Zwłaszcza
przed kolegą Edwardem. Wypatrzył jeden niedawno na mapie i dał mi na niego
zlecenie. Miałam go odszukać w terenie. Cóż było robić, przyjęłam robotę.
Żeby
wycieczka nie była za krótka, wyruszyliśmy w sporej odległości od celu wyprawy.
Maszerowaliśmy z Grzybowej Góry ogólnie rzecz biorąc na północ. I był to marsz
na rozruszanie, bo miejsca znane, często odwiedzane. Na wietrzny poranek w sam
raz, bo w lesie przyjemnie i ciepło.
poletka wśród ugorów
przedwiośnie w lesie
leśna dróżka
kapliczek na tym drzewie wciąż przybywa
krótka narada - zaraz kompas pójdzie w ruch
Odcinek
polny w stronę Krza Niedźwiedziego dostarczył trochę atrakcji w postaci
przewiania. Poza tym okazało się, że zaginiony głaz narzutowy nadal nie wrócił
na swoje dawne miejsce. Ale tęsknimy.
na granicy lasu i pól
zboża jeszcze drzemią
na drodze w kierunku Krza Niedźwiedziego
Za Kierzem
spotkanie ze starym znajomym mostem „oponowym”, który nieodmiennie uświadamia
mi, że tworzywa sztuczne są wieczne. Jeszcze za marne trzysta lat turyści tu
przyjdą (o ile drzewa zostaną) i spokojnie pokonają strumyk na skraju lasu po
tych oponach od malucha.
mostek oponowy - zawsze do usług
Po
śniadaniu zaczynamy zmieniać kierunek marszu na bardziej północno zachodni,
żeby jednak znaleźć obiecany kamieniołom. Wśród pól Gąsaw Rządowych wieje
solidnie, ale uparcie dążymy przed siebie. Czyli do stacji kolejowej w
Szydłowcu, która, jak wiadomo, jest oddalona od właściwego Szydłowca o ładnych
parę kilometrów.
rozległe pola Gąsaw Rządowych
podupadająca willa w Gąsawach
to ona cztery lata temu
rozlewisko przy drodze do stacji kolejowej
pozostałości budynku stacji w Szydłowcu
My jednak
nie wybieramy się do miasta. Zmieniamy
ostro kierunek marszu na zachodni i wreszcie docieramy do porządnej drogi
leśnej, która prowadzi do poszukiwanego kamieniołomu. Nieśmiało przypominam
sobie, że to ja go miałam znaleźć, ale kolega Ed wyrwał do przodu jak gazela i
to on pierwszy go wypatrzył.
Przyjemny
ten kamieniołom jest. Ma jedną ścianę skalną, a poza tym jest wypełniony wodą. Na
razie woda zamarzła, ale to nawet lepiej, bo przynajmniej daje się ją zobaczyć
na zdjęciach. Poza tym cały jest otoczony lasem, ale można przejść wokół niego.
Widać, że miłośnicy ognisk też tu mają używanie.
Poza tym
żadnych informacji o tym miejscu nigdzie się nie udało znaleźć.
nieczynny kamieniołom w Sadku
Przyszło
nam wrócić do drogi i zaraz znaleźliśmy się we wsi Sadek. Tu trochę
wydłużyliśmy planowaną trasę, żeby dotrzeć na skraj wsi, gdzie kilka lat temu
umieszczono krzyż upamiętniający śmierć dwóch żołnierzy AK – Jana Bąka i
Aleksandra Szymańskiego. Zostali oni zastrzeleni przez hitlerowców w tym
miejscu w lipcu 1944 roku. Krzyż
ufundowała córka Jana Bąka.
Jest w tej
wsi jeszcze jeden krzyż związany z wojenna historią Sadku, ale zostawiliśmy
sobie dotarcie do niego na inna wyprawę.
płyta upamiętniająca Janusza Kusocińskiego - patrona szkoły w Sadku
krzyż na miejscu egzekucji żołnierzy AK
Sami zaś
powędrowaliśmy leśną ścieżką na zachód, a potem na północ, żeby dotrzeć do
przystanku we wsi Barak.
A tam trwa budowa nowej drogi szybkiego ruchu w
kierunku Radomia. Na całej trasie tak nie ubłociliśmy butów jak na tym ostatnim
odcinku. Nic to, najważniejsze, że na bus zdążyliśmy, a nawet trochę czekaliśmy.
Licznik
wskazał, że przeszliśmy 18,5 kilometra. Trochę nas wiatr przewiał, ale deszczu
ani śniegu nie było. Pogoda niezła. Warto było wyjść z domu.
Zdjęcia – Edek, Janek i ja
Ciekawe miejsce... willa,fajne porównanie.
OdpowiedzUsuńWilla z wolna się rozpada. Aż żal, bo można by w niej elegancko mieszkać.
