wtorek, 12 listopada 2024

Listopadowy spacer w lasach koneckich

11 listopada pogoda była raczej słaba, ale bezdeszczowa, czyli jednak świetna. Taka logika nie pozwoliła nam siedzieć w domu. Wyruszyliśmy na przyjemną trasę. 
 
pochmurna aura nad zalewem w Pile
 
Na początku zatrzymaliśmy się na parkingu w Pile. Stąd poszliśmy do dawno nieodwiedzanych pomnikowych dębów bezszypułkowych. W ubiegłym tygodniu widzieliśmy je z auta wracając z Sielpi. Pięknie wyglądały w jesiennym słońcu. Tym razem słońca zabrakło, ale urodzie dębów niewiele to zaszkodziło. 
 
w kadr zmieściło się tylko 5 dębów, szósty - Piotr poza kadrem
 
Od ostatniego z nimi spotkania (tu link) zaszły tu pewne zmiany. Wreszcie drzewa zyskały godną oprawę – mają stosowne tabliczki z godłem, sprzątnięto teren w ich pobliżu, ustawiono solidną tablicę informacyjną, ba, nawet poinformowano o ich imionach.  
 

Zofia i Bartłomiej coś chyba knują ...

Tablica informuje, że największy z tutejszych dębów, Magdalena, jest prawdopodobnie najgrubszym dębem bezszypułkowym w Polsce. Liczy sobie 667 cm w obwodzie mierzonym na wysokości 1,3 metra. 
 
Magdalena
 
Koledzy zauważyli z troską, że Piotr i Jan mają zauważalne ubytki spowodowane próchnicą. Oby zwalczyły słabość i trzymały się nadal. 
 
Piotr już chyba łatany, w tle Magdalena
 
Najłatwiej zidentyfikować dąb Maria, bo on jako jedyny ma zawieszoną kapliczkę. To ona zapewnia całej grupie pomnikowych okazów opiekę. 
 
pierwsze spotkanie Basi z Marią
 
Nad zalewem w Pile rośnie jeszcze jeden, bardziej schorowany, bezimienny dąb. Wybraliśmy się i do niego.
 
zapomniany samotnik
  
Po spotkaniu ze starymi znajomymi pora na trasę pieszą. Tę zaczęliśmy na parkingu przy czerwonym szlaku. 
 

Najpierw przeszliśmy kilkaset metrów szosą. Przy niej zatrzymujemy się w pobliżu pomnika wystawionego na miejscu egzekucji 16 stycznia 1944 roku. Wtedy to Niemcy rozstrzelali 10 niewinnych Polaków z okolicznych miejscowości uznanych za bandytów, bo ktoś w tym czasie postrzelił jakiegoś Niemca. Okrutna „logika” okupantów.
 

My zaś dalej maszerujemy najpierw szlakiem na południe, a potem skręcamy na wschód. Droga świetna, las ładny, idzie się przyjemnie.
 
czasem się idzie, a czasem pozuje
 
pod korzeniem skrywa się tajemnicza nora
 

Pora wreszcie skierować się ku szosie. Ta część drogi też niebrzydka.
 

Po przekroczeniu szosy zmierzamy do wsi Kozia Wola. Po drodze mamy spotkanie z rzeką Czystą. Zajęły się nią solidnie bobry, które zadbały o ładną tamę oraz oczyszczenie brzegów rzeki z wszelkich zarośli. 
 

We wsi zatrzymujemy się przy zabytkowej kamiennej figurze zwieńczonej krzyżem i kierujemy się na zachód w stronę lasu.
 
jesień w Koziej Woli
 
stara kapliczka
 
kolejna porządna droga
 
Tu zaplanowałam postój nad niedużym, ale przyjemnym leśnym zalewem na Czystej. Spotkaliśmy go pierwszy raz 8 lat temu (tu link), a potem jeszcze raz odwiedzili (tu link). Miło się tam odpoczywało podczas wędrówki.
Tym razem, jak przypuszczam, nastąpiło nasze ostatnie spotkanie z tym akwenem. Z daleka miałam wrażenie, że woda zniknęła. A to tylko zasłonił ją solidny czarny płot z informacją o zakazie wstępu. 
 

Rozumiem, że zakaz dotyczy zagrodzonego terenu prywatnego. Nie ma jednak pewności, czy może rozciąga się i na cały obszar nabrzeżny. Dlatego też po krótkim postoju śniadaniowym zrobiliśmy kilka zdjęć na pożegnanie z zalewem i oddalili się tą samą drogą, którą przyszliśmy. 
 


żegnamy zalew i kaczki na nim

Przed nami już zamykanie pętelki wycieczkowej, czyli dotarcie do czerwonego szlaku. Nic trudnego – droga sama prowadzi. Nawet się człowiek nie musi wysilać, żeby jej nie zgubić.
 
 
Idąc szlakiem spotykamy ostatni raz Czystą. Na tym odcinku ma ona raczej charakter rozlewiska. 
 

Patrząc na tę rzekę na różnych jej odcinkach z trudem pojmuję, jak taka mizerota daje sobie radę z utworzeniem dwóch pokazywanych dzisiaj i jeszcze innych porządnych zalewów. Ot, hydrozadaka…
 
zalew na Czystej w Pile
 
Podsumowanie trasy:
 

Krokomierz wyliczył długość spaceru na 13 kilometrów. Łatwiutki to był spacerek, relaksujący. Trasa idealna również na rower, tylko chyba za krótka. 
 
Zdjęcia mojego autorstwa

2 komentarze:

  1. Kiedyś się dość często bywało w różnej konfiguracji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, Piła to był dobry punkt startu na różne trasy. Inne drogi wykorzystywaliśmy, bo nie było konieczności powrotu do auta.

      Usuń