poniedziałek, 7 listopada 2016

Kilka spojrzeń na dworek w Mircu

Przyjeżdżam do Modrzewiowego Dworku i utrwalam moje spojrzenie przez obiektyw aparatu fotograficznego, najpierw z zewnątrz.


Dzisiaj interesują mnie bardziej wnikliwe spojrzenia, te z sierpniowego pleneru – nauczycieli przedmiotów artystycznych ze szkół podstawowych, gimnazjów i liceów, którzy przyjechali tu, by doskonalić techniki malarskie i rozwijać swoje pasje. Uczestnicy projektu zachwycili się urodą Modrzewiowego Dworku. Rozstawili swe sztalugi wokół niego, wybierając najlepszą według siebie perspektywę, padające światło, kompozycję. Owocem tego pleneru jest wystawa, a jej wernisaż miał miejsce w sobotę.
Wchodzę do środka, rozświetlone eleganckie wnętrze. Na sztalugach zaprezentowano kilkanaście obrazów przedstawiających Modrzewiowy Dworek. Wkrótce będą zdobić jego ściany, bowiem pozostaną tu jako podziękowanie dla gościnnych gospodarzy.



Obrazy były namalowane różnymi technikami, głównie farbami olejnymi lub akrylowymi na płótnie.

Do namalowania figurki Matki Bożej autorka wykorzystała kredki akwarelowe

Podobnie oczko wodne znajdujące się w pobliżu dworku zostało uwiecznione na papierze czerpanym kredką akwarelową.

Do namalowania budynku gospodarczego autor użył pasteli tłustych.

Na wystawie zaprezentowano też wcześniejsze prace autorów. 

Portret kobiety z dzieckiem to rysunek kredką na brystolu.

Baletnice, akryl/płótno.

Wernisaż otworzyła organizatorka pleneru oraz wystawy, kielecka malarka i graficzka Aleksandra Potocka – Kuc, podkreślając, że w Modrzewiowym Dworku czuje się znakomicie i widziała go już o wszystkich porach roku. Serdecznie podziękowała za pomoc w realizacji projektu gospodarzom dworku państwu Jolancie i Bogusławowi Żaczkom oraz pani Jadwidze Kawalec-Rafalskiej z Muzeum Pamiątek Regionalnych w Jagodnem.


Pani Aleksandra Potocka – Kuc uczyła się nowoczesnych technik graficznych w Szwajcarii, studiowała na wydziale grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Sankt-Petersburgu, prowadzi własne galerie prac artystycznych, jest nauczycielem – konsultantem plastyki i wiedzy o kulturze.

Na wernisażu Aleksandra Potocka – Kuc zaprezentowała swoje techniki graficzne monotypię i linoryt.


Niektóre jej grafiki zostały przeniesione na płytki ceramiczne.

 Martwa natura, kwiaty w wazonie, pejzaże to malarski plon wcześniejszych plenerów w Wólce Milanowskiej. 

Na uwagę zasługują zdobione techniką decoupage butelki, talerze, puszki.

Wystawa cieszyła się dużym zainteresowaniem. 


Była też możliwość nabycia większości z tych pięknych prac. I nie tylko obrazów. Na stoiskach  z rękodziełem można było zakupić drewniane i koronkowe anioły, haftowane obrusy i inne wyroby, książeczki dla dzieci, pyszny miód w kilku smakach. Wiele osób interesowało się artystycznie wykonanymi bombkami bożonarodzeniowymi.





Swoje spojrzenie, nie tyle może na dworek, co bardziej na życie w Mircu, przedstawiła w satyrycznym wierszu pani Kazimiera Marlica z Tychowa Małego.


Gości częstowano znakomitym ciastem, kawą i lampką wina.
Jedną z atrakcji wieczoru był wokalny występ Anny Toborek, studentki pedagogiki z Radoszyc, która zaśpiewała kilka piosenek z repertuaru polskich i zagranicznych piosenkarzy.


Goście zwiedzali Salonik Wspomnień



I robili pamiątkowe fotki.


Twórcy rękodzieła i artyści nauczyciele na wspólnej fotografii poniżej. Listę artystów znajdziecie na zaproszeniu (tu link).

 
I jeszcze pożegnalne spojrzenie na gościnne progi



Tekst i zdjęcia – Teresa

13 komentarzy:

