poniedziałek, 5 maja 2014

Wadowice w deszczu i słońcu


Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że początek maja spędzam z przyjaciółmi. Tym razem miejscem spotkania były Wadowice, miasto malowniczo otoczone wianuszkiem niewysokich gór. Samo też nie jest nudne pod względem ukształtowania terenu i spacery po nim mają w sobie elementy podchodzenia i oczywiście wypoczynkowego schodzenia. Uroku dodaje mu też duża ilość zieleni.

 wzgórza wokół Wadowic 

Pierwszy spacer po Wadowicach odbyłam w deszczu, który uporczywie mżył całe popołudnie, ale nie psuł nastroju koleżeńskiego spotkania. Zdjęciom też nie zaszkodził. I tak pod parasolką obejrzałam niewielki, ale ładny park miejski, w którym można znaleźć parę ciekawych miejsc, jak choćby kopiec Mickiewicza, na który się oczywiście wdrapałam, co nie jest jakimś tam wielkim wyczynem, bo kopczyk niedużutki, a i ścieżka łagodnie się wije po jego zboczach. W pobliżu jest muszla koncertowa, korty, placyki zabaw, a wszystko w zieleni i kwiatach. 

 kopiec Mickiewicza

 kwiat azalii z parku

Innym ładnie zielonym miejscem jest otoczenie kościoła p.w. św. Piotra Apostoła, do którego prowadzą fajne schody. Ma się z nich widoki na miasto, a po zejściu można pospacerować i skupić się na modlitwie idąc ścieżkami wzgórza Golgoty.

 tak widziałam kościół p. w. św. Piotra Apostoła

Golgota przy tym kościele

Następny spacer to już słoneczna niedziela. Miasto pełne turystów, spory ruch wszędzie. Zwiedzamy z przewodnikiem Muzeum Dom Rodzinny Ojca Św. Jana Pawła II. Fotografować nie wolno, ale prawdę mówiąc, co tu fotografować – zdjęcia? Całe to muzeum jest wielkim pudełkiem do zabawy w muzeum, kolorowym i błyszczącym. Na szczęście cały ten nowoczesny rozmach nie zabił do końca idei, której jest poświęcony i zwiedzający, obdarzony dużą umiejętnością koncentracji, może wyłączyć się z szumu medialnego i spokojnie obejrzeć prawdziwe perły – szkaplerzyk Ojca Świętego, rękopisy, domową porcelanę i inne autentyczne eksponaty. Trzeba tylko przeczekać tłumy i wybrać się tam samotnie, najlepiej z rozkładanym krzesełkiem, żeby wszystko prawdziwie zwiedzić i przeżyć.

Muzeum Dom Rodzinny Ojca Św. Jana Pawła II
 
Potem oglądamy wadowicki rynek i bazylikę. Udało mi się zajrzeć do niej miedzy nabożeństwami, ale i tak natrafiłam na spore tłumy. Mimo wszystko można się tam zająć zwiedzaniem lub pogrążyć w modlitwie, nikt nie jest intruzem. To miejsce ma szczególny urok, którego nie spotyka się w innych kościołach.

 rynek

 Bazylika Mniejsza p.w. Ofiarowania NMP

ołtarz główny bazyliki 

Dom Katolicki


Magistrat - dawniej mieściła się tu szkoła powszechna

Wadowice mają jeszcze wiele innych ciekawych i ładnych zakątków, ale nie wszędzie podczas dwudniowej wizyty można zajrzeć. Po prostu muszę tu wpaść jeszcze kiedyś. I to chyba najlepsza myśl na koniec pobytu w zwiedzanym miejscu. Lepiej, że zostawia ono wrażenie niedosytu, niż znudzenia. Do takich miejsc chętnie się wraca, zwłaszcza, gdy ma się tam zaprzyjaźnionych serdecznych gospodarzy.

 takim bukietem kwiatów wita się w Wadowicach przyjaciół 

Zdjęcia sama robiłam w ilościach przemysłowych jak przyzwoity japoński turysta. Żeby mi się nie zrobiły skośne oczy, wybrałam kilka.

2 komentarze:

  1. Fajną masz tą grupę przyjaciół... spotkanie co roku u kogo innego i to od wielu lat. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czasem człowiek zupełnie niezasłużenie dostanie taki prezent od losu.

      Usuń