W maju już
przekwita. Jej najpiękniejszy okres mogliśmy obserwować w kwietniu, kiedy to
krzewy forsycji okryły się żółtym kwieciem. I od razu przydomowe ogródki,
skwerki w miastach, placyki przed blokami zaczęły wyglądać radośniej. Nawet w
pochmurny dzień słońce forsycji ubarwiało okolicę.
Zauważyliście
zapewne, że na krzewach rozwijają się najpierw kwiaty, liście wyłonią się
później, po opadnięciu kwiatów. I znów forsycja nabierze barwy – tym razem
zielonej.
No i na tym
koniec przeciętnej wiedzy o tym krzewie. Mogę jeszcze dodać jej łacińską nazwę
(Forsythia Vahl), uzupełnić, że należy do rodziny oliwkowatych, obejmuje kilka
gatunków i pochodzi z Azji.
Skąd więc
to tytułowe złoto? Czy chodzi jedynie o intensywny kolor kwiatów tego krzewu?
Ależ
skądże! Urocza forsycja jest prawdziwym skarbem. Oczywiście pod warunkiem, że
rośnie w spokojnej okolicy, z dala od ruchu ulicznego, spalin i innych
zanieczyszczeń. Z takiej rośliny możemy nazbierać kwiatów i korzystać z jej
naturalnego bogactwa.
Kwiaty
forsycji mają wysoką zawartość rutyny (1%), która uszczelnia naczynka
krwionośne. Forsycja wzmacnia włókna kolagenowe i elastylowe w naszym ciele. Cóż
to oznacza? Oczywiście – opóźnia procesy starzenia. Kiedyś pisałam o lawendzie,
jako źródle młodości, dodajmy do niej forsycję i długa młodość przed nami.
Jak
spożywać kwiaty forsycji? Można od razu – świeże. Na przykład jako dodatek do
wiosennych surówek czy kanapek. W takiej postaci zachowujemy i witaminę C zawartą
w kwiatach.
Można też
zalać kwiaty gorącą wodą, odczekać aż powstanie złocisty napar i rozkoszować
się herbatką.
herbata ze świeżych kwiatów
Herbatę
najlepiej przygotowywać w naczyniu pod przykryciem i dać jej ok. pół godziny na
porządne naciągnięcie.
Warto
jednak pomyśleć o przyszłości i nazbierać więcej kwiatów niż jesteśmy w stanie
spożyć na surowo. Trzeba je zasuszyć w przewiewnym, zacienionym miejscu. Herbatka
z suszu jest równie przyjemna, jak ze świeżych kwiatów. Czytałam, że suszone
kwiaty można leciutko skropić spirytusem, bo rutyna lepiej rozpuszcza się w
alkoholu niż wodzie. Zapewni nam to rozgrzewającą herbatkę „z prądem”, ale nie
jest konieczne, zwłaszcza, gdy chcemy przeznaczyć ten napój dla dzieci jako formę
uodpornienia przed przeziębieniami.
Skoro już
mowa o alkoholu… Co powiecie na mały kieliszeczek nalewki z kwiatów forsycji?
Zalewamy kwiaty alkoholem i odstawiamy w ciemne miejsce. Taka nalewka dojrzewa
około 2 tygodni, podczas których należy ją delikatnie wstrząsać co jakiś czas. Na
zdjęciu poniżej zauważycie różne zabarwienie płynu. To nie wada, a działanie
czasu – nalewka z upływem czasu ciemnieje, ale nic nie traci na wartości.
Gotową
można pić bądź używać do delikatnego przemywania miejsc z pękającymi naczynkami
krwionośnymi.
To jeszcze
nie wszystkie walory forsycji. W gałązkach krzewu zawarta jest synygrina, która
wpływa podobno zbawiennie na pracę nerek, wątroby i gruczołów dokrewnych.
Jeśli
szukacie więcej informacji o forsycji, odsyłam do artykułu, z którego
zaczerpnęłam niektóre ciekawostki do tego wpisu (tu link).
A jeśli gdzieś w zacisznym
miejscu spotkacie kwitnącą forsycję, uszczknijcie kwiatuszek i przynajmniej
spróbujcie. Może się przekonacie, że warto.
Zdjęcia – Teresa i ja
Można jeszcze syrop zrobić. Robiłem. :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za informację. Dzięki temu wpisowi dowiaduję się czegoś nowego. I o to chodzi.
Usuń