piątek, 8 września 2017

Na polnych dróżkach

Takimi drogami wędrowaliśmy z Iwonicza do Iwonicza-Zdroju i dalej do Jasionki. Pogoda dopisała, widoki były. 

 pola i ścieżki w okolicach Lubatowej 

Z Iwonicza szliśmy czerwono znakowaną ścieżką najpierw na południowy zachód, a potem na południe. Na naszej mapie znakowana była tylko ta pierwsza część trasy, ale w rzeczywistości całą trasę mieliśmy znakowaną.
Początek – droga wyłożona betonowymi płytami. Wytrzymaliśmy. Podejście niewielkie, ale odczuwalne, wystarczyło co jakiś czas się odwrócić i widok za plecami inny był.

na ścieżce

widok na północ

widok na wschód
  
W pewnym miejscu natknęliśmy się na drogowskaz kujący w lewo od drogi ku cmentarzowi cholerycznemu, który na mapie nie był zaznaczony, ale poszliśmy za drogowskazem. Bardzo słuszna decyzja, bo trafiliśmy na kurhanek na miejscu, gdzie podczas okrutnej epidemii cholery w roku 1831 pogrzebano 115 osób – mieszkańców Iwonicza. Kolejna epidemia nawiedziła okolice w roku 1849, a potem w 1873. Jak czytamy na tablicy informacyjnej przy cmentarzu, nie ma pewności, czy ofiary dwóch późniejszych epidemii też były tu chowane, ale skoro nie zachowało się inne miejsce, upamiętniono je tutaj. Cenne i poruszające jest to, że na tablicach przy wejściu na cmentarz wymieniono nazwiska wszystkich zmarłych – tych, o których nawet czasem nie miał kto pamiętać, a zachowały się w księgach parafialnych i wracają do pamięci odległych potomków. 

cmentarz wśród pól 


cmentarne tablice

kamienny krzyż, który stoi na miejscu pochówku tak dawno, że nie wiadomo, kiedy go ustawiono  
  
Z kurhanu wracamy do znakowanej drogi i docieramy do skraju lasu, gdzie nasza mapa wskazuje miejsce pamięci. Jest tablica kierująca bez szlaku do lasu. To słynny w okolicy Las Grabiński, w którym 24 lipca 1944 r. o poranku niemiecko-ukraiński batalion SS Galizien (znane są nazwiska dowódców, ale nie zasługują na wspomnienie) zamordował strzałem w tył głowy 72 Polaków – w większości członków AK i BCH, którzy wcześniej byli więzieni w Jaśle. Zbrodnia miała naocznego świadka, który nie zdążył sprowadzić na czas pomocy. Tuż po zakończeniu działań wojennych ciała zamordowanych zostały ekshumowane i są pogrzebane na cmentarzach w Iwoniczu i Lubatowej.  W roku 1947 poświęcono wystawiony w lesie na miejscu zbrodni pomnik upamiętniający jej ofiary.

pomnik w Lesie Grabińskim

pobliski potok - to on był ostatnią drogą skazanych, bo Niemcy obawiali się prowadzić ich otwartymi drogami i polami
 
Po wyjściu z lasu kierujemy się na południe, gdzie mapa zapowiada punkty widokowe na okolice. Są. A nawet i bez nich przyjemne widoki mamy przed sobą i po bokach.


 podejście na wzgórze z rozległymi widokami

pierwszy tego dnia widok na Cergową

Niedaleko Iwonicza-Zdroju napotykamy jeszcze jeden drogowskaz. Ten kieruje do źródła Bełkotka. Nie wiem, co nam odbiło, ale uznaliśmy, że do miejsca z taką niepoważną nazwą nie warto iść. Błąd! Nazwa wynika z pęcherzyków metanu wydobywającego się na powierzchnię wody. Źródełko jest adresatem uroczego wierszyka Wincentego Pola, którego popiersie znajduje nad wodą. W pobliżu jest też pomniczek ku czci Karola hrabiego Załuskiego zasłużonego dla uzdrowiska Iwonicz-Zdrój. No to się pokajałam wobec Bełkotki, a zdjęcie mam dzięki uprzejmości koleżanki.

W cieniu tych lasów coś tam szemrząc słodko,
Dziś, jak przed wieki witasz nas, „Bełkotko”.
O, jak natchnienie przez duszę przepływa,
Czysty się płomień z twych nurtów dobywa,
A czcią przejęci nad źródłami twemi
Wielbimy Boga w cudach naszej ziemi,
Bo ogień święty i szmer źródła rzewny,
Co tajemniczo spod ziemi wychodzi,
Jest temu życiu serc naszych pokrewny,
Co się z płomieni i łez cichych rodzi.

