Pierwszy
dzień wiosny spędziliśmy na przyjemnej wędrówce wśród pól. Zainteresowanych
informuję, że skowronki śpiewały. Wiatr był chłodny, ale słońce przyjemnie
grzało. A chmury takie, jak widać na zdjęciach.
po wiosennej orce
Gdzież byliśmy?
Zaczęliśmy
naszą wędrówkę w Jagodnem. Mamy tu ulubioną drogę w stronę lasu. Wejścia na nią
strzegą topole i brzozy – jeszcze bezlistne, ale już wiosenne.
Jagodne - droga w stronę lasu
leśne drogi
W lesie
stałym punktem jest krótki postój przy „kapliczkowej sośnie”.
kapliczek na razie nie przybywa
Za lasem
wkraczamy na ścieżki wśród pól i ugorów Krza Niedźwiedziego. Głazu narzutowego
nadal brak.
pola Krza
W Kierzu
wychodzimy przy szkole, przecinamy asfalt i wkraczamy na kolejną polną drogę
prowadzącą do lasu. I tu panuje wiosenna aura.
kotki na wierzbie
Na skraju
lasu po raz nie wiadomo który pokonujemy niewielki strumyk przechodząc po
„moście oponowym”. I wędrując dalej lasem niepostrzeżenie opuszczamy nasze
województwo.
od dziś ta roślinka zyskała całą serię nowych nazw "nadbiał, zabiał, nabiał ", chociaż podbiał też lubimy 😉
droga do Gąsaw Rządowych
Kolejna
polna droga już mazowiecka. Prowadzi do Bieszkowa. Jej pierwszy odcinek w
stronę Bieszkowa Dolnego to prawdziwy horror wiosenny. Widoki przyjemne. Ale
odór panuje tu okropny. Podejrzewamy, że jego źródłem mogą być sterty śmieci,
walające się w lesie. Przykre to miejsce.
potok przy drodze do Bieszkowa Dolnego
wydaje się, że przed nami lasek, ale zapach mówi, że wysypisko śmieci
pochyłe brzozy
Żeby
dotrzeć do Bieszkowa Górnego trzeba wdrapać się na niewysokie wzgórze. A dalej
maszerujemy po płaskim terenie. I tylko niebo i pole wokół nas. A skowronki wariują.
w stronę Bieszkowa Górnego
Za
Bieszkowem kawałeczek asfaltu i na skraju Gąsaw Plebańskich znów leśny odcinek
drogi.
krzyż z roku 1928 w Bieszkowie Górnym
brzozy - plotkarki na skraju Gąsaw Plebańskich
wiosenny siew
Dlaczego? No, żeby asfaltem nie łazić i żeby obejrzeć wyrobisko piaskowni za lasem. Zdjęcia satelitarne wskazują dwa wyrobiska, ale drugie okazuje się czynne i wolimy nie pchać się w stronę hałasu, kurzu i pracującego sprzętu.
wyrobisko kopalni piasku
Następuje szybka korekta planów i wybieramy uroczą, wygodną drogę równoległą do wsi.
nadciągają ciemne chmury
Ten manewr
skrócił nam trasę i trzeba by czekać na pociąg ponad pół godziny, a tego nikt
nie lubi. Drepcemy więc po okolicy. Jedna grupka wybrała szosę, z której trzeba
było się szybko ewakuować, a druga przyjemną polną drogę w stronę lasu, gdzie
płynie niewielki dopływ Szabasówki. Pozostawiam domyślności czytelników, w
której byłam grupie.
alternatywa dla asfaltu
Podliczenie
długości trasy wykazało 16,2 kilometra. Wiosny było 100 procent.
mapka trasy
Zdjęcia – Edek, Janek i ja
Miły spacerek i fajne foty z chmurkami.
OdpowiedzUsuńPrzypominam sobie, jak mi mówiłeś, że najciekawsze są zdjęcia z chmurkami. Ile to już lat minęło... A myśl ciągle aktualna.
UsuńŚliczne tereny, tylko ludzie to gnoje. Nikt obcy im tam śmieci do lasu nie przywozi. Robią to sami.
OdpowiedzUsuńAle wędrówka bardzo ciekawa.
W pełni się z Tobą zgadzam. I co do trenów i ludzi.
Usuń