Raz
ta zima jest, raz jej nie ma. W sobotę przed południem, na przykład, była. Ale potem jakoś
spłynęła wraz ze wzrostem temperatury.
W
niedzielę rano śniegu nie było specjalnie dużo. Ale może w lesie na Bukowej
będzie go więcej? Idziemy sprawdzić.
ruszamy na trasę; Zosia, pierwszy raz na wędrówce po długiej przerwie, na razie się rozgląda
Maszerujemy
z Leśnej w kierunku Psar. Wieje. Niebo zasnute chmurami dosyć szczelnie. Czasem
tylko prześwituje na chwilkę słońce. Szczęśliwi ci, co w tej chwili zdążą wyjąć
aparat fotograficzny i złapać widoczek. Mnie się udało uchwycić Psarkę w
słońcu.
zimowe pola Psar
Psarka
Przed
nami nasz ulubiony Lisi Ogon. Podchodzimy ostrożnie, bo ślisko. Upadków nie
stwierdzono. A jak z widokami? Tak, jak na poniższych zdjęciach.
pola Psar u stóp Pasma Klonowskiego
widok na Górę Miejską
Przechodząc
przez Psary Podlesie zauważamy, że odnowiono pomnik upamiętniający wojenną
tragedię wsi. 23 kwietnia 1943 roku Niemcy rozstrzelali 8 mężczyzn
podejrzanych o pomoc partyzantom. Do
egzekucji 6 z nich doszło w pobliżu miejsca, gdzie znajduje się pomnik, dwóch
rozstrzelano na ich podwórzach.
tak pomnik wyglądał dawniej
a tak obecnie
We
wsi szlak skręca do lasu. Trochę się obawiałam, że może tam być dużo śniegu,
ale nie było źle. Wręcz przeciwnie – śniegu niewiele, idzie się po nim miękko i
przyjemnie. Czyli zima pokazała swoje łagodne oblicze.
Zatrzymujemy
się tradycyjnie przy kapliczce „Obrozik”, a potem przy grupie skałek na
szczycie.
kapliczka na polanie
skałki
Najwięcej
emocji budzi zawsze zejście zielonym szlakiem w stronę przełęczy. Jest nieco
stromo i ślisko, trzeba uważać.
ostrożnie!
Na
dalszym odcinku szlaku czasem znów wygląda słońce, śniegu nadal sporo, a
przebiśniegi, które tu się pojawiają wczesną wiosną, jeszcze nie wystawiły
główek do słońca. To by mogło znaczyć, że zima jeszcze nie zamierza nas
opuścić.
światło i cień
na zakręcie
Tradycyjnie,
choć z wielką ostrożnością, zaglądamy do kamieniołomu nieopodal szlaku.
kamieniołom w Zagórzu
Jeszcze
mały odcinek trasy w zimowym lesie i pora wracać do cywilizacji – pola przy drodze do Łącznej jeszcze delikatnie przyprószone śniegiem, na szosie silny wiatr.
pola Zagórza
Żeby
nie marznąć czekając prawie godzinę na bus, wpadamy do „Kafejki” w Łącznej.
Dobry pomysł. Rozgrzaliśmy się herbatą i kawą, spróbowali różnych gatunków ciasta. Podobno najlepsza była
szarlotka.
Trasa
nie była długa – 15,7 kilometra.
gang obuwniczy? 😀
Zdjęcia – Edek, Janek
i ja
Moja ulubiona trasa i wspomnienie dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńWiem, nawet w ramach wspomnień zajrzałam do wpisu z Twoim zdjęciem z dzieciństwa.
UsuńNie ma jak szarlotka na szlaku, zawsze jak się gdzieś zatrzymujemy, to zamawiamy własnie ją.
OdpowiedzUsuńA trasa super. U nas wreszcie mrozi i jest szansa na jakiś ciekawy wypad. Zobaczymy czy wytrzyma do przyszłego tygodnia, bo teraz ferie i stale młodzi na głowie.
I u nas dziś mróz, ale śniegu niewiele.
UsuńZ tym, że ja bym jednak już wiosnę wolała.