Kierownictwo zwiększa wymagania –
każda trasa mu za mało ambitna, no to się zawzięłam i wymyśliłam ambitną: z
Jagodnego do Skarżyska! Rzut oka na mapę i widzimy, że to baaardzo blisko. Ale
nie dla nas. My ruszamy okrężną drogą dla nabrania rozpędu i zaliczamy marszyk
długości 25,7 km. Mało tego, staramy się omijać drogi asfaltowe, co nam się
prawie udaje, ale wydłuża i tak przecież niekrótką, bo planowaną na 24 km,
trasę.
Z Jagodnego wędrujemy na północny
wschód lasem do Zbijowa. Droga na mapie jak drut, a w terenie nagle zanika, robi
się nierówno i pierwsza osoba dla zademonstrowania niebezpiecznych nierówności
pada prawie na twarz. Dla zwiększenia efektowności upadku ma w jednym ręku
mapę, a w drugim parasolkę (akurat padało). I któż to się tak pięknie wyłożył?
Oczywiście, niżej podpisana. A kto jej się pomógł pozbierać? Dobre rady.
Jak by Zbijów był za blisko na
północ, to my jeszcze dalej idziemy – w kierunku Mirowa. Niestety, tu już asfalt
jako jedyna alternatywa dla skakania przez podmokle łączki. Ale to się
nadzwyczaj opłaciło. Z trzech powodów.
to właśnie takie rzeczki zniechęcają do wkraczania jesienią na łąki
to właśnie takie rzeczki zniechęcają do wkraczania jesienią na łąki
Po pierwsze napotkaliśmy grupę
majestatycznych dębów. Niektóre z nich są pomnikami przyrody. Rosną sobie
spokojnie przy asfaltowej szosie, nie zwracają uwagi na przejeżdżające obok
samochody. Nas pewnie też nie zauważyły.
pomnikowe dęby przy drodze na Mirów
Po drugie obok dębów zrobiliśmy sobie postój, a raczej ucztę złożoną z czekoladek i pysznego sernika – wypiek Eli.
uczta pod dębem
Po drugie obok dębów zrobiliśmy sobie postój, a raczej ucztę złożoną z czekoladek i pysznego sernika – wypiek Eli.
uczta pod dębem
A po trzecie dotarliśmy do zespołu
skałek na górce Piekło. Są to piaskowce, które podobno powstały na brzegu
jurajskiego morza. Teraz leżą sobie spokojnie wśród drzew, obrastają zielenią i
pokazują przechodniom swoje nieco zaokrąglone kształty. Jest ich dosyć dużo i
mam wrażenie, że nie wszystkie obejrzeliśmy, ale może jeszcze kiedyś znów tu
zajrzymy, kto wie…
większość grupy na skałkach, a poniżej kilka zdjęć skałek
większość grupy na skałkach, a poniżej kilka zdjęć skałek
Od skałek wędrujemy w kierunku
kolejnego lasu oddalając się nadal od Skarżyska. Ale tu droga piękna, las
późnojesienny, deszczyk jedynie drobny i krótko pada. Docieramy do drogi
asfaltowej i wreszcie zaczynamy iść w kierunku domu, ale asfalt denerwuje, więc
zbaczamy z zaplanowanej trasy do kolejnego lasu i hajda w drogę! Z dodatkowych
atrakcji zaliczamy jeszcze skakanie przez rów i już jesteśmy w Lipowym Polu, a
potem to już dom o tak zwany „rzut beretem” (to na wypadek, gdyby ktoś jeszcze miał
siłę czymkolwiek rzucać).
tu dowód na to, że nie cały czas był asfalt
tu dowód na to, że nie cały czas był asfalt
A teraz to już tylko marzę, żeby mnie
plecy przestały boleć przed następną (oby nieambitną!) trasą.
autorzy zdjęć: Edek, Janusz i ja
autorzy zdjęć: Edek, Janusz i ja
Najważniejsze,że było "piekło"... zupełnie nie oznakowane kamyki,a szkoda bo ludzie zatrzymujący się przy okazałych dębach,korzystają tylko ze stolika i wióra dalej.
OdpowiedzUsuńCóż, od lat czytamy, że jest to planowany rezerwat. Planowany nie musi być oznakowany, może gospodarze liczą na to, że ktoś się zatrzyma i przeczyta opis skałek na tablicy. Już to widzę - te tłumy pogrążone w lekturze i szukające skałek z kompasem i mapa w ręku.
OdpowiedzUsuńWięc, widzimy to samo... :)
UsuńDla mnie była by to szkoła przetrwania. Ale tyle osób dało radę, Podziwiam. A trasa piękna. Nawet pochmurne niebo nie popsuło Waszej wędrówki.
OdpowiedzUsuńPrzetrwaliśmy. Co nas nie zabije, to nas wzmocni.
OdpowiedzUsuńA ja zatrzymałem się na dłużej przy dębach :) Przejeżdżam obok nich dość często. Gdy "zew" mamusi/teściowej łagodnie wzywa :) mą Panią. Otóż robią one na mnie największe wrażenie, gdy o nich zapomnę, a wyłonią się nagle na asfaltowym łuku. Gratuluję wytrwałości!
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie tylko jedno, że o tak pięknych dębach nie ma żadnej informacji. Tablica ustawiona obok nich informuje o skałkach. Ale za to brak choćby malutkiej wskazówki, którą ścieżką pójść, żeby nie błądzić po lesie.
OdpowiedzUsuń