czwartek, 14 listopada 2024

Jak zwiedzaliśmy zamek w Lublinie

W sierpniu spędziliśmy jeden dzień w Lublinie. Tyle tam było zwiedzania, że wciąż jest co wspominać. Tym razem zapraszam na zamek.
Widzieliśmy go najpierw z Wieży Trynitarskiej.
 
zamek widziany z wieży ginie między zabudowaniami Starego Miasta i współczesnymi wieżowcami
 
Potem wyłonił się na horyzoncie podczas oglądania fundamentów dawnej fary.
 
z tej perspektywy lepiej widoczny
 
I wreszcie przekroczyliśmy Bramę Grodzką i stanęli oko w oko z zamkowym wzgórzem i samym zamkiem. Pora była wczesnopopołudniowa i w okolicy pojawiło się mnóstwo turystów. Zawsze ktoś się przypadkiem znalazł w kadrze.
 
podejście na zamek

kamieniczki okalające Plac Zamkowy

Sam zamek budzi moje nieco mieszane uczucia. Wygląda ładnie, wręcz okazale – wznosi się na wzgórzu, fronton ma przyjemne wieżyczki, ostrołukowe okna, ba nawet blanki. Ale to nie jest oryginalny jego wygląd, a efekt odbudowy w stylu neogotyckim, próba zatarcia wspomnień o trudnym okresie, gdy zamek był więzieniem.
 

Zamkowy dziedziniec też prezentuje się godnie. W rogu przy wejściu zauważamy odrestaurowaną szesnastowieczną studnię. Na dziedzińcu spotykamy też sporych rozmiarów rzeźby przypominające łańcuchy. To prace Xawerego Wolskiego z cyklu „Genetyka pamięci”, które przypominają rocznice likwidacji więzienia niemieckiego (rok 1944) i więzienia NKWD (1954), które mieściły się na zamku.
 
 

Z dawnego zamku ocalała gotycka kaplica Trójcy Świętej, zbudowana za czasów Kazimierza Wielkiego.
 
kaplica widziana od strony dziedzińca
 
widok na kaplicę z donżonu (wyjaśniam - kaplica rzeczywiście gotycka, renesansowy szczyt dodano w XVII wieku)
 

Wielkie wrażenie robi jej wnętrze ozdobione bizantyjsko-ruskimi freskami, które ufundował Władysław Jagiełło. 
 
 
Sama kaplica jest niewielka, ale wysoka, sklepienie nawy wspiera się na jednej ośmiobocznej kolumnie. Przez wąskie ostrołukowe okna wpada do wnętrza niewiele światła. 
 
 
Prezbiterium jest od nawy oddzielone łukiem tęczowym. U jego podstawy można zauważyć postać rycerza na koniu. To nikt inny jak król Władysław Jagiełło.
 
jedna ze ścian nawy głównej, a na fragmencie podstawy łuku tęczowego widoczny wspomniany rycerz
 
sklepienie prezbiterium
 
 
Bogate dekoracje malarskie pokrywają całe ściany i sklepienie. Człowiek gubi się w detalach scen z żywota i męki Chrystusa, przedstawieniach świąt, aniołów i proroków. 
 
 

Całość jest piękna i na pierwszy rzut oka trudna do samodzielnego zrozumienia. Sytuację utrudnia fakt, że w kaplicy stłoczonych jest wielu zwiedzających. To zapewne dlatego, że trafiliśmy na dzień bezpłatnego zwiedzania. 
 
tu scena, gdzie pojawia się znów Władysław Jagiełło jako modlący się fundator, u dołu beczki zauważamy jedną z wielu malowanych zasłon, które symbolizują oddzielenie świata ziemskiego od wiecznego
 
Opuszczamy kaplicę z nadzieją, że znów tu kiedyś wrócimy i dopatrzymy się nowych znaczeń i  piękna fresków.
Wybieramy się na zwiedzanie romańskiej wieży zamkowej, donżonu. Ta budowla o charakterze obronnym pochodzi prawdopodobnie z XIII lub początku XIV wieku.
 

W jej wnętrzu poruszamy się po spiralnych schodach, z których mamy możliwość zajrzenia do ciemnych pomieszczeń skrywających kolejne eksponaty z wystawy Xawerego Wolskiego.
 

Kiedy już wdrapiemy się na szczyt donżonu, możemy podziwiać panoramę Lublina, która już teraz, po spacerze zdaje się bliższa i bardziej znajoma.
 
widok z wieży na wieżę, czyli z donżonu na Wieżę Trynitarską

tu już rozpoznajemy zespół klasztoru Ojców Dominikanów, Archikatedrę św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty oraz Wieżę Trynitarską 

widok na Stare Miasto

We wnętrzach zamku znajduje się muzeum, którego, rzecz jasna, nie zwiedzamy, bo jednodniowa wycieczka zmusza do wybierania tego, co możemy zdążyć obejrzeć.
A przed zamkiem czeka na nas Magda, która też ma swoje plany na nasz pobyt i w kolejnym wpisie opowiem, jakie lubelskie ciekawostki nam pokazała. 
 
to zdjęcie jest małą podpowiedzią
 
 Zdjęcia – Edek i ja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz