Tydzień
temu ja koncertowo „zgubiłam” Karczówkę, a dziś Andrzej pokazał, jak jej nie
zgubić. Dostarczył nas na miejsce autobusem, a potem pieszo.
spacerkiem w stronę Karczówki
pomnik pamięci rozstrzelanych w maju 1944 roku (tu wersja poprzednia)
Na samym
wzgórzu zaprezentował widoki na okolicę, zaprowadził do klasztoru i kościoła, a
potem poprowadził szlakiem na spotkanie z historią i wiosną.
widoki z Karczówki
schody prowadzące do kościoła p.w. św. Karola Boromeusza
figura św. Barbary wyrzeźbiona w jednej bryle galeny
Wiosna w
rozkwicie – drzewa bardziej zielone niż tydzień temu, przylaszczki wyraźnie w
odwrocie, ich miejsce zajęły zawilce i fiołki.
bukowy las na zboczu wzgórza
Przechodzimy
klasztorną alejką nazwaną imieniem ojca Kolumbina Tomaszewskiego, ostatniego
zakonnika, który po likwidacji klasztoru bernardynów za sprzyjanie powstaniu
styczniowemu został jako jedyny zakonnik na Karczówce. Umieszczono tu drewniany
krzyż upamiętniający powstanie wykonany 20 lat po jego upadku.
alejka ojca Kolumbina Tomaszewskiego
krzyż - pamiątka powstania styczniowego
Nie
schodziliśmy do mogiły powstańców styczniowych, którzy w klasztorze szukali
schronienia, tu mieli lazaret, a zmarłych grzebano przy klasztornym murze.
Pokażę jej zdjęcie sprzed kilku lat.
powstańcza mogiła (zdjęcie z roku 2009)
Na wzgórzu
znajdujemy liczne ślady wydobycia kruszców, są tu pozostałości dawnych szybów
oraz wyrobiska liniowe zwane szparami. Wydobywano tu galenę ołowianą, która
występowała z barytem, kalcytem i innymi cudami natury.
wyrobisko liniowe
Po
opuszczeniu Karczówki zmierzamy nudną asfaltową drogą w stronę Bruszni, na
której byliśmy tydzień temu.
na Bruszni fiołki
i groszek wiosenny
Kolejny
odcinek szlaku prowadzi przez Białogon. Długo on prowadzi przez ten Białogon. Zatrzymujemy
się na chwilę przy starym drewnianym kościółku, a potem idziemy ulicami.
zabytkowy kościółek w Białogonie
i znów pomnik Staszica w Białogonie
Bobrza jakaś taka wątła tym razem
Wreszcie
las, a w nim podejście na Patrol. Na początkowym odcinku poziomice
rozmieszczone gęsto, potem robi się łagodniej. Nie jest łatwo, ale ciekawie.
na Patrolu
Na szczycie
mały odpoczynek i pożegnanie z częścią
grupy, która musi wcześniej wrócić do domu.
na postoju - rozważamy wprowadzenie strojów organizacyjnych w jaskrawych barwach 😏
Pozostali maszerują w kierunku
Zgórska, a potem na Czerwoną Górę. Tu trochę wiosennych roślinek i odpoczynek
od dosyć uciążliwego wiatru, który cały dzień nam dokucza.
symboliczna mogiła żołnierska w Zgórsku
wilczomlecz migdałolistny
dziad i baba, czyli pożegnanie z podbiałem
Teraz przed
nami Zelejowa i Chęciny. I to kusi, i to nęci, ale zaczyna nieśmiało kropić.
Wybieramy wariant bezpieczny, czyli Chęciny. Zapowiada się asfaltówa, ale kierownictwo
trasy łaskawie zezwala na wariant eksperymentalny i wędrujemy przyjemnymi
uliczkami nowego osiedla (bez aut i asfaltu), a potem polną ścieżką. Taki marsz
na azymut.
zaułek w Chęcinach
Do Chęcin
dotarliśmy z drobnym deszczykiem, a bus podjechał po kilku sekundach
nieczekania.
Długość
trasy wyliczyliśmy na 18,2 kilometra.
Zdjęcia – Edek, Janek i ja
Piękna wycieczka i foty też...
OdpowiedzUsuńTylko ten okropny wiatr...
UsuńKolejna porcja świętokrzyskich cudeniek! Aż korci by na kilka lat się do Was przeprowadzić i co nieco samemu pozwiedzać.
OdpowiedzUsuńPrzyjeżdżaj - mam wolny kontener mieszkalny w ogródku na wsi. :)
UsuńKuszące - jak mi Marzenka wydobrzeje, to wpadniemy.
UsuńNiech zdrowieje, to najważniejsze. Nasze okolice czekają
OdpowiedzUsuń