła się niespodziewanie rosiczka. Cudna, malutka. Z uroczymi
kropelkami na igiełkach. Koledzy mi zniknęli z pola widzenia, ale nie mogłam
się oprzeć magii tej roślinki żarłocznej.
rosiczka okrągłolistna
Oj, jak
dobrze, że to bagno nie wyschło!
Czemu to
zawdzięczamy? Najpewniej stałej dostawie wody ze źródełka, do którego uparcie
dążył kolega Ed. Dotarł tam. A my za nim.
skromny potoczek zasila bagno
To źródełko
Biała Skałka. Dzikie, ale obudowane kamieniami. Zobaczcie. Przyjemne, prawda?
Biała Skałka
Ale nie ono
nas najbardziej zdumiało, a rewelacyjna – szeroka i absolutnie sucha droga,
która do niego prowadzi. Przeszliśmy nią w ubłoconych spodniach i przemoczonych
butach. Doprowadziła nas prawie na start. Ech…
można i tak
Żal tej
drogi, ale gdybyśmy nią poszli od razu, to gdzie spotkalibyśmy rosiczkę? No
gdzie?
Dalej już
wędrowaliśmy dobrze znaną suchą drogą. Zrobiło się ciepło, słonecznie. Parę
roślin znów trafiło w obiektyw.
cykoria podróżnik
dziewanna
A potem na
rozstajach dróg zobaczyliśmy drogowskaz. Prosty, skromny. Gdybyśmy nie
wiedzieli, jak dojść do naszego ulubionego kamieniołomu, to on by nam pokazał.
do Oczu Ziemi w prawo
Oczy czekają
Pracownicy
leśni zapraszają do kamieniołomu, zachwalają nowe obiekty. Idziemy więc, bo i
tak mieliśmy zamiar zajrzeć w odwiedziny.
wyrobisko kamieniołomu
Przy drodze leśnicy ustawili wydrążone w pniach drzew donice z
roślinami. Odgradzają one dostęp do niebrzydkiego rozlewiska.
ogródek w lesie
rozlewisko
Zapraszamy do wejścia!
W
kamieniołomie dużo nowych obiektów. Jak wrócą normalne warunki życia, można tu
posiedzieć przy ognisku czy grillu, odpocząć pod wiatą, pospacerować wokół
małego stawu, przyjrzeć się skalnym ścianom kamieniołomu. Z atrakcji wybraliśmy
spacer.
ekologiczny stojak na rowery
nowa infrastruktura
widok na ściany kamieniołomu
Po
zwiedzaniu trzeba wymyślić ciąg dalszy trasy. Jak tu wrócić do auta, żeby nie
było nudno na tej samej drodze?
I tu znów
kolega Ed przychodzi w sukurs ze swoimi świeżymi pomysłami. Będziemy badać
przebieg nadzwyczaj przyzwoitej drogi, która powinna prowadzić na północny
wschód. I tak prowadzi. Zauważam przy niej wychodnię skalną (możliwe, że to
jednak ściana dawnego niewielkiego kamieniołomu).
droga w nieznane
Spokojnie
doganiam grupkę, a tu niespodzianka. Droga nie chce prowadzić w zamierzonym
kierunku. Tym gorzej dla niej. Nadchodzi rozstanie.
O, ludzie,
jakie urozmaicone drogi i bezdroża nastąpiły po tym rozstaniu… Długo by
opowiadać.
mały dylemat - jest tu jakaś droga, czy nie
Trzeba uczciwie przyznać, że ładne, suche drogi też się trafiały.
Ale zdecydowanie bardziej interesujące były te inne.
czarne jagody już wyzbierane
Grzyby
również spotykaliśmy.
pięknoróg
Na
zakończenie wycieczki jeszcze tylko jedno solidne lądowanie w kolejnym bagnie i
po emocjach.
w lesie błoto do ominięcia
Trasa była
bardzo krótka – ledwie 9,7 kilometra, ale taka solidna, że hej.
PS Buty pod
wieczór wyschły. Można planować kolejne trasy.
PS 2 Zauważyliście zapewne zmianę wyglądu bloga. Jest to niezależne ode mnie i trudne do okiełznania - tekst i zdjęcia żyją własnym życiem, pojawiają się i znikają bez związku z logiką. Liczę na to, że wpis się zachowa bez uszczerbku, ale pewności brak.
PS 3 Tu link do poprzedniej relacji z kamieniołomu
Zdjęcia – Edek i ja
Dla samej rosiczki i pięknoroga warto było zejść z trasy !! :-)
OdpowiedzUsuńWarto było. Bez dwóch zdań. Jest ciepło, buty i skarpety szybko schną. A pięknoróg rośnie sobie w okolicy suchej. Czyli podwójna przyjemność.
UsuńBrawa za wspaniałe, jak zwykle, zdjęcia roślin i owadów.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Akurat nie było wiatru, to można było poszaleć z aparatem.
UsuńSporo dzikich kwiatków... kilka by udomowił na łączce.
OdpowiedzUsuńOne chyba nie lubią udomowienia. Raz próbowałam udomowić bluszcz z lasu. Nie przyjął się. Ale możesz spróbować zebrać nasiona. Kto wie...
UsuńTyle piękności w jednym poście, że nie wiem od czego zacząć :) Źródełko wygląda na bardzo ciekawy przykład źródła szczelinowego, których zbyt wiele u nas nie ma. Warto byłoby mu przyjrzeć się bliżej i dokładniej. Rosiczka spotkana na trasie zawsze poprawia humor, a zwłaszcza, gdy ma się aparat pod ręką. Jak widzę przy Oczach Ziemi trochę się pozmieniało od naszej ostatniej wizyty :) Co do wychodni skalnej to według znanych mi map jest to ściana dawnego łomiku. Jednego z wielu poukrywanych w tamtejszych lasach.
OdpowiedzUsuńJeśli się wybierzecie do źródełka, warto pójść suchą ścieżką, chociaż bagienne atrakcje też mają swoje uroki. :)
UsuńLeśnicy zadbali naprawdę solidnie o kamieniołom. Można tam spędzić przyjemnie czas. Ja czekam jeszcze na to, że kiedyś zaczną padać deszcze i mały stawik na środku wyrobiska zapełni się wodą.
Co do łomiku, to już teraz nabrałam pewności. Dziękuję. Zmienię podpis pod zdjęciem. Tam w pobliżu były takie trochę dziwne pagórki, które też mogły być ścianami kolejnych łomików.
Narumpałing + chaszczing !!! I to rozumiem. A swoją drogę to tych rosiczek zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńNo, się działo... Co do rosiczek, to potem się okazało, że te były pierwsze w sezonie potem już na spokojnie przyjmowałam kolejne aż doszło do wybrzydzania: Eeeeeee, znowu rosiczka? Nie fotografuję.
Usuń