czwartek, 23 października 2025

Znów wędrujemy przez wąwozy Chmielowa

Lubimy tu wracać. Można sobie różnie układać trasy i nawet powtórzone wcale się nie nudzą. 
 
wąwóz w Krońcach
 
Tym razem startujemy na stacji kolejowej Boksycka. Do niej też wrócimy. Od samego rana czuć niedosyt pogodowy – słońce tylko przeziera, jest ciepło, ale za mało światła, aby jesienne barwy zalśniły w pełnej krasie. 
 

Po dotarciu do Chmielowa zaglądamy tradycyjnie nad Kamienną. 
 

Dalsza trasa prowadzi obok niezamieszkanego drewnianego domu w lewo – w stronę lasu. 
 


To podejście jest niewielkim wąwozem i kieruje nas na polną drogę do wąwozu Biała Droga. Tam trwa prawdziwa walka o ujęcie – każdy chce zostać na końcu grupy, żeby zrobić zdjęcie bez ludzi. Małe pertraktacje pozwalają osiągnąć kompromis. 
 


Przed nami ulubiony wąwóz kolegi Eda – ten na drodze na południe. Długi jest. Rzeczywiście efektowny. Mnie się jednak wydaje nieco zbyt ciemny. No i wciąż nie spotkaliśmy tam żołn, a podobno tu zamieszkują. 
 



Z wąwozu wydostajemy się na polną drogę. 
 

Wspominamy niegdysiejsze wyprawy polami w stronę Świrny. A może by tak tam się wybrać po latach… Na razie jednak skręcamy jak zwykle w stronę Biechowa. Z przykrością zauważam, że jeszcze niedawno świeżo wyglądający krzyż na rozstajach dróg traci na urodzie. Chyba jednak nie był fachowo odnowiony.
 
 
Wpadam na pomysł zajrzenia w drogę w kierunku Żurawki, ale jakoś nie porywa nas ona. Zawracamy. 
 
 
Marsz asfaltową szosą umilają nam obserwacji okolicznych pól i brzozowych zagajników. 
 



W Biechowie znów spotkanie ze skromnymi „Maryjkami” i drzewami w barwach jesieni.
 
 
 
Na pobliskich łąkach już nie pasą się konie, które tak lubimy oglądać wiosną i latem. Słychać ich rżenie ze stajni. 
 

Pola już jesienne, obserwujemy pracę ciągnika. To bronowanie. 
 

Wędrujemy wśród pól na wschód i nie możemy się doczekać kolejnego wąwozu.
 


Tam wreszcie nie będzie wiać i zatrzymamy się na śniadanie. 
I to ten właśnie wąwóz jest moim ulubieńcem. Lubię jego wysokie, żółte, momentami pomarańczowe, ściany, plątaninę korzeni. 
 


Uważam, że w niczym nie ustępuje bardziej popularnym wąwozom w Sandomierzu czy Kazimierzu nad Wisłą. 
 


Z wąwozu wychodzimy na ulice Chmielowa. 
 

Maszerujemy nieco szybciej, żeby zdążyć na wcześniejszy pociąg. Na Kamienną spoglądamy tym razem tylko z mostu. 
 

Na stacji czekamy kilka minut. 
Trasa jest nadzwyczaj przyjemna i łatwa. Na rower doskonała, czego dowodem było spotkanie z rowerzystą na polnej drodze w kierunku wąwozu. Wybrany na środę wariant liczył 12,99 km. Skąd ta dokładność? Otóż tym razem wyjątkowo oba przyrządy pomiarowe wskazały ten wynik i dlatego go podaję w takiej formie. Zwykle mamy pewne różnice i uśredniamy długość trasy. 
 

Zdjęcia – Edek i ja    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz