Nie
wierzyliśmy, że zapowiadany na niedzielę ciepły słoneczny dzień taki się okaże. W
tej sytuacji zaplanowałam asekuracyjną trasę niedaleko domu. I wyszło jak w
piosence: „może zawieść każda akcja, asekuracja nie”*.
niedzielne spotkanie z Kamienną
Naszą
wyprawę zaczęliśmy w Skarżysku, gdzie zajrzeliśmy na cmentarz żydowski.
Znajduje się on przy ul. Łyżwy i został założony pod koniec 19. wieku. Cmentarz
został zniszczony w czasie II wojny światowej, a w okresie powojennym część
jego terenu przeznaczono na cmentarz komunalny.
Na
wydzielonym terenie cmentarza znajduje się ok. 20 nagrobków wykonanych głównie
z piaskowca. Trudno już obejrzeć inskrypcje na nich, kamienne płyty starzeją
się, ale cmentarz wygląda na zadbany.
widok ogólny
nietypowy dla cmentarzy żydowskich nagrobek w formie złamanego drzewa
macewa przypominająca zamordowanych w działającym w Skarżysku niemieckim obozie pracy przymusowej Hasag
nagrobek Izaaka i Szamaja Warszauerów zabitych w grudniu 1945 roku
Za
cmentarzem przechodzimy do Skarżyska Kościelnego i zmierzamy ku zielonemu
szlakowi, którym chcemy dotrzeć nad Kamienną. Pogoda sprzyja – jest coraz
cieplej, pod nogami sucho, nawet spotykamy wiosenne kwiaty. A po niewielkim
stawie pływa para łabędzi, która zupełnie nas ignoruje zajęta własnymi
sprawami.
pole wśród ugorów
zwiastuny wiosny
chwila wytchnienia
Szlak prowadzi po terenie rezerwatu Rydno w dolinie Kamiennej, gdzie archeolodzy znaleźli ślady życia ludzi z epoki kamienia. Powstające tu osady były związane z kopalniami hematytu. Odkryto je na piaszczystych wydmach tej okolicy.
Ale nie tylko piasek stanowi tu podłoże. Janek
przestrzega przed podmokłym miejscem na szlaku, mimo wszystko idziemy. Teren podmokły
jest, ale nietrudno go ominąć. Poza tym oferuje ładne rozlewisko jako obiekt
fotograficzny.
trudny odcinek dojścia do rezerwatu
bagienko przy szlaku
Nad
Kamienną, która w pobliżu szlaku wije się malowniczo, robimy mały plener
fotograficzny. Oto jego efekty.
meandry Kamiennej
naturalna przeszkoda na rzece
Pora wybrać
się w kierunku Nowego Młyna, gdzie spodziewamy się kolejnych meandrów.
Niestety, Staszek i ja tak się zagadaliśmy, że w sosnowym lasku opuściliśmy szlak, a reszta
grupy poszła za nami. Skutek – zawędrowaliśmy nad przyjemny zalew na terenie
zakładu górniczego „Łyżwy II”. Jednym słowem, pomyłka przyniosła miłą
niespodziankę, bo w dzień roboczy na pewno nie moglibyśmy tam wejść.
przedziwne kształty sosen w lesie poza szlakiem
zalew w Łyżwach
pobliska piaskownia
Tak czy
inaczej do Nowego Młyna dotarliśmy, kolega Ed pobiegł fotografować rzekę,
a reszta grupy z duszą na ramieniu pokonywała drewniany pomost przy młynie. Tym
razem przeprawa była mocno niepewna, bo kilka desek pomostu już spróchniało, są
dziury. Przeszliśmy.
rozlewisko Kamiennej
Nowy Młyn - elektrownia wodna w dawnym młyńskim budynku
ostrożna przeprawa
Zwykle z
tego miejsca wracamy do domu, ale była dopiero jedenasta, pogoda wiosenna, las
kusił zapachami i ptasim świergotem. Dzięki takim sprzymierzeńcom udało mi się
namówić kolegów do przejścia szlakiem czerwonym w przeciwnym kierunku do
naszego marszu porannego.
na szlaku
I tak
zajrzeliśmy w okolice Młyna Piaska, a potem pomaszerowaliśmy dalej ku
pozostałościom bezimiennego czwartego młyna nad Kamienną.
