poniedziałek, 19 sierpnia 2019

Borówki i borowiki

Co tu dużo mówić – to główne atrakcje niedzielnej wycieczki. Owoce borówki amerykańskiej jedliśmy garściami. Było kilka postojów na ich jedzenie, co u nas jest absolutną rzadkością. 


A borowików początkowo nic nie zapowiadało.
Wystartowaliśmy w Mircu. Tym razem zainteresowała nas tam zabytkowa figura św. Jana Nepomucena. Chudziutki on bardzo.

dziewiętnastowieczna figura świętego 

figura znajduje się niedaleko tego budynku 

pomnik już był pokazywany w lutym, ale teraz wersja w letnim słońcu  
 
Potem pomaszerowaliśmy w kierunku lasu, ale nie od razu do niego weszliśmy. 

Malcówki - punkt wymiany książek 
 
Maszerowaliśmy dosyć długo szosą wzdłuż lasu, przeszliśmy nawet przez Tychów Podlesie, a potem zupełnie nieoczekiwanie skręciliśmy w leśną drogę. I tu nastąpiło pierwsze spotkanie z borowikiem, który nieśmiało, ale jednak silnie przedzierał się przez warstwę mchu.  

przydrożna kapliczka św. Franciszka w Tychowie 

młody mocarz wyłania się spod mchu  
 
Takie spotkania spowalniają marsz, ale na razie jedno to jeszcze nie problem, dosyć sprawnie dotarliśmy po kilku minutach do leśnej mogiły, gdzie spoczywają dwaj partyzanci z oddziału Jędrusiów – "Junak" i "Kokoszka", którzy zginęli z rąk Niemców 17 listopada 1944 roku.

mogiła Jędrusiów 

figurka Frasobliwego przymocowana do krzyża
 
Do mogiły prowadzi czarna ścieżka dydaktyczna, nie wiemy jednak, gdzie się ona zaczyna, bo nie szliśmy nią długo. 


Wyszliśmy na asfaltową drogę, przy której zakwitły zupełnie nieleśne kwiaty – malwy. Ciekawe, jak się tu znalazły… 


malwy w środku lasu 
 
Borowiki nie rosną na asfalcie i dlatego przeniosły się do przydrożnego rowu, gdzie zostały wypatrzone i zabrane do towarzystwa dla pierwszego.

dobrze ukryty
 
Potem weszliśmy wreszcie na przyjemną leśną drogę. O, tu nasze tempo zdecydowanie zmalało. Powód – borowiki ceglastopore. A później i szlachetne. Spore grzybobranie nastąpiło. 



przykładowe okazy 

wrzosy - oznaka nadchodzącej niechybnie jesieni; tak, jak by grzyby już wystarczająco nie wskazywały, że jesień idzie... 
 
Krążyliśmy po lesie, ale jedynie kierownictwo wiedziało, którymi drogami należy iść. Pozostali uczestnicy dali się po prostu prowadzić i nadal szukali borowików. Głównie maszerowaliśmy na południowy zachód.  


 leśne drogi 

jeszcze jeden

I tak dotarliśmy do czarnego szlaku pieszego. Tu wreszcie się zorientowałam, gdzie jestem.


Później dołączył do nas szlak żółty, a przy nim pozostałości dawnej kopalni Majówka. Zajrzeliśmy do ruin zabudowań i wdrapali się na hałdę. 
I tu mam tak zwane ambiwalentne odczucia. Widok z hałdy rewelacyjny – przed nami na horyzoncie całe Pasmo Łysogórskie, obok Jeleniowskie. U stóp zieleń lasu. I właśnie. Ten las… pamiętam go z wycieczki sprzed trzech lat (tu link), kiedy był jesiennie wybarwiony. Zielony wydawał mi się zbyt monotonny. Ale nie żałuję wejścia na hałdę. Trzeba oglądać różne oblicza lasu. 


pozostałości kopalni rudy

widok z hałdy w kierunku Skarżyska  

Łysogóry na horyzoncie 
 
Po zejściu z hałdy szybko dotarliśmy do Starachowic. Trochę jednak za mało szybko, bo nie uda nam się zdążyć na najbliższy pociąg.
W tej sytuacji kierownictwo proponuje spacer przez miasto. Świetna decyzja!
Mamy dzięki temu możliwość obejrzenia skałek przy ulicy Armii Krajowej. Są zadbane, ładnie wyeksponowane. O, gdybyż i nasza Skałka Rejowska doczekała się takiego zadbania!  


