Jeden z dni mojego pobytu zaczął się ulewnym deszczem. Lało
do południa bez przerwy. Aż w końcu zaczęło ustawać. Pełna nadziei wyruszyłam
autobusem do Jelitkowa.
Park Jelitkowski jeszcze ciemny i ze śladami niedawnego
deszczu. Dodaje mu to uroku i tajemniczości. A stare drzewa osłaniają przed
nowymi opadami.
Z parasolką w jednym ręku, aparatem w drugim wychodzę na
plażę. A tam szaro, mgliście, a jednak można spotkać spacerowiczów.
I tak docieram do miejsca, gdzie przepływający przez park
Potok Jelitkowski uchodzi do morza.
Na szczęście już nie pada i mogę spróbować
sfotografować brzegi potoku porośnięte starymi drzewami.
Potem idąc wzdłuż potoku wchodzę na plażę. Tu z początkowo
wąskiego strumienia staje się on ładnym rozlewiskiem tworzącym wyspy na piasku.
Idę dalej plażą w stronę ujścia potoku i nagle cud – przecz
chmury przebija się słońce. Daje to niesamowity spektakl na niebie, który trwa
ledwie kilka minut – ot, tyle, żeby zdążyć dotrzeć do samego ujścia potoku.
Znów robi się pochmurno, a ja wychodzę na deptak, żeby
dotrzeć do zabytkowych domków rybackich w Jelitkowie przy ulicy Bałtyckiej. Te
domki są starsze niż domki w Sopocie. Pochodzą z przełomu 19. i 20. wieku. Na
jednym widnieje data 1903.
Tak sobie myślę, że to czasy secesji, ale w domach
rybaków ten styl nic a nic się nie przebił. Rybaków nie było stać na fikuśne
ozdoby i inne fanaberie – domy są niskie, proste w formie i wyglądają na
zaniedbane. Niestety…
Idąc dalej promenadą spacerową postanawiam oddalić się od
morza i zajrzeć do Parku Reagana. Nie był to najlepszy pomysł, bo park okazał
się bardzo duży. Naprawdę rozległy. Nachodziłam się tam aż nadto. Jestem pewna,
że udało mi się dotrzeć zaledwie do części parku i cieszę się, że jakoś z niego
wyszłam, bo można tam spacerować i spacerować cały dzień. Zatrzymałam się na
kilka chwil nad parkowymi stawami.
Przy jednym z nich umieszczono oryginalny
pomnik przedstawiający Jana Pawła II w rozmowie z Ronaldem Reaganem. Te
monument jest wyrazem wdzięczności Polaków za odzyskanie niepodległości.
Spodobała mi się również parkowa galeria rzeźb. A w niej
wypatrzyłam popiersia wybitnych gdańszczan.
Z parku można bez problemu, chociaż niezbyt szybko, dotrzeć
do plaży. Kiedy do niej dotarłam, okazało się, że jestem już w Brzeźnie.
Bardzo mnie to ucieszyło, a najbardziej nadzieja na przechadzkę po tutejszym
molo.
I jaki pech! Molo właśnie zamknięto na remont. W tej sytuacji popatrzmy
na nie z bezpiecznej odległości.
Zrobiło się dosyć późno i pora było wracać do Sopotu. A
to oznacza kolejny spacer plażą w stronę Jelitkowa. Kiedy już tam dotarłam,
mogłam zobaczyć raz jeszcze ujście Potoku Jelitkowskiego do morza. Tym razem w
pełnym słońcu i w towarzystwie licznych turystów.
I to koniec relacji z popołudniowego spaceru. Innym
razem wrócimy na kolejne spotkanie z plażą i jej okolicami.
Zdjęcia mojego wyrobu
Tu morski klimat przebiła zieleń parków. Pięknie.
OdpowiedzUsuńTrzeba było dać odrobinę urozmaicenia, żeby nie zamęczyć morskimi widoczkami.
Usuń