Ten kanał jest zasilany wodą z dwóch rzek – Olzy i Puńcówki,
dzieli się na dwie odnogi i można go spotkać w Cieszynie. Powstał w XVI wieku,
ma więc bogatą przeszłość.
Jego woda była niegdyś bardzo pracowita. Zasilała ona
zamkową fosę, poruszała młyńskie koła, była wykorzystywana przez rzemieślników,
którzy się tu osiedlili ze względu na jej bliskość. W XIX wieku postawiono tu nawet
elektrownię wodną zapewniającą prąd dla cieszyńskiego dworca kolejowego.
Ulica, która prowadzi nad kanałem, nosi nazwę Przykopa, a
jej najbardziej atrakcyjny fragment jest powszechnie nazywany Cieszyńską
Wenecją. Można tu spotkać sporo turystów, spragnionych weneckich atrakcji.
Te atrakcje to urocze mostki nad kanałem. I niech wam się
nie wydaje, że zdjęcia krzywo zrobione – różnica poziomów między ulicą a drugim
brzegiem kanału powoduje, że nie wszystkie są poziome.
Po obu stronach ulicy nad wodą spotykamy przyjemne domy.
Niektóre zabytkowe. W kilku mieszczą się galerie sztuki oferujące pamiątki z
Cieszyna. Są i nieduże lokale gastronomiczne.
Niestety, część domów zaniedbana, może bez właścicieli.
Najbardziej rzuca się w oczy wznoszący się nad poziomem ulicy budynek z cegły
poprzecinanej drewnianymi belkami – pruski mur, ale niezbyt typowy, bo nie
pomalowany na biało. Od lat widywaliśmy ten budynek. Zastanawialiśmy się, co też
to może być za obiekt i dopiero teraz udało mi się znaleźć wzmiankę o nim.
Okazuje się, że powstał on na przełomie XVIII i XIX wieku, był wielokrotnie
przebudowywany i, choć widoczny z ulicy Przykopa, to jego właściwa lokalizacja
jest przy sąsiedniej ulicy Śrutarskiej. Od
tej ulicy wchodziło się do Teatru Elektrycznego, a od strony Cieszyńskiej
Wenecji znajdowała się sala kinowa. Tak, tak – ten budynek mieścił pierwsze w
Cieszynie kino, które działało w okresie międzywojennym. Teraz
niszczeje. Wieka szkoda.
Patrząc na zdjęcia Teatru Elektrycznego zauważyliście
zapewne, że wznosi się on nad ulicą na wysokiej skarpie. Tę skarpę zabezpiecza
zabytkowy mur oporowy. Ma on zróżnicowaną wysokość, często pokrywa go gęsta
roślinność.
Za skrzyżowaniem z ulicą Schodową kończy się Cieszyńska
Wenecja, ale warto zapuścić się dalej w ulicę Przykopa. Na tym odcinku jest ona
cichsza, pusta i bardziej zielona, raczej parkowa niż miejska.
Miło z Wenecji wrócić do swojskiego Cieszyna. Jeszcze kilka ciekawostek tu na nas czeka.
Nie mogłam sobie odmówić pokazania sielskiego ogródka Cieszyńskiej Wenecji - taka to ta nasza Wenecja.
Zdjęcia – Edek i ja
W Cieszynie byłem tylko raz i to służbowo z bogatą konsumpcją piwa...
OdpowiedzUsuńMy też po każdym powrocie z trasy wpadaliśmy na piwko. Gorąco było. A tak nawiasem mówiąc, biały budynek z dachem z gontów, malowany w kwiaty, który widać na dwóch zdjęciach był niegdyś browarem.
Usuń