I gdzież
to, proszę państwa, byliśmy? W Egipcie? Holandii? W Krainie Czarów?
Co się będę
rozdrabniać, poczytajcie i obejrzyjcie – samo się wyjaśni.
Przypominam – skończyliśmy oglądać zabytki Szewny, więc skąd tu teraz Sfinks? Kiedy podadzą
wielbłądy?
Otóż, nie
czekamy na karawanę – ruszamy pieszo na południe. Kierunek - Sfinks!
przydrożna figurka w Szewnie
Przechodzimy przez kładkę nad
Szewnianką albo Szewianką (nazywają ją także Kamionką), maszerujemy jej brzegiem, aż
wreszcie widzimy Sfinksa w całej okazałości – wznosi się majestatycznie na wysokim
brzegu rzeczki. Piramid w pobliżu nie ma, za to krzaków i drzew jest sporo, ale
teraz nie zasłaniają go wcale.
Szewnianka
pomnik przyrody nieożywionej - skałka Sfinks
Skałka ma około 8 metrów wysokości, jest zbudowana z piaskowców dolnojurajskich. Łatwo do niej trafić, prowadzą tam drewniane stopnie, jest nawet coś w rodzaju miejsca na piknik.
inne spojrzenie na Sfinksa
pola na zachód od Sfinksa
dziwne drzewo u stóp skałki
My jednak
nie urządzamy tu żadnego popasu, a maszerujemy do kolejnego mostku i kierujemy
się w stronę wsi Gromadzice. Niebrzydkie pola tu mają i liczne wierzby.
przydrożne wierzby
pola Szewny Dolnej
pola na północ od Gromadzic
I tak wśród
pól, a czasem asfaltem, docieramy do Szwarszowic na spotkanie z Holendrem. Ten
spokojnie czeka przy drodze. Dawniej był bardzo pracowity, a teraz sobie
wypoczywa i prezentuje urodę swoich kamiennych ścian i pięciu śmigów. To
wiatrak w stylu holenderskim. Zbudowano go prawdopodobnie w latach
osiemdziesiątych 19. wieku.
Holender w Szwarszowicach (ręczę, że żaden rodowity Holender nie wymówi poprawnie tej nazwy)
Zachowało
się jego oryginalne wyposażenie, które można oglądać pod opieką przewodnika. Niestety, przewodnik gdzieś się zaszył ... I znów nie udało nam się wejść do środka, żeby
obejrzeć mechanizm wiatraka, mlewniki i inne techniczne cudeńka. Może innym razem…
Tymczasem zaprezentuję zdjęcie wnętrza wykonane podczas wycieczki kieleckiego
Klubu PTTK Przygoda, które otrzymałam od autora – Andrzeja.
zimą nieczynne
we wnętrzu
okno z widokiem
Po
spotkaniu z Holendrem ruszamy na północ w stronę Jędrzejowic i Chmielowa. Tym
razem omijamy skrzętnie wąwozy oglądane w niedzielę – rozkoszujemy się polnymi
widokami. Czasem schodzimy z górki, potem znów wdrapujemy się na kolejną i tak
docieramy do stacji w Boksyckiej, gdzie czekamy raptem parę minut na pociąg. I
do domu!
polna droga do Jędrzejowic
zamarznięte rozlewisko na drodze
różne sposoby pokonywania przeszkody - a potem się okazało, że wcale ślisko nie było
budynek dawnej poczty w Jędrzejowicach (w pobliżu jest też zakład garncarski, ale ten pośpiech...)
bliższe i dalsze pola Jędrzejowic
polna droga do Jędrzejowic
różne sposoby pokonywania przeszkody - a potem się okazało, że wcale ślisko nie było
budynek dawnej poczty w Jędrzejowicach (w pobliżu jest też zakład garncarski, ale ten pośpiech...)
bliższe i dalsze pola Jędrzejowic
Przeszliśmy
19,7 kilometra. Pogoda sprzyjała, trasa ładna. Można się na nią jeszcze kiedyś
wybrać.
Zdjęcia – Andrzej Armada, Edek, Janek i ja
Piękne foty... warto wrócić przy lepszej pogodzie.
OdpowiedzUsuńWrócić zawsze warto, ale ta pogoda też była dobra. Latem Sfinks schowa się w krzakach,a asfalt da porządnie w kość. No, ale zieleń będzie...
UsuńKażda pogoda ma swoje uroki.
Pogratulować trasy! Znów kilka nielichych ciekawostek. Bym sobie tej poczty nie odpuścił i wlazł przez okno, z drugiej strony PKP też stawia na swoim i trzeba się z nimi liczyć ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie - i tak ledwie zdążyliśmy na pociąg.
UsuńAle obiekt może pozostać w pamięci na tak zwany następny raz.
Tradycyjnie ciekawa relacja :)
OdpowiedzUsuńŁadne tereny a i śniegu mało, na Jurze dalej 20cm co średnio zachęca do dłuższych spacerów...
Dziękuję za zainteresowanie.
UsuńTaka ilość śniegu, jak u nas, na wędrówki najlepsza, ale spodziewamy się świeżej dostawy w najbliższym czasie. To może będzie, jak na Jurze.
A znaliście odpowiedź na zagadkę Sfinksa? ;) Pewnie tak, skoro cali i zdrowi poszliście dalej ;)
OdpowiedzUsuńTen wiatrak jest wspaniały!
Pozdrowienia ;)
Nie dopytywał się, ale odpowiedź i tak znamy. Trzeba się było wstępnie przygotować. ;)
UsuńWiatrak też mi się podoba.
Też, nie byłem wewnątrz. http://www.blog.sabkon.com/2014/02/wiatrak-w-szwarszowicach.html
OdpowiedzUsuńWidocznie ten opiekun wiatraka reaguje tylko na przybycie dużych grup i oprowadza.
UsuńA ja sobie przypominam, że od tamtego Twojego wpisu "odchodził" za mną ten wiatrak. I wreszcie go zobaczyłam na własne oczy.
Aniu, cudne te Wasze wycieczki i relacje. Dziekuje serdecznie i pozdrawiam Ciebie i ekipe!:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Joasiu. A dzięki Tobie nasze relacje stają się światowe, skoro tak daleko docierają.
UsuńEkipa zawsze miło Cie wspomina i pozdrawia. Do spotkania!