Taki tytuł mi się
nasunął po wczorajszej wycieczce do Sandomierza a właściwie po obejrzeniu
podziemnych XIV- i XV-wiecznych komór magazynowych lub, jak kto woli, piwnic połączonych
korytarzami na różnej głębokości poniżej poziomu Rynku (aż do 12.m). Długość
trasy wynosi 470 m i przebiega pod ośmioma kamieniczkami.
wejście do podziemi
nasi paparazzi w tajnej akcji
Obecny kształt
"lochów" zawdzięczamy rekonstrukcji dokonanej w latach
siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Lochy raczej mi się kojarzą z widokiem
siejącym zgrozę, mrokiem, pajęczyną i czyhającymi w zakamarkach złymi mocami.
Nic z tych rzeczy – jest czysto, jasno i przyjemnie; w niektórych
pomieszczeniach są ekspozycje związane z historią tego miejsca.
schodzimy niżej
ekspozycja porcelany ćmielowskiej
nieustraszony Janek penetruje "lochy"
kolejne fragmenty trasy
rekonstrukcja chodnika kopalnianego
Jak większość
podziemi ma swoje legendy, tak i te mają ich kilka... ale o tym
najlepiej usłyszeć na miejscu z ust "krasomównej" i kompetentnej
przewodniczki – a taką wczoraj miałem przyjemność słuchać.
a to "nasza Halina Krępianka" - ta jednak nie pozwoliła nam zginać w podziemiach
Mała dygresja: nigdy
wcześniej nie byłem "w podziemiu", nie spałem też na styropianie –
niekiedy nawet żałowałem... a tu proszę, prawie z marszu byłem i wpiszę sobie
tę zasługę w moim c.v.
tekst i zdjęcia - Janusz
Podzielę się z Wami moją refleksją: W Sandomierzu byliśmy z żoną rok temu na dwa dni i zwiedziliśmy prawie to samo. Ale ile się wtedy nabiegałem!!! A ile z tego zapamiętałem :( Tym razem może i nie wszystko zapamiętałem, ale wróciłem naprawdę radosny, wypoczęty i do "Białego Kamienia" z Katedry porównany :) Coś w tym jest! :) Dziękuję za mile spędzony czas jak i za tę tu "kontynuację", a może "powtórkę" z wycieczki. Dziękuję!!!
OdpowiedzUsuńJakaś magia zadziałała na tej wycieczce. Wydaje mi się, że to spokój i serdeczność Beaty tak na nas wpłynęły. I poza tym każdy uczestnik wniósł własną pogodę ducha. Efekt - sami przeżyliśmy.
OdpowiedzUsuńRewelacyjne korytarze. Rozumiem , że się tam nie zgubiłaś. :*
OdpowiedzUsuńSię nie zgubiłam, bo mnie tam nie było.
OdpowiedzUsuńAnia, znalazła genialny sposób na niezgubienie się w labiryncie... myślę,że można go zastosować również w innych sferach życia.
OdpowiedzUsuń"W to nie wchodzę bo jest ryzykowne... " niestety uczę się tego dopiero od dwudziestu lat. :)
Oj, tam... Nie wchodziłam, bo ostatnio "zaliczyłam" te trasę z klasą i już mi się nie chciało.
UsuńJa to przecież w szkole podstawowej spędziłam ok 29 lat. Nie tak, jak niektórzy... ma się te zdolności!