pomnik przyrody w Starachowicach - odsłonięcie geologiczne piaskowców dolnojurajskich 
 
W pobliżu skałek zauważyliśmy interesujące rzeźby – to postaci dwóch partyzantów – Mariana Świderskiego „Dzika” i Edmunda Rachtana „Kaktusa”. Obaj walczyli w oddziałach „Ponury – Nurt”, a po wojnie zasłużyli się dla upamiętnienia historii oddziału. Rzeźby są autorstwa krakowskiego rzeźbiarza, profesora Karola Badyny.

partyzanci "Ponurego" - po lewej major Świederski, po prawej - podporucznik Rachtan 
 
Profesor jest również autorem nieco starszego pomnika – ławeczki innego partyzanta – Zdzisława Rachtana „Halnego”, która znajduje się całkiem niedaleko przy fontannie.

 "Halny" i jego ławeczka 
Później nasze zainteresowanie wzbudził plac Na Szlakowisku, który też ostatnio bardzo się zmienia. Olbrzymia hałda szlaki (żużlu) jest doskonale widoczna. Powstawała ona przez prawie siedemdziesiąt lat i jest składowiskiem żużlu wywożonego z pobliskiego Wielkiego Pieca. Bardzo mi się spodobał wagonik do wywożenia szlaki, który ustawiono u podnóża skarpy – z daleka wygląda jak nowoczesne dzieło sztuki. Co ciekawe w kadzi wywożono rozżarzony żużel i jego wylewanie w godzinach nocnych dawało niesamowite efekty świetlne.


szlakowisko 5 lat temu 


 i obecnie

 kadź do wywozu szlaki umieszczona na szlakowisku (na jej dnie resztki zastygłej szlaki)

tak wyglądała 8 lat temu przed renowacją
 
Logiczne by było zajrzeć teraz na teren Wielkiego Pieca czyli do Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach. Mamy jednak za mało czasu na zwiedzanie, odkładamy je na inny dzień. 

musimy tu jeszcze kiedyś zajrzeć 
Na przyjazd pociągu czekamy nad zalewem Pasternik, po którym pływają kaczki i nenufary. Siedzimy na ławeczce, zaprzyjaźniamy się z labradorem i jego właścicielami, jemy lody, odpoczywamy po przejściu w upale 18,5 kilometra.


zalew Pasternik na Kamiennej 



A teraz zobaczcie, ile borówki opędzlowaliśmy na tej wycieczce.

 
Zdjęcia – Edek, Janek i ja

6 komentarzy:

  1. Są grzyby... sporo sylwetek metalowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grzyby rosną same z siebie, a o sylwetki zadbali mieszkańcy Starachowic. Przyjemnie się idzie przez takie zadbane miasto.

      Usuń
  2. Sezon na borowiki można chyba uznać za otwarty:) Śliczne okolice! Nie mieliśmy okazji jeszcze ich dokładnie poznać. Najbardziej zaciekawiły mnie jednak zabytki techniki i pozostałości po dawnym hutnictwie tego regionu, a w szczególności Szlakowisko, o którym nie miałem bladego pojęcia. Dziękujemy za pokazanie takich ciekawych miejsc. Coś czuję, że w najbliższym czasie nasza ekipa musi się tam wybrać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do pozostałości kopalni - jest ich w naszym regionie tak dużo, że będziecie mieć zwiedzania na dłuzszy czas. Są całe masy dołów rudnych w lasach, gdzie kopano rudę, ruiny kopalń. Jest co oglądać, a i naszukać się czasem trzeba.
      Samo szlakowisko jest większe niż pokazywana tu część, bo nie cały teren odsłonięto, prezentowany jest najbardziej efektowny fragment, a sporo schowane jest w pobliskich zaroślach.

      Usuń
  3. Te Starachowice to mi strasznie się nadały! W ogóle całość wycieczki świetna i ten św Franciszek i te resztki kopalni i figury partyzantów... no rany wszystko świetne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I w pełni się z Tobą zgadzam.
      My teraz zacieramy łapki z nadzieją na nowy rozkład jazdy pociągów, kiedy ten kierunek będzie dla nas łatwiej dostępny. Może znów coś wyszukamy.

      Usuń