Mieliśmy
nadzieję, że zapowiadane na środę zachmurzenie okaże się niewielkie, może nawet
malownicze. Jednak rzeczywistość była zdecydowanie mniej przyjemna –
zachmurzenie całkowite, a do tego zimny wiatr.
Mimo
wszystko wyruszamy na trasę w Krajnie Zagórzu. Początek jest fatalny –
powietrze przesycone gryzącym dymem wydobywającym się z komina jednego z domów
– trudno oddychać. Szybko więc wdrapujemy się na Wymyśloną. Czasem tylko
zatrzymujemy się, żeby rzucić okiem na Łysogóry i Pasmo Klonowskie na
horyzoncie.
widoki z podejścia na Wymyśloną w stronę Krajna Zagórza z Górą Psarską i Miejską w oddali
Na
Wymyślonej trochę mniej wieje, można sfotografować skałki, spojrzeć tęsknie na
Łysicę.
spojrzenie na Łysicę
podejście na Wymyśloną
skałki bez zmian, sosenka coraz większa
I już marsz
w stronę Radostowej. Które to już podejście? Nie zliczyć. Jest co wspominać po
drodze.
z radością ku Radostowej
trochę trudniej
obowiązkowe spojrzenie pożegnalne w stronę Wymyślonej
Na szczycie
niewielki postój i próba spojrzenia na południe – tam pola Bęczkowa i kolejne
pasma świętokrzyskie w mgiełce spowijającej szarą okolicę.
widok z Radostowej na południe
W pobliżu
szczytu Radostowej zauważamy nowy element – to krzyż ustawiony przez
mieszkańców Bęczkowa w stulecie odzyskania niepodległości.
krzyż rocznicowy
triangul na szczycie
Zejście z
Radostowej szybko i bez problemów – błota prawie nie ma.
błota brak, ale i z kolorami nietęgo
zawilce bez słońca smętnie zwieszają główki
ziarnopłon wiosenny też skromniutki
Przełom
Lubrzanki tym razem daje więcej możliwości krótkiego postoju na foto, bo trawy
na brzegu na razie suche, łatwiej więc podejść do rzeki.
Lubrzanka w okolicach Ciekot
Po
przekroczeniu szosy zaczynamy mozolną wspinaczkę na pierwszy szczyt Pasma
Masłowskiego – Dąbrówkę. Ta jak zwykle daje w kość, ale wszystkim udaje się
wdrapać na szczyt. Góra całkowicie pokryta lasem, a kiedyś można było z łąki na
jej zboczu podziwiać widoki na okolice Mąchocic…
każdy w swoim tempie
skałki na Dąbrówce
każdy w swoim tempie
skałki na Dąbrówce
Kolejny
przystanek na trasie – Diabelski Kamień. Tu znów mocno wieje zimny wiatr, pora bez
zwłoki ruszać na Klonówkę.
pierwszy raz na Diabelskim Kamieniu
pierwszy raz na Diabelskim Kamieniu
Mimo
pośpiechu zauważamy kolejną turystyczną kapliczkę autorstwa Sławomira Micka. Ta
jest poświęcona pamięci świętokrzyskiego przewodnika Lecha Segieta.
nadrzewna kapliczka
Okolice platformy widokowej na Klonówce są najzimniejszym i najbardziej wietrznym miejscem na całej trasie, co zdecydowanie przyspiesza nasz marsz do Masłowa.
widok z Klonówki na północ (tu mniej wiało)
Okazuje
się, że w Masłowie na otwartym terenie wcale nie wieje, jest przyjemnie ciepło.
Pola wsi już przygotowane na wiosnę, jeszcze tylko w paru miejscach kręci się
traktor.
dorodna lipa
pola Masłowa
w czerni i bieli
dorodna lipa
pola Masłowa
w czerni i bieli
Na
Domaniówkę podchodzimy ścieżkami bez szlaku. Ostatecznie tyle razy tu
wędrowaliśmy, nie musimy trzymać się kurczowo oznakowania.
wiosenne pola na zboczu Domaniówki
wiosenne pola na zboczu Domaniówki
W lesie na
Domaniówce spotykamy mieszkankę Świerczyn, z którą ucinamy sobie krótką
pogawędkę i maszerujemy dalej do Dąbrowy.
las na Domaniówce
las na Domaniówce
Mimo
nieciekawej szarej i wietrznej pogody wędrówka (17,6 km) nam się udała, ale
powrót z niej okazał się małą odyseją, bo musieliśmy wracać do domu z
przesiadkami. Wróciliśmy!
Zdjęcia – Janek i ja
Wymyślona to abstrakcyjna górka... jest i jej nie ma. :)
OdpowiedzUsuńNo, a raz tak nam się schowała we mgle, że wcale jej nie było. I nie weszliśmy na nią.
UsuńA czemu Wymyślona? Albo przez kogo?
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia. Ktoś wymyślił i zostało.
UsuńPrzepiękny macie ten zwyczaj z kapliczkami! A skałki i szlak jak z moich marzeń.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla nowych ludzi w ekipie.
Takich kapliczek dotychczas naliczyłam cztery. Wśród kieleckich turystów jest rzeźbiarz, który tak pięknie upamiętnia zasłużonych przewodników.
UsuńSzlak w sam raz - nie za trudny i nie za łatwy. Przed laty był bardziej widokowy, ale zarasta.
Pozdrowienia przekażę.