piątek, 16 sierpnia 2019

Pogodny spacer

Z powodu środowych opadów deszczu przenieśliśmy wycieczkę na czwartek. I słusznie, bo dzień od rana słoneczny, pogodny, choć początkowo dosyć zimny.
O poranku wyruszamy pociągiem w kierunku Starachowic. Tory na tym odcinku już po remoncie, ale podróż nadal się dłuży, bo maszynista musi jechać wolno, żeby trzymać się rozkładu jazdy. 

skarpa w Starachowicach

Wysiadamy w Starachowicach Wschodnich, gdzie zaplanowałam wejście na Wzgórze Trzech Krzyży. Jak się okazało, łatwiej zaplanować niż zrealizować. Udało mi się dogonić kolegów i jakimś cudem dotarliśmy do wzgórza ulicą Sadową. Teren wzgórza jest aktualnie w trakcie prac remontowych – całość ogrodzona siatką, zbocze ogołocone z trawy. Zauważyliśmy, że mieszkańcy wchodzą na wzgórze po schodkach. Poszliśmy i my.

 schody - duże ułatwienie dla mieszkańców i turystów 
 
W ten sposób znaleźliśmy się na terenie osiedla domków jednorodzinnych i jego uliczkami dotarliśmy do krzyży, które stoją tu od roku 1925, a wystawiono je na pamiątkę misji  świętych w parafii  pod wezwaniem Świętej Trójcy, które odbyły się w marcu 1924 roku.

trzy krzyże (grupa w chaosie) 

stoicki spokój na szczycie środkowego krzyża

wielce oryginalna kapliczka na środkowym krzyżu
 
Ze wzgórza roztaczają się widoki na miasto, a nawet dalej. 

widok ze wzgórza na Starachowice 

wieża kościoła Świętej Trójcy, a na horyzoncie Święty Krzyż
  
Schodzimy ze wzgórza i przechodzimy obok cmentarza żydowskiego, który został założony pod koniec 19. wieku. Wtedy i właściwie jeszcze długo po II wojnie światowej cmentarz znajdował się na otwartym terenie poza miastem, dopiero powojenna rozbudowa miasta sprawiła, że zdaje się być obecnie wciśnięty między domy.   


W okresie wojny cmentarz był miejscem egzekucji ludności żydowskiej, a jego niszczenie postępowało od wojny przez wiele kolejnych lat. Wreszcie w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku uporządkowano i ogrodzono jego teren. Znajduje się tu ponad 400 macew. Są zgromadzone gęsto, mokra poranna trawa zniechęca do przejścia między nimi. Mimo to wchodzimy i robimy kilka zdjęć.





Kolejnym punktem programu wycieczki jest spacer nad zalewem Piachy. Byliśmy tu 4 lata temu. Wydaje się, że niewiele się tu przez te lata zmieniło, no może przybyło trochę urządzeń rekreacyjnych. 

Hawaje na północnym brzegu
 
Idziemy po miękkiej plaży, zagadujemy z wędkarzami na brzegu, fotografujemy zalew i jego monotonnie zielone otoczenie. Kąpiących się na razie brak, widocznie pora zbyt wczesna.

tafla zalewu w otoczeniu zieleni brzegów 

kaczki oddalają się z godnością

zalew widziany od strony południowego brzegu  
 
Od zalewu oddalamy się leśnymi dróżkami do ulicy, a potem szlaku rowerowego prowadzącego przez niegdysiejsze pola nad Kamienną. Przyznam, że na tę ścieżkę weszliśmy nie bez krążenia po uliczkach, ale w końcu się znalazła i zaprowadziła nas w stronę dzielnicy Starachowice Michałów. 

na niebieskim szlaku rowerowym 
 
W Michałowie zaglądamy na teren, gdzie w dziewiętnastym wieku działała walcownia i pudlingarnia. Od czasu powodzi w roku 1905 zakład nie pracuje, ruiny coraz miej widoczne.
Część grupy wdrapała się na mur kanału roboczego, część oglądała kanał z pozycji gruntu. Wspólny wniosek – ruiny mocno zarośnięte, zaśmiecone. Szkoda. 

pozostałości dawnej pudlingarni

ściana kanału
 
Teraz kierujemy się na południe w stronę lasu. Jeszcze w Michałowie podziwiamy (niestety zza płotu) interesującą siedemnastowieczną kapliczkę z krzyżem i latarenką. 

