sobota, 25 października 2025

Szydłowiec – cud w jesiennej oprawie

Skąd określenie – „cud”? Otóż Szydłowiec uzyskał w plebiscycie National Geographic Traveler zaszczytny tytuł Cudu Polski 2025 (tych cudów jest 16 – w każdym województwie jeden). Uważam, że miasto swoją urodą, bogactwem zabytków i dbałością gospodarzy w pełni na ten tytuł zasługuje. Obserwuję je od lat i widzę wielkie zmiany na korzyść zachodzące w ostatnim czasie.  
Korzystając z pięknej jesiennej aury wybrałam się  tam kilka dni temu. Nie na zwiedzanie, a na sprawdzenie tego, jak jesień wydobywa walory miasta.
 
 
Wysiadłam na przystanku w okolicach szkoły zawodowej i od razu zauważyłam grupkę uczniów zmierzających w kierunku lasu. Pewnie na wagary. Pomyślałam, że warto iść za nimi, bo na pewno znają tutejsze zakamarki i łatwe sposoby dotarcia do nich. Nie pomyliłam się. Podprowadzili mnie bezproblemowo do wygodnej ścieżki okrążającej nieczynny kamieniołom Pikiel i zrobili to tak sprawnie, że dopiero przy wyjściu zauważyłam tabliczkę z zakazem wstępu.
 


Młodzież już dawno zniknęła z mojego pola widzenia, bo zagapiłam się na jesienną urodę ścian kamieniołomu. 
 


Las na przeciwległym brzegu wyglądał równie urodziwie jak kamienne ściany, postanowiłam więc i tam zajrzeć. 
 

Przeszłam kilkoma dróżkami oddalonymi od brzegu wyrobiska. 
 


Wróciwszy na drogę skierowałam się w stronę kolejnego kamieniołomu – Podkowiński. Szłam tam jak na ścięcie, bo naczytałam się o zagospodarowaniu terenu wokół niego i spodziewałam się kolejnego kiczowatego obiektu z kostką brukową, budami dla głodomorów, pospolitymi huśtawkami i nie wiadomo, czym jeszcze atrakcyjnym dla tłumów. I na szczęście się pomyliłam. Kamieniołom potraktowano tu z szacunkiem, nie stał się pretekstem do zarabiania. Wręcz przeciwnie – porządnie go wyeksponowano tworząc bezpieczne wysypane żwirkiem alejki spacerowe. 
 

Mało tego, teraz dopiero się okazało, że wyrobisko kamieniołomu jest dużo większe niż to się wydawało przed laty, kiedy tkwił zarośnięty krzakami. I te, niegdyś niewidoczne zza drew i śmieci, ściany ładnie odkryto. 
 
 
O istnieniu tych miejsc nie miałam pojęcia, mimo iż co jakiś czas zaglądaliśmy w okolice wyrobiska kamieniołomu Podkowiński. 
 
Dawny dziko rosnący jakoby las stał się teraz przyjemnym parkiem spacerowym ze spokojnymi miejscami do wypoczynku. Sam zaś kamieniołom zyskał uznanie w formie efektownego muralu poświęconego dawnym pracom górników wydobywających piaskowiec szydłowiecki. 
 

I piaskowiec też nie jest tu bezimienny – można się o nim sporo dowiedzieć z tablic informacyjnych. 
 

Jest gdzie usiąść w gronie rodziny czy znajomych. Nawet ja, chociaż sama byłam, skorzystałam z miejsca na posiłek. No i nie odmówiłam sobie przyjemności wejścia na niezbyt wysoki taras widokowy. 
 

widok z tarasu na zalew
 
Dwie atrakcje przygotowane dla odpoczywających były akurat nieczynne – tyrolka, którą można zjechać z korony kamieniołomu nad wodą i ścianka wspinaczkowa. Tego mi zupełnie nie brakowało, zwłaszcza że domyślam się hałasu, jaki robią użytkownicy tyrolki. 
 
widok na kamieniołom z okolicy, gdzie startuje trasa tyrolki
 
ścianka wspinaczkowa
 
Z parku przy kamieniołomie przeszłam bezproblemowo do kolejnego parku, jaki zajmuje jeden z brzegów szydłowieckiego zalewu. 
 
widok na zalew 
 
Udało mi się zignorować alejki spacerowe i przejść po trawie nad wodą – bardzo to przyjemne. 
 
w głębi kadru stary młyn
 
Molo i pomost wędkarski dają dodatkowe atrakcje w postaci widoku na okolice Rynku Wielkiego z wieżami kościoła i ratusza. 
 

od czasu pobytu w Sopocie darzę mola szczególnym sentymentem
 
W końcu dotarłam nad Korzeniówkę, która spokojnie przepływa przez miasto, a na deptaku nad nią warto się zatrzymać na malowniczych mostkach czy przy kolejnych muralach. „Sejm bociani”  Maleckiego nabiera nowego znaczenia teraz w otoczeniu jesiennych traw. Już wiadomo – bociany na pewno odlecą. 
 

Na przeciwległym brzegu rzeczki mural z atmosferą wiejskiej sielanki przerwanej wymarszem powstańców do walki. 
 


Po przejściu rynku skierowałam się w ulicę Kilińskiego, gdzie powstał mural odtwarzający fotografie mieszkańców Szydłowca z okresu międzywojennego.
 

Trwa tam akurat remont jezdni i chodnika, ale pracownicy na moją prośbę zrobili sobie malutką przerwę, żeby umożliwić mi sfotografowanie muralu. 
 


Zaraz też udałam się w okolice komendy straży pożarnej, gdzie niedawno powstał mural wykonany przez jednego ze strażaków. 
 

Mój spacer trwał już dosyć długo, postanowiłam go zakończyć w okolicy zamku Szydłowieckich i Radziwiłłów. Wiem, że aktualnie są tam przygotowywane nowe wystawy, więc pozostawiłam zwiedzanie wnętrz na później i zadowoliłam się spacerem po parku. 
 


Moim celem było Krzywe Drzewo, które malowniczo zwiesza się nad zamkową fosą. 
 

To wiąz szypułkowy, który liczy sobie około 110 lat. W tym roku został uhonorowany tytułem Polskie Drzewo Roku 2025.
 

dawniej lubiano włazić na pochylony pień, żeby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie; teraz jest to zabronione - myślę, że z troski o drzewo: lepiej, żeby było krzywe niż złamane przez barbarzyńców 
 
I tym spotkaniem zakończyłam spacer po jesiennym Szydłowcu, który może stać się cudem nie tylko tego roku, ale i kolejnych – warto tu zaglądać.  
 

Zdjęcia mojego wyrobu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz