Wystartowaliśmy
w Bilczy, skąd malutki spacerek do pobliskiego lasu, a w nim zapowiadana
przez mapę świetna droga do wsi Brzeziny. Ta wieś długa jest bardzo – to
podobno najdłuższa świętokrzyska wieś. Byliśmy w niej cztery lata temu (tu
link).
leśna droga do Brzezin
Tym
razem wychodzimy z lasu, żeby dotrzeć do niewielkiego zagajnika na wzgórzu za
szkołą. Znajdował się tam w drugiej połowie 19. wieku wiejski cmentarz – Cmentarz
Stary. Nie zachowały się żadne nagrobki, chowano tam podobno zmarłych na cholerę. Tam też pochowano rosyjskich żołnierzy
poległych w walkach 1 wojny światowej. Łatwo dotrzeć do tego miejsca od głównej
drogi, ale my się trochę przedzieraliśmy przez las – też można.
cmentarz wojenny na skraju lasu
Podczas
naszej poprzedniej bytności w Brzezinach oglądaliśmy nagrobki na cmentarzu
przykościelnym. Są tu między innymi pochowani dawni dziedzice tej miejscowości
i jeden z księży.
nagrobek Antoniny Wiśniewskiej
No
to jeszcze cmentarz parafialny. Tym razem udało nam się znaleźć grób rodziny
pułkownika Tomsa Zapolskiego, legionisty odznaczonego Krzyżem Virtuti Militarni,
więźnia oflagu w czasie 2 wojny światowej, zamordowanego przez UB w roku 1947.
Planowałam dotrzeć na miejsce, gdzie żyła ta rodzina, gdzie zamordowano
pułkownika, ale tym razem się nie udało, więc przyjdzie nam do tej historii wrócić innym razem.
Udało
nam się za to zwiedzić wnętrze kościoła pod wezwaniem Wszystkich Świętych w
Brzezinach. To siedemnastowieczny kościół rozbudowany w latach
siedemdziesiątych dziewiętnastego wieku.
kościół w Brzezinach
dziewiętnastowieczny ołtarz główny ze starym bizantyjskim obrazem Matki Boskiej (rzeźbiona kobieca postać to prawdopodobnie święta Anna)
marmurowa tablica umieszczona przy ołtarzu informuje o tym, że kościół był konsekrowany w roku 1675 przez biskupa krakowskiego Andrzeja Trzebickiego
dziewiętnastowieczna ambona z bogatymi zdobieniami
Warto
też zauważyć dziewiętnastowieczną
plebanię, która wyglądem przypomina karczmę z przejezdną sienią. Pierwotnie
plebania była kryta gontem. Teraz – sami zobaczcie.
stara plebania
Trafiliśmy
też do zabytkowej chałupy z roku 1881. I ona była niegdyś kryta gontem. Nie
udało nam się wejść na podwórze, stąd takie dziwaczne foto od strony ulicy.
zabytkowa chata
Wieś
opuściliśmy idąc na południe uliczką o śmiesznej nazwie, chyba Kamykowa, która
prowadzi do przepustu pod torami.
Zamierzałam
oddalić się od torów na zachód w kierunku góry Hoża. Nawet ją obserwowaliśmy z
daleka do czasu aż z nieznanego powodu wybrałam nie tę drogę, co planowałam i
poszłam na południe zamiast na zachód. To chyba skutek zaczynającego się upału.
Hoża na horyzoncie
Dzięki
temu manewrowi wycieczka rzeczywiście była niezbyt męcząca, bo się
zdecydowanie skróciła o dobre 5 kilometrów. Dotarliśmy od razu na koniec wsi
Nida, która w tym miejscu graniczy z Brzezinami.
W
tej sytuacji zdecydowałam już nie wracać – wszystkie urocze kapliczki w Nidzie obejrzymy innym razem. Teraz
zadowoliliśmy się dwoma zbiornikami w piaskowniach. Był i drogowskaz do
trzeciego, ale na mapie go nie pokazano, to może nie jest interesujący.
piaskownia po lewej stronie drogi
i po prawej
A
potem już spokojny marsz w kierunku Morawicy. Tam
chwilka w parku, a potem powrót do domu.
pomnik w parku
Trasa
wymierzona rzetelnie na mapie wynosiła 11,6 kilometra.
Fotorelacja mojego
autorstwa
Wreszcie kilometraż dla ludzi... coraz mniej takich chat - teraz murowane klocki.
OdpowiedzUsuńKilometraż i owszem, ale czas czekania na pojazd w Kielcach przebił wszelkie oczekiwania. W końcu musieliśmy jechać pośpiesznym pociągiem, bo nic nie było. Takie to uroki podróżowania w niedzielę.
Usuń"mam" takie dwie na Woli Rzędzińskiej i drżę że zjawi się dewelopera a one spłoną, jak spłonęła równie urocza na Górze św. Marcina by zrobić miejsce neokoszmarkowi...
UsuńMnie martwi to, że jakoś nikogo tam w pobliżu nie widać. Ale stoi przyczepa kempingowa, wiec obiekt nie jest opuszczony.
UsuńAle fajne przejiśce... Oczywiście dotkliwie doskwiera brak zapisu GPS...
OdpowiedzUsuńMaaa miejsc bardzo wartych zobaczenia.
GPS nie ma i nie będzie, bo mój telefon ma tylko funkcje telefonowania i wysyłania SMS. Ale dołączę mapkę skopiowaną z tej, którą używałam. Nie dawałam, bo mi wstyd, że tak sromotnie zniosło mnie na południe zamiast na zachód.
UsuńA żebyś nasz dialog przy tym słyszał - ja:Stachu, kompas wskazuje południe. S: Nie martw się, zaraz skręci na prawo. Ja:Nie skręca, ciągle południe. S: Tam zaraz jest zakręt.
No i był, ale za późno...
Od razu lepiej, a ta Jotkowa to już wręcz wyzwanie ;)
OdpowiedzUsuńNo, masz - takie szczyty! Tu są inne ciekawostki ukryte, ale o ich milczę do czasu, aż je kiedyś sama zobaczę i opiszę.
UsuńŚwietnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Przez trzy lata od napisania tego artykułu pojawiło się zdecydowanie dużo więcej innych. Zapraszam do lektury.
Usuń