Ta
wycieczka miała się odbyć pod koniec listopada, ale przyszło na nią poczekać do
20 lutego. Jej celem miał być Mirzec. Dlaczego?
Nie będę
ukrywać, lubię zaglądać na internetową stronę gminy Mirzec, żeby dowiedzieć
się, co tam ciekawego. No i trafiłam na nie lada ciekawostkę – 11 listopada w
Mircu odsłonięto interesujący pomnik, który upamiętnia stulecie odzyskania
przez Polskę niepodległości. Uznałam, że musimy go koniecznie obejrzeć.
Pomnik
umieszczono na placyku w pobliżu przystanków autobusowych, niedaleko dworku
Prendowskich, zadbano o ładny wystrój placu – wyłożono go granitową kostką i
ozdobiono roślinami.
A sam
pomnik to 6 stalowych paneli z blachy rdzewiejącej. Panele oglądane z różnych
stron dają inne widzenie konstrukcji. Sami zobaczcie, nie będę się wymądrzać i
opisywać to, co widać gołym okiem. Warto dodać, że wewnątrz paneli zauważyłam sprytnie ukryte oświetlenie.
Jeszcze
tylko informacja o autorkach projektu. Architekt Irmina Bociarska
zaprojektowała pomnik według pomysłu uczennicy mirzeckiego gimnazjum Gabrieli
Majstrak. Jeśli o mnie chodzi – jestem pod wrażeniem.
Główny cel
wycieczki zrealizowany, ale nie wracamy do domu. Wypada pospacerować po Mircu.
Zaglądamy na stary cmentarz, gdzie oko przyciąga kilka dziewiętnastowiecznych
nagrobków.
Wśród nich
odrestaurowany w ubiegłym roku nagrobek uczestnika powstania styczniowego,
komisarza województwa sandomierskiego – Józefa Prendowskiego, który swe wątłe
zdrowie nadwerężył towarzysząc żonie na zesłaniu. Niedługo po powrocie z
Syberii zmarł w Mircu w wieku 43 lat.
odnowiony nagrobek
tak wyglądał 5 lat temu
W innej
części cmentarza znajduje się nagrobek ojca Józefa – Ludwika Prendowskiego. A
obok niego interesujący nieco zniszczony nagrobek z roku 1837. Trudno odczytać
nazwisko zmarłego, ale po dużym powiększeniu zdjęcia tablicy zobaczyłam –
Pomorski (z imieniem są na razie kłopoty). Na tablicy umieszczono
herb zmarłego – Trzy Gwiazdy. Co ciekawe, kiedyś ktoś opowiadał, że na
cmentarzu w Mircu jest pochowany jakiś muzułmanin, bo ma na nagrobku
półksiężyc. Jak to się rodzą plotki…
nagrobki Prendowskiego i Pomorskiego
herb Trzy Gwiazdy
Wracając z
cmentarza zajrzeliśmy na kościelne wzgórze z kościołem pod wezwaniem św.
Leonarda. Tym razem zwróciliśmy uwagę na stary drewniany krzyż wystawiony z
inicjatywy Jadwigi Prendowskiej dla uczczenia patriotycznej demonstracji w
Warszawie w roku 1861. Napisy na nim już prawie nieczytelne, ale daty
wystawienia i renowacji są dobrze widoczne.
kościół p.w.św. Leonarda
Do dworku tym razem nie zaglądamy. Po drodze w stronę Malcówek zatrzymujemy się na chwilę przy
pomniku poświęconym bojownikom poległym w czasie 2 wojny światowej. Potem zaś rozkoszujemy się polnymi widokami, które co chwila jaśnieją w słońcu lub bledną, gdy słońce skryje się za chmurami.
pomnik bohaterów wojennych
pola Malcówek
wreszcie oznaki wiosny
niebo nad Mircem
Tyle
wycieczki historycznej. Ciąg dalszy to wycieczka przyrodnicza fatalnie
przygotowana przez kierownictwo, które nie sprawdziło w prognozie pogody
kierunku wiatru i zafundowało uczestnikom, ale też i sobie, wędrówkę prosto pod
wiatr. A wydawać by się mogło, że w lesie wiatr nie powinien być odczuwalny.
Tym razem był – wędrowaliśmy szerokimi drogami leśnymi na zachód. Było
wygodnie, ale raczej chłodno.
na drodze czarnego szlaku
jeden z wielu rowów przecinających las w tej okolicy
las wyjeżdża w nieznane
Tuż przed
Wąchockiem obejrzeliśmy nasze ulubione „kamienne świnie”, które nadal są
skamieniałe i nic a nic nie zbliżyły się do skraju lasu.
kamienne świnie czekają na zaklęcie, które je odczaruje
Wąchock
prawie przebiegliśmy w nadziei na bus do domu – udało się zdążyć!
pałac Schoenbergów - nadal bez zmian
Trasa okazała
się niedługa (12,3 kilometra), ale wietrzny i chłodny dzień spowodował, że ją skróciłam
maksymalnie. Na przystanku zgodnie uznaliśmy, że była to dobra decyzja.
