Przyjeżdżam do
Modrzewiowego Dworku i utrwalam moje spojrzenie przez obiektyw aparatu
fotograficznego, najpierw z zewnątrz.
Dzisiaj interesują mnie bardziej wnikliwe
spojrzenia, te z sierpniowego pleneru – nauczycieli przedmiotów artystycznych ze szkół
podstawowych, gimnazjów i liceów, którzy przyjechali tu, by doskonalić
techniki malarskie i rozwijać swoje pasje. Uczestnicy projektu zachwycili się
urodą Modrzewiowego
Dworku. Rozstawili swe sztalugi wokół niego, wybierając najlepszą według siebie
perspektywę, padające światło, kompozycję. Owocem tego pleneru jest wystawa, a
jej wernisaż miał miejsce w sobotę.
Wchodzę do środka,
rozświetlone eleganckie wnętrze. Na sztalugach zaprezentowano kilkanaście obrazów
przedstawiających Modrzewiowy Dworek. Wkrótce będą zdobić jego ściany, bowiem
pozostaną tu jako podziękowanie dla gościnnych gospodarzy.
Obrazy
były namalowane różnymi technikami, głównie farbami olejnymi lub akrylowymi na
płótnie.
Do
namalowania figurki Matki Bożej autorka wykorzystała kredki akwarelowe
Podobnie
oczko wodne znajdujące się w pobliżu dworku zostało uwiecznione na papierze
czerpanym kredką akwarelową.
Na wystawie zaprezentowano też wcześniejsze prace autorów.
Portret kobiety z dzieckiem to rysunek kredką na brystolu.
Baletnice, akryl/płótno.
Wernisaż otworzyła organizatorka pleneru oraz wystawy,
kielecka malarka i graficzka Aleksandra
Potocka – Kuc, podkreślając, że w Modrzewiowym Dworku czuje się znakomicie i
widziała go już o wszystkich porach roku. Serdecznie podziękowała za pomoc w
realizacji projektu gospodarzom dworku państwu Jolancie i Bogusławowi Żaczkom
oraz pani Jadwidze Kawalec-Rafalskiej z Muzeum Pamiątek Regionalnych w
Jagodnem.
Pani
Aleksandra Potocka – Kuc uczyła się nowoczesnych technik graficznych w
Szwajcarii, studiowała na wydziale grafiki Akademii Sztuk Pięknych w
Sankt-Petersburgu, prowadzi własne galerie prac artystycznych, jest
nauczycielem – konsultantem plastyki i wiedzy o kulturze.
Na
wernisażu Aleksandra Potocka – Kuc zaprezentowała swoje techniki graficzne
monotypię i linoryt.
Martwa natura, kwiaty
w wazonie, pejzaże to malarski plon wcześniejszych plenerów w Wólce
Milanowskiej.
Wystawa cieszyła się
dużym zainteresowaniem.
Była też możliwość nabycia większości z tych pięknych
prac. I nie tylko obrazów. Na stoiskach
z rękodziełem można było zakupić drewniane i koronkowe anioły, haftowane
obrusy i inne wyroby, książeczki dla dzieci, pyszny miód w kilku smakach. Wiele osób interesowało się artystycznie wykonanymi bombkami bożonarodzeniowymi.
Swoje spojrzenie, nie
tyle może na dworek, co bardziej na życie w Mircu, przedstawiła w satyrycznym
wierszu pani Kazimiera Marlica z Tychowa Małego.
Gości częstowano
znakomitym ciastem, kawą i lampką wina.
Jedną z atrakcji
wieczoru był wokalny występ Anny Toborek, studentki pedagogiki z Radoszyc,
która zaśpiewała kilka piosenek z repertuaru polskich i zagranicznych
piosenkarzy.
Goście zwiedzali
Salonik Wspomnień
I robili pamiątkowe
fotki.
Twórcy rękodzieła i
artyści nauczyciele na wspólnej fotografii poniżej. Listę artystów znajdziecie na zaproszeniu (tu link).
