Wyruszamy w
niedzielę rano z Miąsowej – to niewielka wioska ze stacyjką kolejową. Wieś może
i niespecjalnie wielka, ale jej początki sięgają XIV wieku. Niestety, w 1915
roku w tej wsi wojska austriackie ustawiły moździerz o wdzięcznej nazwie „Chuda
Emma”, a ten był tak skuteczny, że wojska rosyjskie przystąpiły do kontrataku
i zniszczyły nie tylko moździerz, ale i
zrujnowały wioskę. Taki los…
Ślady
tamtych wydarzeń znajdujemy na skraju lasu w sąsiedniej wsi (Mzurowa się ona
nazywa). Jest tu niewielki, zadbany cmentarzyk z lat 1914 - 15. Otaczają go biało-czerwone słupki, trawa
wykoszona. W centrum cmentarza usypano kurhanek, na nim ustawiono tablicę informacyjną. Można
się domyślić śladów mogił, ale krzyże, które na nich niegdyś były,
zmarniały. Został w gruncie rzeczy jeszcze jeden. Jak ten cmentarz wyglądał
kilka lat temu, możecie zobaczyć na stronie poświęconej cmentarzom I wojny
światowej (tu link). Z informacji z tej strony wiem, że pochowano tu głównie
żołnierzy austriackich, jest też podobno mogiła legionisty.
cmentarz wojenny w Mzurowej
Po
zwiedzeniu cmentarza ruszamy tropić tytułowych Mnichów.
na skraju lasu jeszcze jesień
w lesie już zima
Pierwszy Mnich ma
być w lesie, którym wędrujemy, niedaleko od drogi. Nie ma tylko pewności, czy uda
się go odszukać.
Mamy
szczęście – jeszcze jest, ale chyba długo już tu nie postoi. To pomnikowy dąb
Mnich. Jego wiek szacuje się na 500 – 700 lat. Miejscowa legenda głosi, że
wyrósł na miejscu śmierci mnicha Rotwalda, który zginał ratując niewiastę
napadniętą przez zbójców.
Podobny los
grozi teraz i samemu dębowi. Pozostały mu dwa konary, ale nie wyglądają one
zdrowo. U podnóża potężnego pnia (10 m obwodu przy ziemi i 7 m w pierśnicy)
leżą konary, które Mnich stracił w poprzednich latach. Smutny los tego mocarza.
dąb Mnich i Staszek
Niedaleko
dębu przebiega szosa łącząca wsie Mnichów i Mniszek, a przy niej w pobliżu przysiółka Rudki
rozłożyły się ładne stawy. Ich brzegi porastają trzciny; wydaje mi się, że na
środku widzę trzcinową wyspę. A przy brzegu spotykamy drugiego mnicha – to
rodzaj urządzenia regulującego poziom wody w stawach.
staw w pobliżu Rudek z mnichem na pierwszym planie
Opuszczamy
mnicha i jego staw, ruszamy najpierw leśną, a potem polną drogą w kierunku Starej
Wsi, która jest częścią wsi Mnichów – głównego celu naszej wyprawy.
Tutaj
oglądamy rozlegle i bardzo trudno dostępne stawy będące częścią zabytkowego
parku. Znajduje się on na terenie Ośrodka Pomocy Społecznej i zaglądamy trochę nieśmiało. No, sami
rozumiecie.
stawy w Mnichowie
I w końcu
podchodzimy do najpiękniejszego obiektu Mnichowa. To osiemnastowieczny kościół
pod wezwaniem św. Szczepana Diakona. Przed
kościołem równie stara zabytkowa drewniana dzwonnica z osiemnastowiecznymi dzwonami,
które przetrwały wojnę ukryte i nadal są używane.
Jak go
opisać, żeby nie być posądzoną o przesadę? Prosto. Jest to chyba jedyny w
Europie drewniany kościół z wystrojem rokokowym. Zbudowano go z drewna
modrzewiowego, jest budowlą na planie krzyża łacińskiego, nakrywa go
ośmioboczna kopula. Ale ma też wieże, piękne stare drzwi, a kościelna
kropielnica wykonana została z kamiennego kapitelu kolumny.
kościół pod wezwaniem św. Szczepana
No i to
wnętrze! Rokokowe ołtarze, niezwykle oryginalna drewniana chrzcielnica,
konfesjonały, kazalnica. Nie sposób skupić się na jednym elemencie – tyle tu
piękna. I jednocześnie skromne ono jest, bo bez krzykliwych złoceń. Po prostu
uroda szlachetnie rzeźbionego drewna. Do tego obrazy jakby przyblakłe, organy
piękne, aż żal, że musieliśmy zdążyć na pociąg, bo ma się ochotę posłuchać ich głosu.
wnętrze kościoła
chrzcielnica
rokokowa ambona
rokokowy chór muzyczny z zabytkowymi, choć późniejszymi, organami
jeden z feretronów
Krótko
mówiąc – kościół w Mnichowie to najprawdziwsza perła. A usytuowany jest przy
drodze do Krakowa i właściwie nic trudnego, żeby go zobaczyć. Warto.
tak widać kościół z ruchliwej szosy
My jeszcze
nie zwiedziliśmy jego podziemi i na inną okazję zostawiliśmy sobie kapliczkę z
1905 roku, która tym razem nie znalazła się na naszej trasie.
Z Mnichowa
ruszamy polnymi drogami w stronę wsi Osowa. O, tu przeszliśmy niezłą próbę
odporności na wiatr. Wytrzymaliśmy.
polna droga do Osowej
jeśli mapa nie kłamie, zaraz będziemy we wsi
stuletni krzyż przydrożny w Osowej
W nagrodę
znaleźliśmy się znów w Miąsowej, gdzie domknęliśmy zaplanowane na niedzielę
kółko trasy. Przeszliśmy 15,2 kilometra i zamierzamy wrócić w te okolice, bo
mamy jeszcze co tu zobaczyć.
Zdjęcia – Edek, Janek i ja
Ciekawa trasa... niestety nie znam,faje foty polnych jeszcze bez asfaltu ścieżek.
OdpowiedzUsuńDla nas ta trasa też w większej części była nowa. Po tylu latach włóczęgi można jeszcze znaleźć coś nie całkiem oklepanego. Ale nie jest łatwo.
UsuńCo do ścieżek - do nich prowadzi już asfalt.
świetny pomysł z takim "mnisim" zawołaniem trasy. Muszę pokombinować czy u mnie się nie da czegoś podobnego znaleźć.
OdpowiedzUsuńZarządziłam poszukiwanie pomysłu na tytuł wpisu i mnisi zwyciężył. Panowie się sprężyli, bo ja bez tytułu nic nie napiszę. Poza tym, wycieczki tematyczne - dobra rzecz.
UsuńSporo w tym opisie o Dębie jest nieścisłości ale jak już tak napisaliście to niech zostanie.
OdpowiedzUsuńProszę o sprostowanie z podaniem źródła, chętnie poprawię. Zawsze tak robię. Ja korzystałam z materiałów https://kielce.wyborcza.pl/kielce/7,47262,7101602,odkrywamy-swietokrzyskie-dab-mnich.html
Usuń