czwartek, 22 maja 2014

Szukajcie, a znajdziecie


W ostatnią środę wyruszyliśmy znów na poszukiwania. Tym razem szef nasz zapragnął spotkać się oko w oko z dyptamem jesionolistnym. Jeśli kto nie wie, co to, wyjaśniam, że roślina, która w stanie dzikim występuje w Polsce raptem w trzech miejscach, a jedno z nich znajduje się w rezerwacie Grabowiec niedaleko Bogucic. Dyptam nazywany jest „gorejącym krzakiem Mojżesza”, więc spotkanie z nim może być ciekawe i niezapomniane.
Udaliśmy się więc do Bogucic i zaraz po wyjściu z busa ostro ruszyliśmy w kierunku rezerwatu. Prowadzi do niego ładna polna ścieżka, a sam rezerwat to porządny grabowy las. Są tam może i inne drzewa, ale zajęci poszukiwaniem dyptamu na nic nie zwracaliśmy uwagi. Przy ścieżce rosło pełno różnych kwiatków, ale to nie dla nas – szukamy roślin o liściach podobnych do jesionu. Są! Nawet więcej niż kilka, ale jak na złość żadna nie kwitnie, a powinna. No to może to jednak nie dyptam? Trudno stwierdzić. 

 widok na rezerwat Grabowiec

chrabąszcz majowy spotkany w rezerwacie

W końcu postanawiamy przerwać poszukiwania i wyjść z rezerwatu, ale inną drogą niż wchodziliśmy. O, to dopiero było wyzwanie! Bo ta inna droga to raczej istniała tylko w naszej wyobraźni, pojawiała się i znikała, a kiedy już się naprawdę pojawiła, to była cała zsypana stertami drobnych gałęzi z wyrębu. Nie polecam tego wariantu dla osób o słabych nerwach.

to już las poza terenem rezerwatu  
 
W końcu się jednak wyrwaliśmy z tego lasu i poszli w kierunku Marzęcina, a potem innym lasem do Grochowisk. Ten las był o tyle inny, że mocno podmokły, a jak się skończył to zamienił się w równie mokre łąki. Ale za to roślinki tu cudne były, co spowalniało marsz (zwłaszcza mój, bo panowie to raczej mało wrażliwi na urodę kwiatuszków). Ale za to solidne pomniki to lubią i tylko dzięki temu wreszcie ich dogoniłam przed pomnikiem poświęconym bitwie pod Grochowiskami. 

 rdest wężownik na łące

pomnik upamiętniający bitwę pod Grochowiskami 

Od tego pomnika prowadzi w kierunku Pińczowa niebieski szlak. Jest to jeden z lepszych szlaków, jakie znam – nowiutkie solidne znakowanie, sucha, szeroka leśna droga, ptaki śpiewają, a my rozwijamy tempo ok. 6 km/h, bo nogi same niosą. Po drodze napotykamy skromną mogiłę powstańców, którzy polegli w bitwie pod Grochowiskami 18 marca 1863.

 krzyż na leśnej mogile powstańców styczniowych 

Nieco dalej – kolejny rezerwat. Tym razem torfowiskowe Pieczyska. Jakoś po niepowodzeniu z dyptamem nie bardzo nam się chce szukać tu czegokolwiek. Tak tylko rzucamy okiem i maszerujemy dalej do Pińczowa.

rezerwat Pieczyska

kuklik zwisły

A w Pińczowie krótkie, ale intensywne zwiedzanie. Wielkie wrażenie wywarł na nas stary cmentarz, a na nim wielkiej urody nagrobki z pierwszej połowy 19. w. i późniejsze. Najstarsze i najpiękniejsze nagrobki zgromadzono w lapidarium, które zdaje się być galerią rzeźby, tak piękne są tam okazy. 


nagrobki z pińczowskiego cmentarza
 
Po wyjściu z cmentarza wędrujemy na wzgórze do kaplicy św. Anny, tak ją sobie tylko z zewnątrz oglądamy i przy okazji podziwiamy widoki na okolice.

kaplica św. Anny

widok na miasto i okolice

W samym mieście rzucamy okiem na pałac  Wielopolskich z pawilonem w kształcie baszty wybudowanym przez Santi Gucciego, kamienicę z wbudowanym portalem z rozebranego pińczowskiego zamku. 

 baszta przy pałacu Wielopolskich


 portal z zamku Oleśnickich wbudowany w osiemnastowieczną kamienicę 

I wreszcie zaglądamy do muzeum, a tu – niespodzianka. Pracownica muzeum, którą zamęczamy pytaniami o wszystko, w tym również nieszczęsny dyptam,  pokazuje nam ową roślinę na dziedzińcu muzeum! Mało, że jest, to jeszcze bezczelnie (i bardzo ładnie) kwitnie! Poza tym wygląda jak tamte z rezerwatu Grabowiec. Czyli możemy uznać nasze poszukiwania za zwieńczone sukcesem i wracać do domu. 

dyptam jesionolistny w całej okazałości

i we fragmencie
 
PS. Informacje statystyczne – maszerowaliśmy ok. 20,5 km, a dojazd  w obie strony zajął nam ok. 4,5 godz.

Zdjęcia: Edek i ja

3 komentarze:

  1. Nie znam tych terenów... kwiat jest imponujący,zastanawiam się gdzie go posadzimy w naszym sensorycznym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wersji dziko rosnącej jest pod ścisłą ochroną, ale wersja ogrodowa śmiało wkroczy do sensorycznego. Po spotkaniu w Pińczowie mam wrażenie, że lubi miejsca słoneczne i dlatego kwitnie, a w rezerwacie miał za dużo cienia i nie zakwitł.

      Usuń
  2. Ta roślinka może wywołać pożar.
    Gdybym był mieszkańcem Pińczowa, to zaglądałbym tam co drugi dzień, aby wreszcie trafić na okres kwitnienia. Może w przyszłym roku pojedziemy tam nieco później, bo w końcu pełnej satysfakcji nie mamy.

    OdpowiedzUsuń