To była spontaniczna decyzja. Ela, Zosia i ja wymyśliłyśmy
to wejście. Panowie nie oponowali i w niedzielny poranek wyruszyliśmy ze
Świętej Katarzyny zdobywać najwyższy świętokrzyski szczyt.
skoro wyruszamy ze Świętej Katarzyny, to na początku relacji powinien się pojawić tutejszy kościół i klasztor
Było dosyć wcześnie, a już spotkaliśmy pierwszych
schodzących lub zbiegających z Łysicy. A my niespiesznie – chwila przy
kapliczce i źródełku św. Franciszka, potem zdumienie nowymi schodami na
podejściu. No i zachwyty nad leśnymi obrazkami. Wystraszył nas jedynie głośny
trzask – to pękła i spadła z hukiem gałąź jednego z drzew przy ścieżce.
Podejście zaliczane niezliczoną ilość razy nie powinno mieć
dla nas żadnych niespodzianek. A jednak… okazało się, że zakręt szlaku nosi
nazwę „Kolano”. Teraz już będziemy wiedzieć.
Im bliżej szczytu, tym ciekawsza droga, więcej kamieni, a i
turystów przybywa. Niektórzy biegną. A my zatrzymujemy się w pobliżu gołoborza.
I wreszcie szczyt – krzyż na nim jakby bardziej niż zwykle
pochylony, a tabliczka podaje nową wysokość Łysicy – 614 m n.p.m. (wiemy, wiemy
– to nie jej wysokość, a Agaty, którą uznaje się za drugi szczyt Łysicy, ale co
tam, najważniejsze, że nasz najwyższy szczyt nieco urósł).
Koledzy nieco odpoczęli na ławeczkach, a ja bez odpoczynku
ruszam dalej szlakiem, chociaż mam moment zawahania, bo niespodziewanie
wyskakuje drobny deszczyk. Na szczęście krótko trwał i bez problemów pomaszerowaliśmy
dalej. Przed nami szczyt Agaty (Zamczysko). Kiedy trzy lata temu Agata
zyskała sławę jako wyższa od swej siostry – Łysicy, szukaliśmy z pomocą nawigacji
jej szczytu. Teraz to zbędny trud – tabliczka informacyjna wskazuje ścieżkę i
bez problemu każdy zainteresowany może się tam wybrać. Włazimy i na skałki
szczytu i na brzeg gołoborza. Jego kamienie mniejsze niż na Łysicy, bardziej
omszałe.
Czeka nas jeszcze jedno spotkanie ze skałkami. Ich grupa
znajduje się niedaleko Przełęczy Św. Mikołaja. Ścieżka jest, oznakowania brak.
A skałki nadzwyczaj przyjemne – jest ich niewiele, ale są dosyć duże i łatwo
dostępne.
Na przełęczy koledzy już rozbili obozowisko przy stołach.
Śniadanie turystyczne trwa w najlepsze. Kolega Ed z uwagą obserwuje kapliczkę,
która wydaje mu się jakby odnowiona. Może ma rację.
Ale największa nowość pojawia się po śniadaniu. Schodzimy z
przełęczy w kierunku dawnej kolejki wyznakowaną niedawno ścieżką edukacyjną.
Najbardziej zdumiewa mnie fakt, że ta ścieżka tak solidnie przedeptana. Kiedy
chodziło się dawniej szlakiem, nie dało się zauważyć śladów żadnej ścieżki.
Albo ja gapa, albo ta nowa ścieżka prowadząca dawną drogą do Woli Szczygiełkowej
jest bardzo popularna i dlatego taka przedeptana.
Przy ścieżce możemy obserwować puszczańskie życie. Na ziemi
obumierają stare buki, na których kwitnie życie – wyrastają huby, szczawik
zajęczy. Przyroda świetnie sobie radzi. No i nie da się nie zauważyć, że wśród
buków rosną gęsto młode jodełki. Chyba puszcza jodłowa się odradza.
Na stacji Trójkąt „przesiadamy się” na kolejkę wąskotorowa i
jej szlakiem wędrujemy w kierunku przystanku Słupski Weksel. Wspominamy naszą
trasę z pierwszego dnia wiosny, kiedy podziwialiśmy sople na uroczych leśnych
strumykach (tu link). A teraz… mostki pozostały, ale strumyki w większości wyschły. Ot,
uroki suchego lata.
Ostatni odcinek trasy prowadzi niebieskim szlakiem do
Świętej Katarzyny. Las zielony, przy ścieżce leżą stare powalone pnie. Czasem
jakiś dziwny grzybek wpadnie w oko.
jak się okazuje trasa szlaku prowadzi również nasypem dawnej kolejki od niegdysiejszej bocznicy Franciszka
Docieramy na parking przed ośrodkiem „Jodełka” i po
wycieczce. Pogoda dopisała – uniknęliśmy deszczu i palącego słońca. Wilgotne
leśne powietrze zadbało o cerę. Czyli wszystko na plus.
Zdjęcia – Zosia, Edek
i ja
A wystarczyło by helikopterem przenieść kilka kamieni z podnóża Gołoborza na szczyt i po sprawie.
OdpowiedzUsuńKiedyś podawano że Łysica ma 611 m. Pewnie z czasem "podrosła"!
Pozdrawiam - Wiesiek
P.S.
Pamiętam jak 1 kwietnia za PRL-u w Słowie Ludu jako żart podano, że kamienie z Gołoborza będą wykorzystane dla budownictwa. Niektórzy w to uwierzyli i mocno byli tym oburzeni.
Wysokość Łysicy została skorygowana oficjalnie w roku 2019, pomiarów dokonali naukowcy z Politechniki Świętokrzyskiej, opublikowali dane w roku 2014 i ŚPN zarejestrował te je po powtórnym pomiarze. Taką informację znalazłam na stronie ŚPN https://www.swietokrzyskipn.org.pl/aktualnosci/zaktualizowane-wysokosci-lysicy-i-gory-agaty/
I jeszcze jedno - informacja o wykorzystaniu gołoborza to rzeczywiście żart, ale 10 lat temu ktoś w nocy wyciął kilkanaście jodeł i buków na szczycie Łysicy i je tam zostawił. To dopiero było barbarzyństwo.
Ania
Trasa obowiązkowa, zastanawia mnie wysokość barierek tu jak i przy schodach na Drodze Królewskiej. Pamiętam zejście na czarno od św.Mikołaja... ile mieliśmy strachu przed służbą leśną :)
OdpowiedzUsuńTe barierki są dosyć wysoko umieszczone, ja się na nich nie opierałam.
UsuńWiesz, jak się pobłądziło we mgle i poszło niewłaściwą drogą, to i strach był. Teraz zabłądzenie nie grozi.
A ja w sumie powinienem podziękować za wpisy na tym blogu. Czytam go od zeszłego roku i był jednym z argumentów, aby przyjechać w Świętokrzyskie i m.in. iść tą trasą w ostatni wtorek. Świetne lasy do pieszych wycieczek, tydzień to było za mało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Gdyni :-)
Cieszę się, że blog się na coś przydaje. Świętokrzyskie ścieżki przydeptujemy od lat i zawsze coś nowego się znajdzie. Zapraszam na kolejne wypady. I do lektury, oczywiście, również.
UsuńPozdrawiam w imieniu całej grupy wędrowców.