Zwykle nasze wycieczki na Miedziankę łączą się z trasami na
południe i południowy wschód od niej. Tym razem postanowiłam przejść drogami na
zachód i południowy zachód od tej góry. Czy eksperyment się udał, sami
sprawdzicie.
Nie rozpoczęliśmy wycieczki od wspinaczki na Miedziankę.
Rano panował lekki mróz, skały mogły być śliskie i mokre z tego powodu. Daliśmy
im szansę obeschnąć w słońcu i górę zostawiliśmy sobie na koniec. Ominęliśmy ją
idąc szosą na południe od niej.
Na skrzyżowaniu dróg mogliśmy wejść na dobrze nam znaną
trasę żółtego szlaku, którą zwykle chadzamy w stronę lasu.
Tym razem jednak dużo wcześniej skręciliśmy w polną drogę na
zachód. Prowadzi ona przy granicy nowego obiektu w tej okolicy, jakim jest tor
samochodowy MG Rally Park. Wcześniej rozmawiałam z jego właścicielem, który
stanowczo zabrania wchodzenia na teren obiektu, bo może to być niebezpieczne.
Trzymaliśmy się więc jego granicy. No i żadne auta akurat nie trenowały. Ale
ostrzegam potencjalnych naśladowców naszej trasy – nie wchodźcie na tor. Nie
jest on jeszcze zaznaczony na mapie, ale idąc da się go bez trudu zauważyć.
Za torem przekraczamy szosę do Zajączkowa i maszerujemy
dalej polnymi drogami. Tam w cieniu na skraju lasu czai się odrobina zimy.
A dalej już złota polska jesień. W lesie snuje się między
drzewami jesienna mgła.
Docieramy wreszcie do polnej drogi, która na mapie nosi
nazwę Parkowa. Rewelacyjna! W dodatku z widokiem na Miedziankę.
Za szybko by nas ona doprowadziła do szosy, skręcamy więc w
las, gdzie drogi nadal wygodne i suche. W słońcu na granicy z polami można zrobić
postój śniadaniowy, żeby się pokrzepić przed zdobywaniem szczytu.
W końcu spotykamy żółty szlak, a ten już nieubłaganie
prowadzi ku Miedziance.
Przejście tej góry od zachodu wydaje się trudniejsze niż od
wschodu. A może my starsi i mniej sprawni…
Najpierw spotkanie z jaskinią, do której można zajrzeć przez
zakratowane wejście.
Potem pierwsza grań Miedzianki. Tu widoki na zachód. Morze
jesiennego lasu wokół nas.
Potem ostrożnie schodzimy, żeby się wspiąć na drugą,
szczytową grań. Ela jako pierwsza zdobywa szczyt. Potem dołączają pozostali.
Trzeciej grani nie mamy odwagi zdobywać. Łatwiej tędy
schodzić niż wchodzić. Schodzimy więc na północną stronę Miedzianki i ścieżką
omijamy trzecią grań, a potem schodzimy z góry.
Przed nami Muzealna Izba Górnictwa Kruszcowego, którą już
zwiedzaliśmy (tu link). Zatrzymujemy się tylko na chwilę, żeby sfotografować
tablicę upamiętniającą braci Łaszczyńskich.
I po wycieczce. Moim zadaniem była bardzo udana. Nowe drogi
świetne.
Zdjęcia mojego
autorstwa
Kiedyś na Miedziankę dowoził bus a samo wejście to był pryszcz... a potem ścieżkami do Chęcin a nawet dalej.
OdpowiedzUsuńŻeby aż na Miedziankę, to nie pamiętam takich luksusów. Ale z Zajączkowa się szło. Albo od pociągu z Wiernej Rzeki lub Rykoszyna. No i te ścieżki w stronę Grząbów Bolmińskich i Chęcin to był standard. I właśnie dlatego tym razem na zachód, bo tak nigdy nie chadzaliśmy.
UsuńPani Aniu, trasy, widoki i zdjęcia jak zawsze piękne. Mam jednocześnie prośbę i propozycję. Możliwe byłoby podsumowanie trasy, na przykład długość, trudność w jakiejś założonej skali, a także użyteczność dla rowerów?
OdpowiedzUsuńPrzemyślałam sprawę. Wszystko, z wyjątkiem tej skali, jest możliwe. A to dlatego, że stopień trudności trasy jest pojęciem subiektywnym. Jeśli przyjąć, że nasza grupa ma średnią wiekową ok. 60, to można uznać, że dla osób młodszych każda nasza trasa jest łatwa. I to już błąd, bo my chodzimy od lat i mamy zaprawę, a ktoś młodszy pierwszy raz na trasie może nie dać rady. Będę oceniać trudność subiektywnie.
UsuńTa trasa miała ok. 8 kilometrów spaceru porządnymi drogami polnymi i leśnymi. rower spokojnie da radę. Tu i z dziećmi można się wybrać. Tylko w okolicy toru trzymać za rękę.
Przejście Miedzianki wymaga sprytu i pomysłowości w pokonywaniu skalistej części trasy poza szlakiem. Kijki raczej przeszkadzają, ale przydają się na stromych podejściach i zejścia na początku i końcu trasy. Z tym, że ten odcinek nie jest obowiązkowy. My go pokonujemy od lat na własne ryzyko i dla własnej przyjemności. Jest łagodna ścieżka u podnóża obu grzęd szczytowych.
Rower na Miedziance w żadnym wypadku. Chociaż jestem w stanie wyobrazić sobie wariata, który na jednośladzie pokona odcinek górski szlakiem.
Myślę, że można się wybrać z rowerem, zostawić go na parkingu przy izbie muzealnej, pokonać górską trasę i wrócić na parking dołem, a potem rowerem na tutejsze drogi.