I jeszcze pożegnalne
spojrzenie na gościnne progi
Tekst
i zdjęcia – Teresa
Dziekuje kolezankom za ten artystyczny raport z Mirca. Ja rowniez mialam weekend pelen artystycznych wrazen, tylko czas nie pozwala sie nimi podzielic. Wspomne tylko jako ciekawostke, ze na Ealingu (tradycyjnie mocno spolonizowana dzielnica Londynu) odbywa sie wystawa prac polskich artystow, bylam przez chwile na sobotnim wernisazu prac pani #Agnieszki Pustuly, a dzisiaj w 'przelocie' zajrzalam tam na dluzej, poznalam organizatorke, pania #Leokadie Szwed-Struzynska prowadzi Ona od lat galerie sztuki MOSTRA w Warszawie) oraz Jej polsko-londynskie kolezanki (panie Joasie, Lidke i Anie), ktore pomogly w zorganizowaniu wystawy. Pozdrawiam serdecznie! Sobota zaczela sie dla mnie spotkaniem w Lady's Creative Centre i Muzeum Lalek, zalozycielka obydwu, piekna i madra kobieta z Iraku, odznaczona medalem przez krolowa, opowiedziala mi o swoich losach i swej dzialalnosci (ma sie czym pochwalic). Zrobilam tam mnostwo zdjec, a potem musialam pedzic (scisle mowiac pedalowac, bo przemieszczam sie na rowerze, gdzie sie da)na doroczna wystawe Ealing Art Group, o ktorej to przypomnial mi Twoj i Teresy post. Wsrod autorow prac sporo polskich nazwisk. Wiadomo, Ealing! Potem musialam zweryfikowac trase mojej niedzielnej wycieczko-lekcji po South Acton (nieslychanie szybko zmieniajacej sie dzielnicy. Odkrylam podczas tego rekonesansu, ze jeden z murali przedstawiajacych ptaki zamieszkujace Acton (Osada pod Debami w wolnym tlumaczeniu ), zostal calkowicie zniszczony. Upewnilam sie o tym, ze slynna artystka i dzialaczka Carrie Reichardt bedzie na nas czekac w swoim studio, zgodnie z umowa i juz musialam sie spieszyc na wczesniej wspomniany wernisaz, a z niego do teatru, 3 minuty spoznienia, ale kolega spoznil sie troche wiecej. To maly kameralny teatr na Acton. W budynku Trade Unions Club (Zwiazki Zawodowe) na dole cudny pub, a na gorze sala w razie potrzeby teatralna. Po spektaklu wszyscy schodza na dol do pubu, zamawiaja po kwaterce. Wszyscy: i widzowie i aktorzy rozmawiaja, zartuja, az milo. Ach, moglabym tak opowiadac i opowiadac. Ale przyszla niedziela i prowadzilam wycieczke po owym Acton. Jesli ktos korzysta z Twarzoksiazki, to zapraszam do ogladania fotek i video-relacji od uczestnikow. Mamy grupe: Ealing Walking, Talking and Exploring Group, a wiecej zdjec u mnie. Jeden uczestnik na prosbe wyslania mi kilku fotek na priva, zasypal mnie wiecej niz setka! Dobranoc! :-) (Nie czytam, wiec za literowki i niedociagniecia przepraszam.)
OdpowiedzUsuńJoasiu, dziękuję za komentarz.
UsuńJak widać, ciekawe wydarzenia kulturalne i u nas i w wielkim świecie są podobne.
Tak sobie tylko myślę, że może zacznij pisać na blogu również trochę po polsku, to i my się więcej dowiemy - tłumaczenia automatyczne twoich tekstów są często pozbawione wdzięku, a niekiedy niezrozumiale.
Ach Aniu moja, gdybyz tylko proza zycia pozwalala... Ilez ja moglabym opowiadac, pokazywac i pisac.
UsuńTak, czy inaczej - zaglądam i na blog i teraz do tej angielskiej grupy. Zawsze coś się domyślę, coś sama zrozumiem.
UsuńAniu,relacja fascynująca... z malarstwa podobał mi się budynek gospodarczy,fajniejszy niż w realu.
OdpowiedzUsuńMój ulubiony obraz to figurka Matki Boskiej. Widać, że to rzeźba, a jednocześnie ma miękkość żywego człowieka.
UsuńAle relacja - nie mojego autorstwa. To zasługa Teresy.
Pani Joanno,w Ealigu jest parafia obsługiwana przez Ks.Dariusza Kwiatkowskiego MIC - orędownika ruchów trzeźwościowych i AA.
OdpowiedzUsuńZałożyciela Centrum Trzeźwości w Licheniu oraz spotkań w Rzepiskach.
No proszę, jak to się ludzkie drogi krzyżują.
UsuńPoza tym, zajrzałam na FB do grupy, o której pisze Joanna - jest ciekawie, chociaż językowo nie ogarniam. :)
Panie Jalu, To prawda. Ksiadz Dariusz Kwiatkowski jest mi dobrze znany i ogromnie Go cenie. Ksiadz Dariusz byl wsrod zalozycieli i prowadzacych Londynskiej Szkoly Pomagania. Wiele mozna tez dowiedziec sie z Jego strony Integrum. Wspanialy czlowiek, inzynier wczesniej, teraz duchowny.
UsuńOd wielu lat moje życie kręci się wokół szydełkowania, więc zaprezentowane na jednym ze zdjęć koronkowe ozdoby to dla mnie chleb powszedni :)
OdpowiedzUsuńDużo bardziej fascynuje mnie malarstwo, bo mimo iż jestem swojego rodzaju artystką to do rysowania i malowania nigdy nie miałam smykałki :)
Przepiękne prace.
Pozdrawiam, Kasia.
O, to mamy jeszcze dodatkowo coś wspólnego - ja z robótek ręcznych jestem raczej "noga", ale szydełkowanie sprawia mi przyjemność. Nie zajmuję się nim ostatnio, ale umiem!
UsuńA co do malarstwa i rysunku - moje prace w liceum wychodziły w klasie maturalnej spod pędzla koleżanki, taki mam, kurczę, talent.
Ciekawy pomysł, nie będę ukrywał że bliższa mi jest taka forma prezentacji sztuki (czasami rzemiosła, ale z pogranicza sztuki), niż "wielkoświatowe" wystawy na których czuję się cokolwiek "nie na swoim miejscu".
OdpowiedzUsuńCóż mi po kontakcjie ze sztuką która osiągneła takie wyżyny że ani jej nie rozumiem ani... dostrzegam ;)
Masz zdrowe podejście. Uważam, że sztuka nie musi być kompletnie odjechana. Chociaż czasem lubię sobie pooglądać barwne plamy bez tytułu.
UsuńCo do rzemiosła - pamiętam takie określenie "rzemiosło artystyczne" i to by mi pasowało.