Jest oczywiste, że schodzimy do uzdrowiska, o którym pisałam w poprzednim poście. Opuszczamy je ścieżką w kierunku góry Żabiej. 

schody na początek trasy w uzdrowisku 
 
Na razie maszerujemy lasem, ale i w nim jest możliwość wychynięcia na skraj i podziwiania widoków. 

przyjemna leśna ścieżka

na skraju lasu 

i znów Cergowa na horyzoncie  
 
Na tym odcinku trasy Janek łapie punkty. Wypatrzył sporych rozmiarów plakat reklamujący miejsce o wiele mówiącej nazwie „jaroszewiczówka” lub „gierkówka”. Poszliśmy w kierunku tego obiektu. To niewielka leśniczówka, w której zapewne wymienieni dygnitarze przed laty bywali. Obecnie jest tu spokojne miejsce, gdzie można wynająć pokój, wypocząć. 

zaciszna leśniczówka - miejsce z przeszłością 
 
I znów wracamy na szlak. Przed nami widok na Żabią i w gruncie rzeczy całą okolicę. Żabia jest bardzo charakterystycznym szczytem z krzyżem i miejscem widokowym z objaśnieniami. Wymarzony cel wypraw kuracjuszy.

widok na Żabią

i nikt się nie pomyli

 widok z podejścia na Żabią

krzyż na szczycie i łatwo zgadnąć, jaka góra w tle  
 
Nie zamierzamy wracać do Iwonicza. Szlak się skończył, ale mapa pokazuje ścieżki, którymi zejdziemy do Lubatowej, a potem w pobliżu sklepu wejdziemy na drogę na szczyt Zygmuntówka. Widzimy, że właśnie pracuje tam traktor – taka jest wspaniała widoczność! Oczywiście sklepu nie widać, ale jest zaznaczony na mapie.

zachęcająca perspektywa 

 przez wysokie trawy
 
W Lubatowej sklep jest zgodnie z mapą, przy nim wchodzimy na Zygmuntówkę i kierujemy się polnymi ścieżkami w stronę Jasionki. Trochę nam się te ścieżki gubią albo rozmnażają, ale radzimy sobie nieźle.

 stareńka chata

 widoki za nami

i przed nami

ten bociek ewidentnie żabkę łyka  

maszerujemy prosto na ...

 krótka narada na rozstaju dróg

W Jasionce jesteśmy równo z busem na przystanku. Wcześniej rozglądamy się po wsi, ale tu zauważamy tylko jedną chyżę.

chyża w Jasionce
 
Myślę, że ta wycieczka była jeszcze w Beskidzie Niskim, choć już w gruncie rzeczy na granicy. Następne, które odbyliśmy w czerwcu, były raczej na terenie pogórza. Ale i one atrakcyjne. Przekonacie się o tym z kolejnych relacji.

Zdjęcia – Halinka, Edek, Janek i ja

8 komentarzy:

  1. Widoki przednie... krzyże też dopisały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I najbardziej mi głupio, że tyle lat przeżyłam nie wiedząc, jak tu ładnie. Nic, tylko w jedną stronę się jeździło. Dobrze, że wyruszyliśmy w tym roku w nowe dla mnie okolice.

      Usuń
  2. Iwonicz Zdrój to jak najbardziej Beskid Niski :) To tereny z niezłymi widokami pełne ciekawych miejsc. W okolicach Lubatowej fajnie wygladają szachownice pól uprawnych, takie małe skrawki i na każdym coś innego rośnie ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie byłam pewna, bo on już tak jakoś na granicy.
      Ale nasze Skarżysko zalicza się do Gór Świętokrzyskich, chociaż, żeby tak na najwyższe szczyty się załapać, to z godzinkę z okładem musimy podjechać.

      Usuń
  3. I to jest to co lubię w tych naszych górach/pagórach najbardziej!

    A o cmentazu cholerycznym pojęcia nie miałem, wpisany na listę celów.

    Bełkotkę oczywiscie znam, tyle ze szliśmy od uzdrowiska. Wtedy było tan przez potok sporo wiatrołomów, to szpanowałem przed synami, umiejętnoscią chodzenia po kłodach (się pracowalo przy wycince i w tartaku... cóz z tego ze trzydzieści lat temu., podobno tego się nie zapomina ;) ). Jakiś pan (na oko z piętnascie lat młodszy) też chciał poszpanować... skończył mokry, brudny i wyobtłukiwany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo tam jest ładnie. I trafiliśmy na słoneczny dzień - sama radość. Nawet bez szlaku.
      A do szpanowania trzeba się odpowiednio przygotować. Tak młodzik nie wie, że dużo chodzisz i potrafisz sobie poradzić. No i myśleć trzeba!

      Usuń
  4. Mogliśmy zweryfikować powyższe relacje... nic ująć nic dodać. (marzec 2018)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli kontrola nie wykazała braków. To dobrze,

      Usuń