piątek, 3 lutego 2017

Sfinks, Holender i wędrówka

I gdzież to, proszę państwa, byliśmy? W Egipcie? Holandii? W Krainie Czarów?
Co się będę rozdrabniać, poczytajcie i obejrzyjcie – samo się wyjaśni.
Przypominam – skończyliśmy oglądać zabytki Szewny, więc skąd tu teraz Sfinks? Kiedy podadzą wielbłądy?
Otóż, nie czekamy na karawanę – ruszamy pieszo na południe. Kierunek - Sfinks!

przydrożna figurka w Szewnie

Przechodzimy przez kładkę nad Szewnianką albo Szewianką (nazywają ją także Kamionką), maszerujemy jej brzegiem, aż  wreszcie widzimy Sfinksa w całej okazałości – wznosi się majestatycznie na wysokim brzegu rzeczki. Piramid w pobliżu nie ma, za to krzaków i drzew jest sporo, ale teraz nie zasłaniają go wcale. 

 Szewnianka

pomnik przyrody nieożywionej - skałka Sfinks 

Skałka ma około 8 metrów wysokości, jest zbudowana z piaskowców dolnojurajskich. Łatwo do niej trafić, prowadzą tam drewniane stopnie, jest nawet coś w rodzaju miejsca na piknik. 



 inne spojrzenie na Sfinksa

pola na zachód od Sfinksa

dziwne drzewo u stóp skałki

My jednak nie urządzamy tu żadnego popasu, a maszerujemy do kolejnego mostku i kierujemy się w stronę wsi Gromadzice. Niebrzydkie pola tu mają i liczne wierzby. 

przydrożne wierzby



 pola Szewny Dolnej


pola na północ od Gromadzic
 
I tak wśród pól, a czasem asfaltem, docieramy do Szwarszowic na spotkanie z Holendrem. Ten spokojnie czeka przy drodze. Dawniej był bardzo pracowity, a teraz sobie wypoczywa i prezentuje urodę swoich kamiennych ścian i pięciu śmigów. To wiatrak w stylu holenderskim. Zbudowano go prawdopodobnie w latach osiemdziesiątych 19. wieku. 



Holender w Szwarszowicach (ręczę, że żaden rodowity Holender nie wymówi poprawnie tej nazwy)
 
Zachowało się jego oryginalne wyposażenie, które można oglądać pod opieką przewodnika. Niestety, przewodnik gdzieś się zaszył ... I znów nie udało nam się wejść do środka, żeby obejrzeć mechanizm wiatraka, mlewniki i inne techniczne cudeńka. Może innym razem… Tymczasem zaprezentuję zdjęcie wnętrza wykonane podczas wycieczki kieleckiego Klubu PTTK Przygoda, które otrzymałam od autora – Andrzeja.

zimą nieczynne

 we wnętrzu

okno z widokiem
 
Po spotkaniu z Holendrem ruszamy na północ w stronę Jędrzejowic i Chmielowa. Tym razem omijamy skrzętnie wąwozy oglądane w niedzielę – rozkoszujemy się polnymi widokami. Czasem schodzimy z górki, potem znów wdrapujemy się na kolejną i tak docieramy do stacji w Boksyckiej, gdzie czekamy raptem parę minut na pociąg. I do domu!

 polna droga do Jędrzejowic

zamarznięte rozlewisko na drodze

różne sposoby pokonywania przeszkody - a potem się okazało, że wcale ślisko nie było 

budynek dawnej poczty w Jędrzejowicach (w pobliżu jest też zakład garncarski, ale ten pośpiech...)

 bliższe i dalsze pola Jędrzejowic
 
Przeszliśmy 19,7 kilometra. Pogoda sprzyjała, trasa ładna. Można się na nią jeszcze kiedyś wybrać.


Zdjęcia – Andrzej Armada, Edek, Janek i ja

12 komentarzy:

  1. Piękne foty... warto wrócić przy lepszej pogodzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrócić zawsze warto, ale ta pogoda też była dobra. Latem Sfinks schowa się w krzakach,a asfalt da porządnie w kość. No, ale zieleń będzie...
      Każda pogoda ma swoje uroki.

      Usuń
  2. Pogratulować trasy! Znów kilka nielichych ciekawostek. Bym sobie tej poczty nie odpuścił i wlazł przez okno, z drugiej strony PKP też stawia na swoim i trzeba się z nimi liczyć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - i tak ledwie zdążyliśmy na pociąg.
      Ale obiekt może pozostać w pamięci na tak zwany następny raz.

      Usuń
  3. Tradycyjnie ciekawa relacja :)
    Ładne tereny a i śniegu mało, na Jurze dalej 20cm co średnio zachęca do dłuższych spacerów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zainteresowanie.
      Taka ilość śniegu, jak u nas, na wędrówki najlepsza, ale spodziewamy się świeżej dostawy w najbliższym czasie. To może będzie, jak na Jurze.

      Usuń
  4. A znaliście odpowiedź na zagadkę Sfinksa? ;) Pewnie tak, skoro cali i zdrowi poszliście dalej ;)

    Ten wiatrak jest wspaniały!

    Pozdrowienia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dopytywał się, ale odpowiedź i tak znamy. Trzeba się było wstępnie przygotować. ;)
      Wiatrak też mi się podoba.

      Usuń
  5. Też, nie byłem wewnątrz. http://www.blog.sabkon.com/2014/02/wiatrak-w-szwarszowicach.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie ten opiekun wiatraka reaguje tylko na przybycie dużych grup i oprowadza.
      A ja sobie przypominam, że od tamtego Twojego wpisu "odchodził" za mną ten wiatrak. I wreszcie go zobaczyłam na własne oczy.

      Usuń
  6. Aniu, cudne te Wasze wycieczki i relacje. Dziekuje serdecznie i pozdrawiam Ciebie i ekipe!:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Joasiu. A dzięki Tobie nasze relacje stają się światowe, skoro tak daleko docierają.
      Ekipa zawsze miło Cie wspomina i pozdrawia. Do spotkania!

      Usuń