UsuńCzy to ten kamieniołom był celem wyprawy? https://goo.gl/maps/vvRZcUn3LKF2
OdpowiedzUsuńJeżeli tak, to kilka lat temu też go znalazłem przypadkowo. Tylko teren był tak zagęszczony florą leśną, że widziałem tylko ten stawik
Jeszcze chciałbym napisać o zbiegu okoliczności...:) Przy okazji ostatniego wpisu napomknąłem o moim hobby - geocachingu. Tymczasem podczas tej wycieczki nieświadomie znaleźliście Państwo jedną z moich skrzynek!:) No, może "znalezienie" to niezbyt dobre słowo, bo do tego trzeba szukania. Niech to więc będą nieświadome odwiedziny:)
Ale właśnie, cała sztuka polega na tym, żeby kesz (czyli ta skrzynka) pozostawała niewidoczna dla osób niebawiących się w tę zabawę.
Ciekawe czy wytypujecie Państwo poprawnie, o który obiekt chodzi?:)
Kamieniołom ten sam, co w odnośniku. Ta mapka z widocznym jeziorkiem bardzo była przydatna w poszukiwaniach.
UsuńNie mieliśmy żadnego sprzętu do poszukiwań, więc nie ma mowy o znalezieniu celowym czegokolwiek. Jedyne miejsce na ukrycie czegokolwiek niedużego to, moim zdaniem, drzewo kapliczkowe, które ma o jedną kapliczkę więcej niż poprzednio.
Brawo!:)
UsuńChoć jak teraz przeglądałem stare zdjęcia (2012 rok), to widać na ziemi zniszczoną kapliczkę. Można więc napisać, że teraz ich liczba się zgadza:)
https://goo.gl/photos/SXt464AuwgjGoZQM7
Proszę spróbować przy następnej okazji odnaleźć dzienniczek (tzw. logbook) i wpisać się:)
PS., przy szydłowieckim dworcu, czy krzyżu w Sadku (tym nieodwiedzonym) także są skrzynki. Ale tu już może nie będę zdradzał szczegółów...:)
W tej sytuacji nie ma wyjścia - trzeba poszukać tych skrzynek za jakiś czas.
UsuńTa willa to budynek w którym mieściła się pierwsza Szkoła Podstawowa w Gąsawach.
UsuńBardzo dziękuję za taką cenną informację. Przy okazji kolejnej wycieczki będziemy inaczej patrzeć na ten budynek znając choćby część jego historii.
UsuńI pomyśleć, że czasami wystarczy tylko po prostu wyjść z domu....
OdpowiedzUsuńPiękna wycieczka !
O to właśnie chodzi przede wszystkim. Wyjść. Nie siedzieć.
UsuńJa bym szukał kamieniołomu na GPS'a ;) Mapa compassu na smartfonie i naprowadzi na punkt. Wprawdzie umiem jeszcze nawigować na kompas ale... Pokazywałem to kiedyś młodym, całkiem jak bym ich uczył łapać ryby ościenem... fajny artefakt, ale raczej już trąci myszką ;)
OdpowiedzUsuńWycieczka świetna, no i ten kaminiołom... to w ogóle jakaś ciekawostka bo mamy tam kilka nawarstwień.
A ja nie mam smartfona, ani GPS.
UsuńZa to mój kompas ma i linijkę i lupę. Artefakt o charakterze prawie militarnym (kupiłam w sklepie z towarem z demobilu). Smartfon może mu łapką pomachać. ;)
Jedną ciekawostkę przemilczałam - ten kamieniołom przed laty służył jako kąpielisko dla dzieciaków.
A mój widać na tapecie mojego bloga... też praktyczna busola.
UsuńJa poprzednio miałam autentyczną busolę Adrianowa, starsza ode mnie była. Po dziadku myśliwym.
UsuńW taką wietrzną pogodę gdy po nogami mokro trzeba dobrze się przygotować do takiej wyprawy by przeziebienia nie złapać :) Najbardziej urzekły nas te kapliczki na drzewie i niszczejąca willa... Może ktoś ją uratuje przed niechybnym zawaleniem... Przedwiośnie to jest fajny czas na szukanie różnych śladów np. starych budynków, krzyży przydrożnych i tak jak w Beskidzie wysiedlonych wsi... Bo zimą przykrywa wszystko śnieg a wiosną i latem bujna roślinność.
OdpowiedzUsuńPrzygotowaliśmy się dobrze - nikt nie złapał przeziębienia. Ja mam zawsze w plecaku dwie zapasowe czapki i sweterek.
UsuńCo do willi, to brak jakiejkolwiek informacji, ale niestety stopniowo słabnie...
Kilka lat temu właśnie na przedwiośniu znaleźliśmy ślady wysiedlonych wsi w naszym rejonie. Wysiedlano pod poligon wojskowy, a po jego zamknięciu teren zalesiono.
Pisaliście może o tych wsiach? Jeżeli tak to podajcie link :) Z chęcia przeczytamy :)
UsuńSą dwa wpisy http://swietokrzyskiewloczegi.blogspot.com/2015/03/o-tym-jakie-niespodzianki-moze.html
Usuńi http://swietokrzyskiewloczegi.blogspot.com/2015/04/znow-powedrowalismy-do-gowarczowa.html
ale jeszcze nie wszystkie ślady tych wsi znaleźliśmy.