kapliczka z roku 1635 prawie całkowicie zarośnięta

a tak było w roku 2014
 
Później docieramy do drogi skrajem lasu w kierunku wsi Kuczów. Idziemy nią sobie, idziemy, wchodzimy do lasu i wędrujemy dalej leśną dróżką. Komary nie dokuczają, droga sucha. Tylko nam się jeden uczestnik stracił, ale go odnaleźliśmy – nie zauważył, że droga wchodzi do lasu i podążył za nią na północ.   

na leśnej ścieżce 
 
Kolejny odcinek to dla mnie zagadka – będzie droga, czy nie będzie. Na mapie jej nie ma, zdjęcia satelitarne pokazują, że jest. 
Tym razem to satelita ma rację – nasza leśna droga ma kontynuację wśród pól. Co ja mówię, pól? Ponad połowa dawnych pól to ugory, część zarosła zagajnikami (jeden uroczy z duża ilością czeremchy), ale ścieżka jeszcze zauważalna. 

na polnej drodze w stronę Stykowa

pola Kuczowa

owoce czeremchy jeszcze niedojrzałe  
 
W jednym z zagajników odpoczywamy i zjadamy śniadanie, a potem ruszamy dalej. Przekraczamy jedną polną drogę na północ, a w drugą już musimy skręcić, żeby nie wpaść do zaznaczonej na mapie rzeki.

 pomidor na brzozie - nowy gatunek wyhodowany przez naszych ogrodników 😉

 droga do Kuczowa
 
I tak docieramy na skraj Stykowa, gdzie przy krzyżu wybieramy drogę prowadzącą na sam koniec Kuczowa. To ulica Pogodna. Tak pogodna, jak cała nasza trasa.

ulica Pogodna

 brzozowy zagajnik przy Pogodnej
 
Po przekroczeniu głównej szosy zmierzamy wreszcie w stronę Kamiennej. Na wałach spacerują rodziny z małymi dziećmi, nad rzeką wędkarze, a my szukamy motywów do zdjęć. Wiemy, że lepsze będą w stronę Stykowa, ale pójście w tym kierunku bardzo by nam skróciło wycieczkę. Idziemy więc dla nabrania rozpędu w kierunku Michałowa.

Kamienna niedaleko Stykowa

łyska uciekła w szuwary 

ale żabkę złapałam
 
Po drodze jeszcze spotkanie z nowym (ciągle w budowie) mostem w Dziurowie, ścieżka wzdłuż torów kolejowych i przystanek kolejowy. 

 Kamienna w okolicach Dziurowa

widok na nowy most drogowy

most kolejowy już po remoncie  

I po wycieczce. Licznik wskazał 16 kilometrów.

Zdjęcia – Edek i ja

8 komentarzy:

  1. Gdzieś mi kierkut umknął... jak tam trafić ? po zejściu z góry 3 + w stronę kościoła i co dalej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kościół masz po lewej ręce z tyłu, jesteś na ulicy Podgórze, schodzisz na dół ulicą Kombatantów, mijasz prostopadłą Podhalańską i Małą, skręcasz w prawo w ulicę Bieszczadzką. Brama jest tuż zaraz, ale z niej nie skorzystasz, bo na stałe zamknięta, idziesz do końca ogrodzenia i przeciskasz się wąską szczeliną między ogrodzeniem a sąsiednim murem.
      Gdzieś mi w internecie mignął numer telefonu, pod który można dzwonić, żeby się umówić na otwarcie bramy, ale go nie mogę znaleźć.

      Usuń
  2. Bogato i ciekawie. Ale bym sobie po tej walcowni pobuszował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic by z tego nie wyszło - kłódka wisi solidna, ale do kanału zawsze możesz wejść, o ile lubisz pokrzywy po pas. ;)

      Usuń
    2. Ja ich nie lubię, ale tu nie ma.wzajemności i one mnie bardzo... ;)

      Usuń
    3. Ale podobno kontakt z nimi to samo zdrowie - od reumatyzmu chronią, jak mawiała moja babcia. :)

      Usuń
    4. Mnie też tak pocieszano, tymczasem reumatyzm to mglista i niepewna przyszłość a szoki anafilaktyczne bolesna współczesność

      Usuń