poniedziałek, 14 marca 2016

Trasa w 40 procentach nowa

Sporo, nie? Jak na grupę, która zapycha dwa razy w tygodniu na wycieczkę, to nawet 3% już jest wyzwaniem. A tu taki wynik!
Ale nie popadajmy w przesadę, nowe nie zawsze znaczy rewelacyjne.
Czasem może oznaczać „mocno brudzące”. Dziś to nas to nowe tak skatowało, że cud, że nas do pociągu wpuścili.
Zainspirował nas kolega Internet, który dosyć dokładnie pokazał, gdzie znajduje się trzecie jeziorko w lesie przy rezerwacie Barcza oraz nieczynny kamieniołom. Nie uprzedził, że trzeba się do nich przedzierać przez chaszcze, ale tego to my się sami domyśliliśmy.
Wybrałam bardzo ładną drogę prowadząca od przystanku busa w pobliżu rezerwatu do wsi Barcza. Ciekawie zmienia ona nawierzchnię – taki drogowy kameleon. Zaczyna się jak asfaltowa, a pod koniec to już porządna z niej droga turystyczna z efektownymi kałużami i błotem. Nic a nic nienudna.
Lekko się na niej zagalopowaliśmy i zeszliśmy z niej najpierw do jeziorka „Rampa” (według planu miało być oglądane jako drugie). Duże nie jest, ale nie sposób je obejść naokoło, bo brzegi mocno zarośnięte miejscami.


jeziorko "Rampa"
 
Od jeziorka cofamy się na północny zachód i przedzieramy przez chaszcze nieprawdopodobne, żeby zajrzeć do opuszczonego kamieniołomu. Trzeba było się wspinać, przekraczać strumyk, omijać teren bagienny. Nie do uwierzenia, że to wszystko na bardzo małym obszarze. Kolega Ed wdrapał się nawet na ścianę kamieniołomu, ja sprawdzałam głębokość wody zalewającej jego dno, pozostali koledzy miotali się z góry na dół i z powrotem, wszyscy solidarnie się wybrudzili jak nieboskie stworzenia i szczęśliwi wrócili do opuszczonej niedawno drogi. 

kontrolowany zjazd do wyrobiska

dno wyrobiska

brzoza na ścianie kamieniołomu trzyma pion 


fragmenty ścian wyrobiska

Po takiej zabawie trasa nie była w stanie zaskoczyć nas niczym, więc my ją zaskoczyliśmy. Postanowiliśmy nie szukać drogi do żółtego szlaku, co było planowane, ale pójść przecudnej urody nowo poznaną drogą do wsi Barcza, a potem do Klonowa.
I tak sobie szliśmy wesolutko asfalcikiem przez wsie i las, wiatr nam kurteczki przewiewał na wylot. A my nic, tylko zagapiamy się na „widoki”. Wiadomo przecież, że w Klonowie są najlepsze widoki na Góry Świętokrzyskie. Tym razem jakoś ich nie było. Mgła, czy co?

 zamglony widok na Pasmo Masłowskie ze wsi Barcza

Barcza - ławeczka dla znudzonych widokami 

przydrożna kapliczka we wsi Barcza

dopływ Lubrzanki między Barczą a Klonowem

pola Klonowa
 
Za Klonowem mogliśmy wreszcie spotkać się z naszą ulubioną Bukową Górą. Weszliśmy na nią żółtym szlakiem. Im wyżej wchodziliśmy, tym ładniejsza mgła nas otaczała. A przy skałkach dołączył do niej wiatr. 

las bukowy na Bukowej Górze 

mgła na Bukowej
 
My zaś niewzruszenie zatrzymaliśmy się na planowany postój, zrobiliśmy kilka zdjęć (ale nie odzieży – tej trzeba było dokładać, bo wiatr nieprzyjemny). Punktem kulminacyjnym postoju były obchody siódmej rocznicy wspólnego wędrowania z Ireną. 

makowiec dla turystów
 
Od skałek schodziliśmy zielonym szlakiem w stronę Łącznej. Ładnie było, chociaż trochę mokro.

leśna kompozycja

potok wśród liści

raz pod górkę ...

 a raz z górki
 
Ja z uporem godnym lepszej sprawy całą drogę marudziłam, że gdybyśmy poszli w przeciwnym kierunku, to na pewno byśmy spotkali przebiśniegi, a tak to tu ich nie będzie. Przez to marudzenie nie zauważyłam przebiśniegów, jak już je w końcu spotkaliśmy. Dobrze, że koledzy przytomni.

marcowe przebiśniegi 
 
Wszyscy odnieśliśmy wrażenie, że znakowanie szlaku jest odnowione i w dodatku wybrano ścieżki bliżej kopalni. Zajrzeliśmy więc, co tam nowego. 

uśpiony kamieniołom na Bukowej Górze 

obudzona królewna zaklęta w żabkę 

jeszcze na lesnej ścieżce, ale koniec wycieczki niedaleki  
 
Trasę zakończyliśmy w Łącznej, gdzie sobie połaziliśmy od stacji do przystanku i z powrotem, ale przynajmniej nie czekaliśmy długo na peronie. Według wskazań krokomierza przeszliśmy 19,5 kilometra, z czego większość bez słońca, bo to się pojawiło dopiero tuż przed Łączną.

Zdjęcia – Edek, Janek i ja

2 komentarze:

  1. Z sentymentem oglądam zdjęcia z okolic Zagórza... już mnie nawet ni wkurza dziura w ziemi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wspominam dawny przebieg szlaku. Śniadanie się jadało tam, gdzie teraz ta dziura.

      Usuń