sobota, 20 października 2018

Krakowski Kazimierz raz jeszcze

Tym razem wybrałam się tam z koleżanką w upalny wrześniowy dzień. Wtorek to był. Efekt – w Krakowie zdecydowanie mniej turystów niż w długi majowy weekend (tu link). Nie, żeby wcale, jednak nie ma tłumów.
Na Kazimierz udajemy się spacerowym krokiem z dworca kolejowego. Oznacza to przejście Floriańskiej, Rynku, Grodzkiej i Stradomskiej. Po przekroczeniu Plantów Dietlowskich znajdujemy się na Kazimierzu.
Tu idziemy ulicą Krakowską i najpierw kierujemy się na prawo w ulice Meiselsa i Paulińską. Dzięki temu możemy obejść klasztor oo. Paulinów na Skałce. Może to nie najlepszy pomysł, bo nadkładamy sporo drogi, ale przynajmniej mamy widok na Skałkę od strony Wisły. 

 kościół i klasztor widziane z bulwaru nad Wisłą

św. Stanisław z Piotrowinem

kościelne wieżyczki
  
W końcu i tak znajdujemy bramę główną, przekraczamy ją i widzimy bazylikę św. Michała Archanioła i św. Stanisława Biskupa i Męczennika oraz sadzawkę św. Stanisława usytuowaną na dosyć sporym placu. Trafiamy akurat na wycieczkę, słuchamy więc przewodniczki, która opowiada historię tej sadzawki, powstałej w miejscu, gdzie, jak mówi legenda, porzucono rozczłonowane szczątki świętego tuż po zamordowaniu go.  

udało nam się "złapać" moment, gdy brama nie była zastawiona przez żaden pojazd turystyczny 

bazylika

i znów św. Stanisław 
 
Za sadzawką znajduje się Ołtarz Trzech Tysiącleci zaprojektowany przez zespół pod kierownictwem profesora Wincentego Kućmy.  

ołtarz (chciało by się, żeby miał inne tło) 
 
Zwiedzamy też samą bazylikę. Przy czym podczas wchodzenia na jej schody zauważam, że krata wejściowa do Krypty Zasłużonych jest zamknięta. Trudno – zajrzymy tam innym razem.
W bazylice efektowny barok. Tu też przemawia do nas historia. Znajdziemy tu i popiersie ojca Kordeckiego i epitafium Jana Długosza. Koniecznie trzeba się zatrzymać przy ołtarzu świętego Stanisława, który nie jest tu wprawdzie pochowany, ale ów ołtarz jest ważnym miejscem jego kultu.

Apoteoza Michała Archanioła - obraz Tadeusza Kunze w ołtarzu głównym 

ołtarz św. Stanisława

epitafium Jana Długosza
 
Przy ulicy Skałecznej nie sposób nie zauważyć dostojnego gotyckiego kościoła. To kościół św. Katarzyny. Wszystkie teksty na jego temat informują, że dwukrotnie ucierpiał na skutek trzęsienia ziemi. Nie do wiary, ale to prawda. 

trudna do sfotografowania bryła kościoła
 
Już samo wejście do świątyni prowadzące przez gotycką kruchtę jest właśnie obiektem przebudowanym po jednym z takich trzęsień w piętnastym wieku.

kruchta
 
Wnętrze kościoła jest imponujące – niesamowite sklepienia, prezbiterium, ołtarze, obrazy malowane na drewnie. Szczególnie rzuca się w oczy manierystyczny nagrobek Wawrzyńca Spytka Jordana upamiętniający również jego ojca i dziada.  Taka tam mnogość szczegółów, że nietrudno się zagubić wśród postaci gęsto zaludniających kompozycję.

barokowy ołtarz główny w gotyckim wnętrzu

centralny fragment nagrobka Spytka Jordana
 
Koniecznie trzeba też zajrzeć do przylegających do kościoła gotyckich krużganków klasztoru augustianów. I tu znajdziemy wiele ciekawostek. 

krużganki

 fresk "Misericordia Domini" 

centralna część nagrobka Izajasza Bonera, o którego beatyfikację starają się Augustianie
  
Kierujemy się wreszcie w stronę Placu Wolnica i wkraczamy na żydowską cześć Kazimierza. Zbliża się pora obiadowa i dlatego zauważamy głównie małe knajpki, stoliki wystawione na chodnik, gdzieś się w końcu trzeba zatrzymać.





