Skąd określenie – „cud”? Otóż Szydłowiec uzyskał w
plebiscycie National Geographic Traveler zaszczytny tytuł Cudu Polski 2025
(tych cudów jest 16 – w każdym województwie jeden). Uważam, że miasto swoją
urodą, bogactwem zabytków i dbałością gospodarzy w pełni na ten tytuł
zasługuje. Obserwuję je od lat i widzę wielkie zmiany na korzyść
zachodzące w ostatnim czasie.
Korzystając z pięknej jesiennej aury wybrałam się tam kilka dni temu. Nie na zwiedzanie, a na sprawdzenie tego, jak jesień wydobywa walory miasta.
Wysiadłam na przystanku w
okolicach szkoły zawodowej i od razu zauważyłam grupkę uczniów zmierzających w
kierunku lasu. Pewnie na wagary. Pomyślałam, że warto iść za nimi, bo na pewno znają
tutejsze zakamarki i łatwe sposoby dotarcia do nich. Nie pomyliłam się.
Podprowadzili mnie bezproblemowo do wygodnej ścieżki okrążającej nieczynny
kamieniołom Pikiel i zrobili to tak sprawnie, że dopiero przy wyjściu zauważyłam
tabliczkę z zakazem wstępu.
Młodzież już dawno zniknęła z mojego pola widzenia,
bo zagapiłam się na jesienną urodę ścian kamieniołomu.
Las na przeciwległym
brzegu wyglądał równie urodziwie jak kamienne ściany, postanowiłam więc i tam
zajrzeć.
Przeszłam kilkoma dróżkami oddalonymi od brzegu wyrobiska.
Wróciwszy
na drogę skierowałam się w stronę kolejnego kamieniołomu – Podkowiński. Szłam
tam jak na ścięcie, bo naczytałam się o zagospodarowaniu terenu wokół niego i
spodziewałam się kolejnego kiczowatego obiektu z kostką brukową, budami dla
głodomorów, pospolitymi huśtawkami i nie wiadomo, czym jeszcze atrakcyjnym dla
tłumów. I na szczęście się pomyliłam. Kamieniołom potraktowano tu z szacunkiem,
nie stał się pretekstem do zarabiania. Wręcz przeciwnie – porządnie go
wyeksponowano tworząc bezpieczne wysypane żwirkiem alejki spacerowe.
Mało tego,
teraz dopiero się okazało, że wyrobisko kamieniołomu jest dużo większe niż to
się wydawało przed laty, kiedy tkwił zarośnięty krzakami. I te, niegdyś niewidoczne zza drew i śmieci, ściany ładnie
odkryto.
O istnieniu tych miejsc nie miałam pojęcia, mimo iż co jakiś czas zaglądaliśmy w okolice wyrobiska kamieniołomu Podkowiński.
Dawny dziko rosnący jakoby las stał się teraz przyjemnym parkiem
spacerowym ze spokojnymi miejscami do wypoczynku. Sam zaś kamieniołom zyskał
uznanie w formie efektownego muralu poświęconego dawnym pracom górników wydobywających
piaskowiec szydłowiecki.
I piaskowiec też nie jest tu bezimienny – można się o
nim sporo dowiedzieć z tablic informacyjnych.
Jest gdzie usiąść w gronie
rodziny czy znajomych. Nawet ja, chociaż sama byłam, skorzystałam z miejsca na
posiłek. No i nie odmówiłam sobie przyjemności wejścia na niezbyt wysoki taras
widokowy.
Dwie atrakcje przygotowane dla odpoczywających były akurat nieczynne
– tyrolka, którą można zjechać z korony kamieniołomu nad wodą i ścianka wspinaczkowa. Tego
mi zupełnie nie brakowało, zwłaszcza że domyślam się hałasu, jaki robią użytkownicy
tyrolki.
Z parku przy kamieniołomie przeszłam bezproblemowo do kolejnego parku,
jaki zajmuje jeden z brzegów szydłowieckiego zalewu.
Udało mi się zignorować
alejki spacerowe i przejść po trawie nad wodą – bardzo to przyjemne.
Molo i
pomost wędkarski dają dodatkowe atrakcje w postaci widoku na okolice Rynku
Wielkiego z wieżami kościoła i ratusza.
W końcu dotarłam nad Korzeniówkę, która
spokojnie przepływa przez miasto, a na deptaku nad nią warto się zatrzymać na
malowniczych mostkach czy przy kolejnych muralach. „Sejm bociani” Maleckiego nabiera nowego znaczenia teraz w
otoczeniu jesiennych traw. Już wiadomo – bociany na pewno odlecą.
Na
przeciwległym brzegu rzeczki mural z atmosferą wiejskiej sielanki przerwanej
wymarszem powstańców do walki.
Po przejściu rynku skierowałam się w ulicę
Kilińskiego, gdzie powstał mural odtwarzający fotografie mieszkańców Szydłowca
z okresu międzywojennego.
Trwa tam akurat remont jezdni i chodnika, ale
pracownicy na moją prośbę zrobili sobie malutką przerwę, żeby umożliwić mi
sfotografowanie muralu.
Zaraz też udałam się w okolice komendy straży pożarnej,
gdzie niedawno powstał mural wykonany przez jednego ze strażaków.
Mój spacer
trwał już dosyć długo, postanowiłam go zakończyć w okolicy zamku Szydłowieckich
i Radziwiłłów. Wiem, że aktualnie są tam przygotowywane nowe wystawy, więc
pozostawiłam zwiedzanie wnętrz na później i zadowoliłam się spacerem po parku.
Moim
celem było Krzywe Drzewo, które malowniczo zwiesza się nad zamkową fosą.
To
wiąz szypułkowy, który liczy sobie około 110 lat. W tym roku został uhonorowany
tytułem Polskie Drzewo Roku 2025.
dawniej lubiano włazić na pochylony pień, żeby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie; teraz jest to zabronione - myślę, że z troski o drzewo: lepiej, żeby było krzywe niż złamane przez barbarzyńców
I tym spotkaniem zakończyłam spacer po
jesiennym Szydłowcu, który może stać się cudem nie tylko tego roku, ale i
kolejnych – warto tu zaglądać.
Zdjęcia
mojego wyrobu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz