środa, 31 października 2018

Szumiał las, śpiewał las, gubił złote liście*

Sporo ich już zgubił – leżą na ziemi, szeleszczą pod stopami, zakrywają błoto, dodają podłożu koloru. 

 te liście jeszcze się trzymają

Pogoda wreszcie się poprawiła – możemy ruszyć do lasu. Tym razem wybieramy lasy w pobliżu Niekłania. Naszą wędrówkę zaczynamy w Borkach, gdzie kończy swą trasę bus. Ruszamy niebieskim szlakiem w kierunku rezerwatu „Piekło pod Niekłaniem”. W lesie zdecydowanie mniej liści na drzewach, ale jeszcze nie wszystkie opadły. 


jesienny las i my

modrzewie jak świeczki na jesiennym torcie 
 
Po drodze tradycyjnie schodzimy ze szlaku, żeby zajrzeć do źródła Biały Stok. Wszystko tam bez zmian. 

Biały Stok

a w pobliżu paproć zachyłka oszczepowata 
  
Maszerujemy więc dalej porządną leśną drogą – rozmowy, dyskusje, opowieści. Skutek – nie zauważamy, kiedy szlak skręca w lewo. Nic to, znajduje się wariant zastępczy w postaci rewelacyjnej szerokiej leśnej drogi prowadzącej prościutko do szlaku. Tak mi się ta droga spodobała, że zapamiętam ją na przyszłe wycieczki w te okolice. 

 prawdziwą pieszszostradę znalazłam


Po rezerwacie spacerujemy ścieżkami szlaku i bez szlaku. Trzeba wszystkie skałki odwiedzić, obejrzeć dokładnie, bez pośpiechu. Szkoda tylko, że słonko, które świeciło, jak w wierszu, „chłodno i złociście”* akurat schowało się za chmurami. Nic to, radziliśmy sobie bez niego. Gorzej, że wśród  skałek wiał dosyć silny wiatr. Na szczęście nie był zbyt zimny.

 najpopularniejsza grupa skałek


te same skałki widziane z góry


fantazyjne kształty





inne skały też warte obejrzenia 

a tu ze sztafażem

Robimy krótki postój na śniadanie w pobliżu kamienia z tablicą poświęconą zasłużonemu dla ochrony przyrody leśnikowi, Teodorowi Zielińskiemu.

kamień z tablicą pamiątkową 

 jesienny las nakrył do stołu
 
Potem ruszamy w kierunku Niekłania szlakami czarnym i czerwonym. Odcinek szlaków prowadzący dawną kolejką jest bardzo trudny do przejścia – zarasta samosiejkami, na razie są niewielkie, ale niedługo cała ścieżka zarośnie. Poza tym trasa ładna i nawet niespecjalnie mokra. 


na trasie
 
Przed dojściem do Niekłania opuszczamy czarny szlak i maszerujemy czerwonym w kierunku Nadziejowa. I znów las. Liście jeszcze na bukach się trzymają, ale ileż ich już drzewa zgubiły! 

na czerwonym szlaku 
 
Dobrze pamiętam nieszczęsną próbę przejścia tym szlakiem przez Kamienną rok temu (tu link). W tym roku mam przygotowany od razu wariant zastępczy. Schodzimy ze szlaku na drogę prowadzącą ku torom kolejowym, a potem maszerujemy solidną leśną drogą ku stacji w Sołtykowie. Początek drogi słaby – rozjeżdżony przez samochody leśników zwożących drewno, ale potem już idzie się dużo lepiej. 

bez szlaku
 
Z lasem żegnamy się w pobliżu stacyjki kolejowej w Sołtykowie. Jeszcze rzut oka na ruiny cegielni, których znów nie oglądamy z bliska, bo jest nadzieja na to, że zdążymy na jakiś wcześniejszy bus do domu. Zdążyliśmy. Nawet się kilka minut czekało na przystanku.

 ruiny cegielni w Sołtykowie

prawie bezlistna brzozowa alejka na zakończenie wędrówki  

Pora podsumować naszą wycieczkę – udała nam się. Las jeszcze nie wszystkie liście zgubił,  pogodę mieliśmy właściwie prawie letnią, a przeszliśmy 16,3 kilometra.  

Zainteresowani poprzednimi wycieczkami w te okolice mogą zajrzeć do relacji z lat: 2013, 2014, 2015
 
Zdjęcia – Edek, Janek i ja

*J. Czechowicz „Jesień”

4 komentarze:

  1. Pięknie jak w piekle... dobra perspektywa przyszłej egzystencji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak na to nie patrzyłam, ale może masz rację. ;)Kto wie...

      Usuń
  2. Śliczne tereny, a te skałki to już poezja. Teren na wędrówkę znakomity.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te skałki są chyba najbardziej znane w naszym regionie. Bez fałszywej skromności - nasze tereny bogate w efektowne skałki.

      Usuń