  1. Dziekuje kolezankom za ten artystyczny raport z Mirca. Ja rowniez mialam weekend pelen artystycznych wrazen, tylko czas nie pozwala sie nimi podzielic. Wspomne tylko jako ciekawostke, ze na Ealingu (tradycyjnie mocno spolonizowana dzielnica Londynu) odbywa sie wystawa prac polskich artystow, bylam przez chwile na sobotnim wernisazu prac pani #Agnieszki Pustuly, a dzisiaj w 'przelocie' zajrzalam tam na dluzej, poznalam organizatorke, pania #Leokadie Szwed-Struzynska prowadzi Ona od lat galerie sztuki MOSTRA w Warszawie) oraz Jej polsko-londynskie kolezanki (panie Joasie, Lidke i Anie), ktore pomogly w zorganizowaniu wystawy. Pozdrawiam serdecznie! Sobota zaczela sie dla mnie spotkaniem w Lady's Creative Centre i Muzeum Lalek, zalozycielka obydwu, piekna i madra kobieta z Iraku, odznaczona medalem przez krolowa, opowiedziala mi o swoich losach i swej dzialalnosci (ma sie czym pochwalic). Zrobilam tam mnostwo zdjec, a potem musialam pedzic (scisle mowiac pedalowac, bo przemieszczam sie na rowerze, gdzie sie da)na doroczna wystawe Ealing Art Group, o ktorej to przypomnial mi Twoj i Teresy post. Wsrod autorow prac sporo polskich nazwisk. Wiadomo, Ealing! Potem musialam zweryfikowac trase mojej niedzielnej wycieczko-lekcji po South Acton (nieslychanie szybko zmieniajacej sie dzielnicy. Odkrylam podczas tego rekonesansu, ze jeden z murali przedstawiajacych ptaki zamieszkujace Acton (Osada pod Debami w wolnym tlumaczeniu ), zostal calkowicie zniszczony. Upewnilam sie o tym, ze slynna artystka i dzialaczka Carrie Reichardt bedzie na nas czekac w swoim studio, zgodnie z umowa i juz musialam sie spieszyc na wczesniej wspomniany wernisaz, a z niego do teatru, 3 minuty spoznienia, ale kolega spoznil sie troche wiecej. To maly kameralny teatr na Acton. W budynku Trade Unions Club (Zwiazki Zawodowe) na dole cudny pub, a na gorze sala w razie potrzeby teatralna. Po spektaklu wszyscy schodza na dol do pubu, zamawiaja po kwaterce. Wszyscy: i widzowie i aktorzy rozmawiaja, zartuja, az milo. Ach, moglabym tak opowiadac i opowiadac. Ale przyszla niedziela i prowadzilam wycieczke po owym Acton. Jesli ktos korzysta z Twarzoksiazki, to zapraszam do ogladania fotek i video-relacji od uczestnikow. Mamy grupe: Ealing Walking, Talking and Exploring Group, a wiecej zdjec u mnie. Jeden uczestnik na prosbe wyslania mi kilku fotek na priva, zasypal mnie wiecej niz setka! Dobranoc! :-) (Nie czytam, wiec za literowki i niedociagniecia przepraszam.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu, dziękuję za komentarz.
      Jak widać, ciekawe wydarzenia kulturalne i u nas i w wielkim świecie są podobne.
      Tak sobie tylko myślę, że może zacznij pisać na blogu również trochę po polsku, to i my się więcej dowiemy - tłumaczenia automatyczne twoich tekstów są często pozbawione wdzięku, a niekiedy niezrozumiale.

      Usuń
    2. Ach Aniu moja, gdybyz tylko proza zycia pozwalala... Ilez ja moglabym opowiadac, pokazywac i pisac.

      Usuń
    3. Tak, czy inaczej - zaglądam i na blog i teraz do tej angielskiej grupy. Zawsze coś się domyślę, coś sama zrozumiem.

      Usuń
  2. Aniu,relacja fascynująca... z malarstwa podobał mi się budynek gospodarczy,fajniejszy niż w realu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój ulubiony obraz to figurka Matki Boskiej. Widać, że to rzeźba, a jednocześnie ma miękkość żywego człowieka.
      Ale relacja - nie mojego autorstwa. To zasługa Teresy.

      Usuń
  3. Pani Joanno,w Ealigu jest parafia obsługiwana przez Ks.Dariusza Kwiatkowskiego MIC - orędownika ruchów trzeźwościowych i AA.
    Założyciela Centrum Trzeźwości w Licheniu oraz spotkań w Rzepiskach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, jak to się ludzkie drogi krzyżują.
      Poza tym, zajrzałam na FB do grupy, o której pisze Joanna - jest ciekawie, chociaż językowo nie ogarniam. :)

      Usuń
    2. Panie Jalu, To prawda. Ksiadz Dariusz Kwiatkowski jest mi dobrze znany i ogromnie Go cenie. Ksiadz Dariusz byl wsrod zalozycieli i prowadzacych Londynskiej Szkoly Pomagania. Wiele mozna tez dowiedziec sie z Jego strony Integrum. Wspanialy czlowiek, inzynier wczesniej, teraz duchowny.

      Usuń
  4. Od wielu lat moje życie kręci się wokół szydełkowania, więc zaprezentowane na jednym ze zdjęć koronkowe ozdoby to dla mnie chleb powszedni :)
    Dużo bardziej fascynuje mnie malarstwo, bo mimo iż jestem swojego rodzaju artystką to do rysowania i malowania nigdy nie miałam smykałki :)
    Przepiękne prace.

    Pozdrawiam, Kasia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to mamy jeszcze dodatkowo coś wspólnego - ja z robótek ręcznych jestem raczej "noga", ale szydełkowanie sprawia mi przyjemność. Nie zajmuję się nim ostatnio, ale umiem!
      A co do malarstwa i rysunku - moje prace w liceum wychodziły w klasie maturalnej spod pędzla koleżanki, taki mam, kurczę, talent.

      Usuń
  5. Ciekawy pomysł, nie będę ukrywał że bliższa mi jest taka forma prezentacji sztuki (czasami rzemiosła, ale z pogranicza sztuki), niż "wielkoświatowe" wystawy na których czuję się cokolwiek "nie na swoim miejscu".
    Cóż mi po kontakcjie ze sztuką która osiągneła takie wyżyny że ani jej nie rozumiem ani... dostrzegam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz zdrowe podejście. Uważam, że sztuka nie musi być kompletnie odjechana. Chociaż czasem lubię sobie pooglądać barwne plamy bez tytułu.
      Co do rzemiosła - pamiętam takie określenie "rzemiosło artystyczne" i to by mi pasowało.

      Usuń