czwartek, 21 listopada 2013

Wiatr od gór (wędrówka 20 listopada)

Wiał właściwie podczas całej naszej wędrówki z Woli Szczygiełkowej przez Dębno, Tarczek Górny do Bodzentyna. Na szczęście był raczej ciepły jak cały ten listopadowy dzień i w dodatku najczęściej popychał nas do przodu, bo góry mieliśmy za plecami. Tak, tak – do Pasma Łysogórskiego odwróciliśmy się tyłem, ale czasem przystawaliśmy, żeby rzucić okiem  na góry za nami, które stawały się coraz bardziej błękitne.
 
 tak widać Pasmo Łysogórskie z Dębna

 a tu już widok z Pasma Bostowskiego na Dębno i Łysogóry


A przed nami pysznił się w słońcu kościół pw. św. Mikołaja w Dębnie. Obok niego cmentarz, na którym bezskutecznie szukaliśmy mogił ofiar pacyfikacji z roku 1943 – są tam na pewno, ale nie udało się ich znaleźć.
 
kościół w Dębnie

Na naszym szlaku napotkaliśmy inne miejsca upamiętniające ofiary pacyfikacji. W Woli Szczygiełkowej pamięci 21 mieszkańców zamordowanych 25 maja 1943 roku poświęcony jest krzyż i pomnik w pobliżu szkoły. 
 

pomniki w Woli Szczygiełkowej

Inne miejsce na skrzyżowaniu dróg w poblizu wsi Dąbrowa Dolna jest hołdem społeczeństwa dla pomordowanych 9 maja 1943 roku. Są tam dorośli i małe, ledwie kilkuletnie dzieci. Zabici zostali w odwecie za sukces partyzantów AK, którzy 7 maja 1943 roku w pobliskim lesie pod dowództwem ppor. „Grota” – Euzebiusza Domaradzkiego stoczyli zwycięski bój z niemiecką żandarmerią. Na miejscu tej bitwy można obejrzeć kamienny pomnik z prostym żelaznym krzyżem.
 
pomnik w okolicach Dąbrowy Dolnej

 
ten pomnik upamiętnia akcję partyzantów w okolicach Grabkowa

Inne miejsca pamięci napotkaliśmy w okolicach Bodzentyna. W polu nad Psarką widzimy kapliczkę św. Anny, która, jak głosi legenda, została postawiona w miejscu, gdzie Tatarzy zabili polskich rycerzy, którym udało się ocaleć podczas bitwy pod Chmielnikiem w roku 1241.

  kapliczka nad Psarką

Nieco dalej mijamy skromny czarny krzyż ku czci kapitana wojsk Langiewicza – Karola Zygadlewicza, który w tym miejscu został powieszony przez Kozaków 14 września 1863 roku za udział w powstaniu styczniowym.
 
przydrożny krzyż - teraz wreszcie widoczny, bo latem ginął w trawie


I tak to wiatr od Gór Świętokrzyskich przywiał nam fragmenty historii tych okolic. 
Ale mieliśmy też i inne atrakcje, a wśród nich możliwość podziwiania pól, które teraz już są przygotowane do zimy, ale czasem spotykaliśmy na nich  pracowite maszyny.
 
widok na pola u podnóża Góry Sieradowskiej
 
orka na polu koło Bodzentyna


I jeszcze ciekawostka bodzentyńska - Górny Rynek w nowej szacie. Trzeba przyznać, że po remoncie prezentuje się nad wyraz efektownie, tylko starych drzew, które tu dawniej rosły, trochę żal… 
 

zdjęcia - Edek i ja

5 komentarzy:

  1. Na niektórych fotkach cieszy mnie zbliżająca się wielkimi krokami wiosna... też na nią czekam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też cały czas mielimy takie wrażenie, że to marzec nie listopad. A, żeby nie było podejrzeń - wszystkie zdjecia aktualne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ale tu sobie błąd wpuściłam - mieliśmy, a nie mielimy.

      Usuń
  3. Grunt to ustawić się z wiatrem. Dzięki temu zeszliście kawałek świata. Strasznie lubię te nasze pola. Takie różnokolorowe prostokąciki. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczególnej urody jest "kwoka na jajach"... udany obelisk. Proszę się nie sugerować moim zmysłem artystycznym - mam go wypaczony przez jedzenie konserwantów... :(

    OdpowiedzUsuń