niedziela, 17 czerwca 2018

Leśne migawki


Szczerze przyznam – nie chciało mi się planować trasy na niedzielę. Potrzebne mi było coś lekkiego, łatwego i blisko domu. Kolega Ed podpowiedział mi trasę z Mroczkowa, która teoretycznie spełniała powyższe warunki. W praktyce zawsze jednak coś wyjdzie inaczej niż w teorii.
Trasa jest znana i często powtarzana. Do tego stopnia nudna, że nawet nam się fotografować nie chce. Bo i co? 

 obowiązkowe zdjęcie chałupy w Kapturowie

 a tu inna chatka

Dopiero w lesie przed Ciechostowicami z lekka ożywamy, bo pojawia się tam kilka niebrzydkich obiektów przydrożnych.

 modrzewie w rezerwacie Ciechostowice


pomnik upamiętniający poległych w 1943 roku partyzantów ze zgrupowania "Robota"

dziki bez koralowy

cieciorka pstra
 
Dalej maszerujemy szlakiem (czytaj szosą w słońcu) w kierunku Majdowa. Tu mnie ponosi fantazja i zaczynam szukać leśnych dróżek. Nie powiem – znalazły się i były nawet dobre, ale problemem okazało się przebicie do wsi, która jest bardzo gęsto zabudowana i przyszło przedzierać się w chaszczach po pas w jedynym bezpańskim miejscu lub szukać zgody gospodarzy na przejście przez ich działkę. Obie wersje wypróbowane.

 przymiotno białe zamiast chaszczy 

Dalej już marsz szlakiem niebieskim w kierunku cmentarza partyzanckiego na Skarbowej Górze. Szczerze powiem – taki szlak, to nie szlak. Znakowanie słabe albo zupełnie nieobecne. Wyraźnie wymaga ingerencji odpowiednich ludzi z farbą w dłoni.

 najbardziej charakterystyczne drzewo na szlaku - całe obrośnięte jemiołą

poziomki

na szlaku
 
Metodą prób i błędów dotarliśmy do wspominanego cmentarza. Już był wielokrotnie pokazywany na blogu, ale jednak nowy obiekt się tam pojawił i jest do pokazania. 

cmentarz partyzancki - da się zauważyć, że ostatnio bardziej zadbany 

maleństwo otoczone solidnym ogrodzeniem, czyli ...

potomek dębu Bartka - szczegóły na tablicy 
 
Od cmentarza wędrujemy szlakiem żółtym. Ten też się nie wysila – znakowany solidnie, ale zasypany gałęziami po wycince drzew lub powalonymi drzewami. No i tradycyjne mokre miejsca nadal atrakcyjne.

Janek prawie przefruwa nad strumykiem 

 solidna przeszkoda
 
Docieramy do nowo budowanej drogi szybkiego ruchu. Na razie przekraczamy ją bez problemu. Zastanawiamy się, jak zostanie zmieniony przebieg szlaku po jej ukończeniu.

Janek na "pustyni"
 
Ostatni odcinek to już spacerek w kierunku domu. 

leśna malina (kwaśna się okazała) 
 
I po wycieczce. Przeszliśmy 18 kilometrów, upał nas nieco zmęczył, ale nie poddajemy się. Przed nami kolejne wyzwania.

Zdjęcia – Janek i ja

8 komentarzy:

  1. I wyszła fajna wycieczka... S-7 przetnie ze swoimi płotami ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wycieczka przyzwoita, a co do budowy trasy - nie mam pojęcia, jak to się pięknie rozwinie i którędy pójdzie szlak. Może tak zwaną "drogą doktorską"?

      Usuń
  2. Fakt, ciekawe jak szlak przekombinują? Pewnie jakiś wiadukt lub przejazd da się znaleźć w sensownej odległości. Choć ja zazwyczaj i tak korzystam z przepustów wodnych, lub przejść dla zwierząt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że nie będzie łatwo. Na południe od miasta jest już od dawna porządna obwodnica z eleganckim przejściem dla zwierząt, ale ani zwierzęta, ani szlak z niego nie korzystają - trzeba dreptać kilometry po asfalcie, jeśli się chce iść zgodnie z oznakowaniem. To znaczy, co do zwierząt nie mam pewno sci. Może jednak biegają nad szosą.
      Na razie przyjdzie nam jeszcze jakiś czas poczekać na koniec prac i nowy przebieg szlaku.

      Usuń
  3. Często chodzimy tymi samymi trasami... niektórymi do znudzenia. Ale nie zawsze jest możliwość pojechania gdzieś dalej. Najważniejsze to nie siedzieć w domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była taka niemęcząca wycieczka przed wyjazdem w dalsze strony. Stąd chwilowy zastój na blogu. najpierw wyjazd, teraz zbieranie myśli. Za jakiś czas relacje.

      Usuń
  4. Aha, i jeszcze - kilka dróg szybkiego ruchu na zawsze pozbawiła nas niektórych pięknych tras. Ciężko się było z tym pogodzić, ale cóż, takie jest życie, "cywylizacja".

    OdpowiedzUsuń