Młyn Piaska
pobliski krzyż z nieortograficznym napisem (nie zacytuję, sami poszukajcie błędu, jak znajdziecie się w tej okolicy)
koń, jaki jest, każdy widzi - ten jakiś smętny
Przy
pozostałościach tak zwanego czwartego młyna warto się zatrzymać na dłużej, bo rzeka tu uroczo wygląda, a na
miejscu młyna z szumem przebija się miedzy resztkami palików. To moje ulubione
miejsce nad tej trasie.
Kamienna w pobliżu dawnego młyna
pozostałości dawnego młyna
Kiedy już
się wyszaleliśmy fotograficznie, można było podjąć poszukiwanie nowej drogi,
która nas doprowadzi do miasta. Co tu dużo gadać, odkąd się oswoiłam z mapą,
nietrudno mi takie drogi znaleźć. One są i na mapie i w terenie. I już. A ta
naprawdę ładna się okazała.
"moja" droga
W pobliżu
samotnego domu (pewnie dawnej leśniczówki) Edward namówił mnie na powrót do
szlaku, co dało nam kolejne możliwości spotkania oko w oko z Kamienną. Tym
razem w okolicy nieistniejącego już młyna w Szczepanowie.
Kamienna w okolicy młyna, po którym nawet ślad nie pozostał, ale są tacy, co go pamiętają
pobliskie rozlewisko
Potem
jeszcze kawałek asfaltowej szosy i widok Kamiennej z mostu.
Kamienna opuszcza Skarżysko, a my do niego wchodzimy
Cóż, teraz
pora się rozstać z rzeką i z kolegami. Niedaleko przystanku na ul. 1. Maja
rozwiązujemy grupę.
Trasa
liczyła 17,7 kilometra i okazała sie najlepszą asekuracją, jaką mogłam
wymyślić.
Zdjęcia – Edek, Janek i ja
*M. Wolski
„Asekuracja” (pamiętacie?)
Znam te miejsca z kajaka, zarówno kładkę przy młynie, jak i pale.
OdpowiedzUsuńNo to jestem ciekawa, jak się pokonuje te miejsca kajakiem. Zapewne kajak pod pachę i pieszo brzegiem. :)
UsuńWłaśnie tak :)
UsuńI w ten sposób przynajmniej kawałeczek trasy pokonaliśmy podobnie.
UsuńPiękne foty... fajny spacer w miłym towarzystwie.
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemny spacer, masz rację.
UsuńBardzo przyjemna, urozmaicona trasa i super kładka bez poręczy :)
OdpowiedzUsuńWszystko się zgadza. A kładka zapewnia mocne przeżycia. :)
UsuńA koń nie smętny, tylko w znoszonej szacie zimowej. A poza tym - czujny. Głowa uniesiona, uszy do przodu: węszy, nasłuchuje, analizuje czy dać dyla. Konie to zwierzęta uciekające.
OdpowiedzUsuńI teraz wszystko stało się dla mnie jasne - ten koń nawet nie drgnął przez cały czas, kiedy tam byliśmy. A za widocznym na zdjęciu ogrodzeniem dwa czy trzy konie swobodnie sobie chodziły. Ten najwidoczniej stał na czatach. Szef.
UsuńŚwietny szlak, i ładnie pokazany, prawie czczuł jak bym tam sam tuptał.
OdpowiedzUsuńJedna niewielka rzeka, a ile potrafi dać ciekawych i zaskakujących widoków i miejsc. Szkoda tylko tych znikających młynów...
UsuńJak dla nas - cała trasa osiągalna autobusem miejskim.
Ładnie to wygląda.
OdpowiedzUsuń