Po obiedzie (strasznie dużą porcję makaronu sobie zamówiłam, nie do przejedzenia) spacerujemy kazimierskimi uliczkami. Tym razem udaje mi się zajrzeć do synagogi. A nawet dwóch.

 synagoga Izaaka - do zwiedzania następnym razem

Najpierw zaglądam do synagogi Kupa. Trudno się tam dostać, bo trwa remont ulicy Miodowej, ale w samej synagodze cicho jest i spokojnie mogę obejrzeć malowidła na drewnianym stropie i ścianach. Na sam strop mogę spojrzeć też z balkonu babińca – ciekawe wrażenie, trzeba przyznać. 

wnętrze synagogi


 polichromie na stropie widziane z dołu i z babińca 

fragment polichromii - przypuszczam, że to mój znak zodiaku  
 
Pamiętam, że w kwietniu nie udało mi się zajrzeć do synagogi Remuh. Tym razem mogę spokojnie ją zwiedzić. Jej wnętrze wydaje się bardzo maleńkie. Zwłaszcza, że zajęte jest przez sporą grupę Francuzów. 

Aron ha-kodesz

kolebkowe sklepienie

 bima

Mogę schronić się na cichym i spokojnym cmentarzu Remuh. Muszę przyznać, że znajdujące się tu nagrobki robią na mnie wielkie wrażenie – są bardzo stare, czytałam, że dużą ich część odkopano spod grubej warstwy ziemi podczas renowacji cmentarza w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku.




Sam cmentarz jest dla mnie miejscem, gdzie czuję się jak analfabeta – nie jestem w stanie odczytać żadnej inskrypcji, zauważam jedynie, że pewne groby są szczególnie ważne dla odwiedzających – przy nich leżą całe sterty niewielkich karteczek. Wiele tych kartek już uległo zniszczeniu przez wilgoć i czas. To tak zwane kwitełech, czyli kartki z prośbami o wstawiennictwo ważnego rabina do Boga. 




I tyle zwiedzania wystarczyło mi na ten pobyt w Krakowie. Nadal pozostaje niedosyt. Ale to taki motywujący niedosyt – mam nadzie, że zachęci mnie do kolejnej wycieczki do Krakowa.

Zdjęcia – Teresa i ja

4 komentarze:

  1. Pięknie... nie mogłem się doczekać w jakim to składzie ? - już myślałem ,że w szerszym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym razem dwuosobowo. Przy okazji tego wyjazdu aparat splatał mi figla i zdjęcia malutkie zrobił - coś sobie tam poprzestawiałam. Teraz bardziej na niego uważam.

      Usuń
  2. Jak fajnie poczytać o znanych i lubianych miejscach widzianych oczami kogoś innego. A wiesz że w tych krużgankach jakoś nigdy nie byłem?! Normalnie mi teraz głupio.

    I nagrobek tumbowy na cmentarzu żydowskim, czytałem ostatnio (bo jakoś nigdy się wcześniej nie wgryzałem) że nieczęste i gdzie indziej uchodzą za atrakcje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My zostałyśmy do krużganków zawrócone przez panią sprzedającą pamiątki. radziła wrócić i koniecznie je obejrzeć. Opłaciło się posłuchać dobrej rady.
      Co do cmentarza - naprawdę brakowało mi tam przewodnika, czułam się zagubiona i jednocześnie zaskoczona nagrobkami. Robią wielkie wrażenie.

      Usuń