Zdjęcia – Edek, Janek i ja
Ciekawa spokojna trasa...
OdpowiedzUsuńOstatnio takie trasy lubimy najbardziej. Odkrywamy nowe oblicze turystyki - rekreację. :)
UsuńPomnik zrobił na mnie duże wrażenie - pomysł świetny!
OdpowiedzUsuńProsty, a czytelny. Bez udziwnień.
UsuńWiosną będzie jeszcze ładniejszy, jak się jego otoczenie zazieleni.
Pomnik bardzo ciekawy - lubię te formy, pewnie dla moich wnuków będą "straszydłem" jak dla mnie tysięczne "pomniki grunwaldzkie" rozsiane po Polsce pamiątki z 1910 roku. W zasadzie polska odzyskała niepodległość z nico innym przebiegiem granic, ale nie bądźmy rewizjonistami ;-)
OdpowiedzUsuńże odremontowano nagrobek, to pięknie, ale że wycięto te żywotniki, to już zgroza - robiły klimat (przynajmniej w/g mojego mniemania, pa podstawie twojego zdjęcia).
Tuptanie pod wiatr, także ma swoje dobre strony, co prawda nie wiem jakie, ale to nie znaczy że one nie istnieją ;-)
Granice wybrano aktualne, bo tamte sprzed stu lat zapewne nie kojarzyłyby się nikomu z konturem Polski.
UsuńA grunwaldzkie pomniki typu skała w rezerwacie ciężkowickim to naprawdę sympatyczne miejsce.:)
Żywotniki,zdaje się, nie miały szans podczas prac remontowych. Rosły zbyt blisko nagrobka i tak czy inaczej by ucierpiały podczas prac. Ale rzeczywiście dodawały nastroju miejscu.
Akurat skała Grunwald jeszcze nie razi tak bardzo. Miałem na myśli te wszystkie orły i "dwa nagie miecze" którymi zasłano całą Galicję, często w miejscach które nawet nie istniały gdy doszło do bitwy. Coś jak w ostatnim dziesięcioleciu z pomnikami "papieskimi"...
UsuńRozumiem. Na naszym terenie zupełnie nie widać pomników grunwaldzkich, inny zabór wtedy mieliśmy i nie było mowy o takich patriotycznych manifestacjach.
UsuńA dla każdej, choćby najbardziej szczytnej, idei nie ma nic gorszego niż nadgorliwość. Przesada może tylko zaszkodzić obiektom "pomnikowym"
Mądrość przez Ciebie przemawia.
UsuńTeraz to już nie wiem, co odpowiedzieć.
UsuńWitam.3 gwiazdy ,księżyc i widniejącą powyżej korona herbowa moze świadczyć o szlacheckim pochodzeniu zmarłego. Większość takich herbów była używana na terenach kaszubskich ale były też nie kaszubskie rodziny używające takich oznaczen
OdpowiedzUsuńRodziny kaszubskie[1]: Brodzki, Buchon (Buchan), z przydomkiem Gliszczyński, Chamier z przydomkami Ciemiński i Gliszczyński, Jutrzenka (Genderzika), Lipiński, Milwiński, Miszewski, Mroczek (Mrozek) z przydomkami Gliszczyński i Trzebiatowski, Mściszewski, Prądzyński (Prondzyński), Rekowski, Słuszewski, Studzieński.
OdpowiedzUsuńBrychta, Dąbrowski, Kistowski, Machowski, Podjaski, Polpanke, Żmuda (Smuda),
Rodziny niekaszubskie albo nieznanego pochodzenia[2]: Cholewiński, Dobrowolski, Dornatus, Eichholtz, Gustkowski, Ines de Leon, Ingielewicz, Ingiełowicz, Jabłonowski, Juszczakiewicz, Kiwalski, Kruk, Lanik, Madricki, Malaff, Mszanecki, Nawrocki, Olechowski, Pluta, Pluto, Pomorski, Rodkiewicz, Słuczanowski, Styp, Sulerzycki, Szyc, Wantuch, Wańtoch, Wrześniewski.
Rodzina Ines de Leon jest według Uruskiego pochodzenia portugalskiego
Dziękuję za ciekawy komentarz. Dochodzę do wniosku, że rodzina zmarłego miała szlacheckie pochodzenie i nie była z Kaszub. Wskazuje na to zarówno herb, jak i nazwisko Pomorski. Może należy poszukać więcej informacji w starych księgach parafialnych, ale na razie nie planuję takich badań genealogicznych.
Usuń