wtorek, 7 września 2021

Dawno nie byliśmy w rezerwacie Sieradowska Góra

Zastanawiacie się, dlaczego? Może on nieciekawy? Otóż – nie. Rezerwat ma wiele walorów. Jednak ostatnimi czasy były one prawie niedostępne. A to z powodu zatarasowania niebieskiego szlaku, który przezeń prowadzi, przez potężne drzewa – wiatrołomy. 
Jesienią 2012 koledzy z trudem się tam przedzierali. Oto kilka zdjęć na dowód.
 
wiatrołom na Sieradowskiej Górze - rok 2012 
 
drzewa wyrwane z korzeniami


i leżą
 

Za kilka lat – w 2015 – znów się tam wybrali i po raz kolejny ponieśli porażkę w nierównej walce z leżącymi drzewami. Opisałam to na blogu (tu link).
Minęło trochę czasu nim kolega Ed postanowił stawić czoła temu odcinkowi szlaku, czyli odwiedzić wreszcie rezerwat Sieradowska Góra.
Startujemy z Siekierna, gdzie parkujemy przed całodobowo nieczynnym sklepikiem. Maszerujemy asfaltową drogą w kierunku lasu. Po drodze wyprzedzają nas auta zmierzające prosto w las. Grzybiarze oczekują dużych zbiorów i nie zamierzają targać ciężkich koszy, skoro mogą je spokojnie wywieźć. 
 
las coraz bliżej
 
widok z drogi na Łysicę i Agatę
 

W lesie panuje głęboki cień, odczuwa się przejmujący chłód, ale na drodze prowadzącej na wschód pławimy się w słońcu i wygrzewamy stare kości. 
 
wrzosy przy leśnej drodze
 
turysta idealnie zakamuflowany
 
Docieramy wreszcie do granicy rezerwatu i wchodzimy na jego teren ścieżką szlaku.
 

Las z dostojnymi starymi drzewami zdaje się drzemać w cieniu, słońce z trudem przebija się przez gęstwinę bukowych liści, jodłowych i modrzewiowych igieł. Przy ścieżce na niewysokich pniakach rosną grzyby, które nie interesują żadnych grzybiarzy. Czasem tylko ja się przy nich zatrzymam, żeby zrobić jakieś foto. Ale tu trzeba zachować ostrożność, bo próchniczna ziemia przy pinach jest miękka i zdradliwa – przy jednym pniaku zapadła się pod moją prawą nogą. Z trudem się wydostałam, a noga w kostce lekko pobolewała.
 

skromne "grzybobranie" 
 
Teren się obniża, wędrujemy wąwozem, a może dolinką, przez który przepływa Świślina. Rzeczka po niedawnych opadach deszczu ma wartki nurt i jest dosyć szeroka, jak na swoje możliwości. Wije się malowniczo w pobliżu ścieżki, ginie w zaroślach. 
 
 

Świślina - nieduża, ale nienudna

Na samej ścieżce pojawiają się przeszkody – liczne kałuże, błotniste odcinki. Omijamy je z większą i mniejszą gracją. Grunt, że skutecznie.
 
boczkiem, boczkiem...
 
Na szczęście wiatrołomy usunięto, w niektórych miejscach zalegają po obu stronach drogi, nie trzeba już się mozolnie przebijać. 
 
na szlaku
 
Na skraju lasu zatrzymujemy się na mały postój, podziwiamy nasze ulubione widoki na pola Bronkowic, Brogowa i znów zanurzamy się w lesie. 
 
polne widoki
 
Tym razem kolega Ed prowadzi nas dróżkami, ścieżkami, a czasem czymś, co podobno dawniej było ścieżką, a teraz zarosło. 
 
typowy ostatnio widok leśny
 
Tu też zaliczamy skromne fotograficzne grzybobranie.
 
galaretek lekko przybrudzony
 
niektóre leśne zakamarki cuchnęły okrutnie za sprawą takich oto grzybów - to, rzecz jasna, sromotnik bezwstydny
 

a to tak zwane "czarcie jajo", z którego wyrasta sromotnik
 
Czasem wychodzimy na skraj lasu i rzucamy okiem na góry i pola w okolicach Bodzentyna. A tam pełno słońca i wieje lekki wiatr. 
 
widok na Górę Miejską i Łysogóry
 
Ciągnie nas do tych pól i w końcu wychodzimy na przestrzenie u podnóża Sieradowskiej Góry. Przez Sieradowice Parcele zmierzamy w stronę Siekierna. 
 
jesienne pola z Łysogórami w tle
 
W Siekiernie krótki postój nad stawem w centrum wsi – za kilka chwil koniec trasy. 
 
wiejski staw
 
z luksusową miejscówką
 

Wycieczka się udała, chociaż Janek zgłosił zastrzeżenia co do pogody. Jego zdaniem rano było stanowczo za zimno i to nas zmusiło do targania większej liczby ubrań.
 
mapka trasy
 
Zdjęcia – Edek, Janek i ja

5 komentarzy:

  1. Warto było odświeżyć... trochę pamietam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale pamiętam nasze przejście szlakiem aż do Wąchocka w grudniu 2008. To była wycieczka - wielka grupa, dużo radości. Właśnie sobie wspominkowo obejrzałam Twoje zdjęcia z tamtej wyprawy. I to było właściwie jedyne przejście tego szlaku przeze mnie aż do teraz.

      Usuń
  2. Lubię tę okolicę,jej typowy świętokrzyski pejzaż. Wsie ulicówki, wstęgowe faliste pola i ładne ze wzgórza panoramiczne widoki.
    Pozdrawiam: Wiesiek

    Dziękuję, Wiesiu.
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  3. Spora kolekcja grzybowych fotografii :) My np. nie byliśmy w rezerwacie jeszcze ani razu. A tyle razy przechodziło się w pobliżu, i jakoś zawsze nie było czasu. Z relacji rezerwat wydaje się bardzo ciekawy i dziki. Tym bardziej będziemy musieli w końcu go odwiedzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, warto tam zajrzeć. Nie jest to wysoce spektakularny rezerwat, ale warto przejść jego ścieżkami. Ładnie powinno być, kiedy drzewa liściaste nabiorą jesiennych barw.

      Usuń