Ostatnio
na blogu pojawił się wpis o ogrodzie zoologicznym, potem wybrałam się do
efektownego ogrodu w Młodzawach. I wreszcie nadszedł czas wizyty w arboretum.
Znajduje
się ono w Puszczy Iłżeckiej, a dokładniej w Nadleśnictwie Marcule. Jest częścią
Centrum Edukacji Przyrodniczej im. ks. bp. Jana Chrapka. Można tu dojechać
wąskotorówką z Iłży, autem, rowerem czy autokarem (podczas naszego pobytu były
chyba za trzy albo cztery wycieczki autokarowe). Można też dotrzeć pieszo.
jak widać Centrum Edukacji Przyrodniczej działa od roku 2006
arboretum zaprasza
Nasza
grupka wybrała wariant pieszy. Wystartowaliśmy w Jasieńcu Iłżeckim.
Mieliśmy przyjemny spacer najpierw wśród pól, a potem leśnymi drogami.
pola Jasieńca Maziarze
dzwonek brzoskwiniolistny
Po
terenie Centrum poruszaliśmy się bez przewodnika, bo leśnicy mieli pełne ręce
roboty z większymi grupami. W każdym razie trasa jest oznakowana strzałkami, a
przy okazach umieszczono bardzo czytelne tabliczki z informacjami o roślinach.
Można sobie poradzić. A jest tu co oglądać.
skamieliny przy wejściu
jedna z alejek
Najpierw
arboretum, czyli ogród dendrologiczny. I wbrew nazwie są tu nie tylko drzewa, a
wiele innych roślin. Są one zgromadzone w kilkunastu kwaterach, spacerujemy
przyjemnymi ścieżkami, podziwiamy roślinność górską , wodną czy bagienną.
dorodne drzewa
kwitnące krzewy
Możemy
obserwować rośliny występujące w Polsce, albo poznawać egzotyczne piękności z
Azji czy innych zakątków świata.
jarząb szwedzki
kasztan jadalny
jego męskie kwiaty
Bardzo
efektowne jest alpinarium. Na sztucznie utworzonych skalnych ścianach rośnie
1200 gatunków bylin. Można między nimi spacerować po wygodnych kamienistych
ścieżkach i podziwiać rzadkie okazy. Wzrok przyciągają te, które akurat kwitną.
w alpinarium
posłonek rozesłany
len karpacki
Zachwycamy
się roślinami wodnymi. Grzybienie – jedne jeszcze zamknięte w pąkach, inne w
pełnym rozkwicie.
sztuczny strumień
grzybienie i inne rośliny wodne
jeden z romantycznych mostków
Arboretum
chwali się azaliami i magnoliami – niestety, już przekwitły. Barwne plamy wśród
drzew tworzą teraz piwonie. Pachną oszałamiająco. Inne rośliny, nawet niepozorne, też mają różnorodne zapachy. Jest przyjemnie.
magnolia
piwonie
funkia
dyptam jesionolistny przekwitł - to jego owoc
Jedyny
zgrzyt podczas spaceru pochodzi zza płotu – obok arboretum przebiega szosa, w dzień
roboczy przejeżdżają nią często samochody i zakłócają spokój ogrodu. Ale szybko przejeżdżają i znów można wyszukiwać ciekawostki.
zegar słoneczny
Można też zajrzeć do zwierzyńca. Tam my jesteśmy intruzami. Zwierzyna o poranku
spokojnie leniuchuje, dopiero nasze pojawienie się wywołuje trzepot ptasich skrzydeł
w wolierach, a senne daniele wstają czujnie na równe nogi.
daniele zaczynają nasłuchiwać
koziołek - "jednorożec"
Nie
chcemy niepokoić zwierząt i oglądamy niewielką ekspozycję skansenu maszyn
używanych do prac polowych i leśnych. Niektóre eksponaty wielce zaskakujące.
stare ule
walec pielęgnacyjny
Na
zakończenie jeszcze zaglądamy na krótko do sali multimedialnej, zatrzymujemy
się przy miejscach upamiętnienia partyzantów i ruszamy dalej w drogę.
sala multimedialna
jej filary są "zamieszkane" przez drewniane ptaki
jedna z tablic pamiątkowych
Kolega
Ed prowadzi nas przyzwoitymi leśnymi drogami. A przy nich kolejne rośliny –
wawrzynek wilczełyko z owocami (okaz w arboretum jeszcze nie miał owoców) i
dorodne borowiki. Nie zrywamy ich, bo istnieją podejrzenia, że to borowik
szatański albo ponury. Oba gatunki trujące.
przyjemna droga
owoce wawrzynka
tych borowików nie zbieramy
Przechodzimy w pobliżu wyrobiska nieczynnej kopalni rudy. Na mapie jest
ono oznaczone jako rozległy zbiornik wodny. Jedno się zgadza – teren jest
rozległy. Ale wody tam już nie ma, najwyżej bagno. Całe wyrobisko stopniowo
zarasta lasem. Niedługo jedynie strome ściany odgradzające je od drogi będą
świadczyć o przemysłowej przeszłości terenu.
wyschnięty akwen
Zmierzamy
spokojnie w kierunku leśniczówki Kutery, gdzie można urządzić sobie przyjemny
postój połączony z wyżerką.
kapliczka św. Huberta przy drodze do leśniczówki
aleja lipowa
A
potem to już tylko doskonale znana droga do Brodów Iłżeckich i efektowne
wejście na peron razem z wjeżdżającym pociągiem.
Przyrząd
pomiarowy najnowszej generacji wskazał, że przeszliśmy 16 kilometrów.
Zdjęcia – Edek, Janek
i ja
Fajne miejsce... i dorodne foty.
OdpowiedzUsuńMnie aż się nie chce wierzyć, że 12 lat od założenia ogrodu takie tam wszystko dorodne.
UsuńŚwietne miejsce! Wędrówka rozsłoneczniona. Szczerze mówiąc do tego arboretum to sam bym się wybrał, tylko odległości zniechęcają.
OdpowiedzUsuńKtoś z ekipy kupił smartfona z gie.psem (jak mówi moja babcia)?
Znajdziesz pewnie inne arboretum w swojej okolicy i wtedy ja z przyjemnością pooglądam Twoją relację.
UsuńTo nie jest nowy zakup, tylko odkrycie aplikacji w posiadanym sprzęcie. Ale taki dobry, że się niewiele różni od wskazań tradycyjnego krokomierza.
A ja swój krokomierz kalibrowałem miesiącami, po czym zgubiłem go jak już był wykalibrowany prawie idealnie ;-)
UsuńKrokomierz kolegi Eda ma już wiele lat używania i codziennie jest poddawany próbom na dokładność. Kontroluje go na stałych odcinkach i ma wyniki pomiaru z dokładnością do kilku kroków.
Usuńpiwo dla krokomierza! ;-)
UsuńI właściciela! To może i asystentka się załapie. ;)
Usuń;-)
Usuń