A i my się
trochę za nimi stęskniliśmy. Janek wspomina swoje pierwsze z nimi spotkanie i
kojarzą mu się z pomarańczami jedzonymi na mrozie (tu link), ja pamiętam
sylwestrowy spacer z PTTK, kiedy to przed wielu laty spędziliśmy tu wieczór
przy świetle pochodni. Zosia nie jest początkowo pewna, czy tu była, ale w
końcu nabiera pewności, że tak było. Ostatnio byliśmy tu w lipcu (tu link) i
widać było, że okolica „oczu” bardzo się zmienia. Oto one:
niezależnie od uczonych teorii geologicznych dla mnie to są i pozostaną Oczy Ziemi
Droga jest
nadal świetna, wije się malowniczo w lesie, sprzyja wspominkom i pogaduszkom.
najprawdziwsza pieszostrada
I w końcu
docieramy do zielonego szlaku po to tylko, żeby z niego zejść w stronę
kamieniołomu. Wszyscy wchodzą przez efektowną drewnianą bramę (nowość!), tylko
ja wybieram inną ścieżkę, która prowadzi na szczyt kamieniołomu. Mam stamtąd
widoki na wyrobisko z nową wiatą, miejscem na ognisko i zagłębieniem przygotowanym na mały staw. No,
dobrze. Widzę też tabliczki zakazujące wejścia, ale zauważyłam je za późno, tak
czy inaczej musiałam ostrożnie przejść górą, żeby bezpiecznie zejść łagodnym
zboczem. Nie powtarzajcie mojego wyczynu.
widok ze szczytu kamieniołomu
Reszta
grupy spędza czas pod wiatą albo snuje się po terenie wyrobiska fotografując ściany
kamieniołomu.
w kamieniołomie
Przed laty
zauważyliśmy w kamieniołomie Oczy Ziemi, a dziś się okazało, że ten obiekt jest
zamieszkany przez kilka potworów. Zaraz je zaprezentuję. Osoby o słabych
nerwach mogą przewinąć kawałek wpisu.
chwilowo spokojny, ale potencjalnie groźny małpolud kamienny
głowa smoka pijącego wodę ze skalnego zagłębienia
skamieniały Pac-Man, który w księżycowe jasne noce poluje na duchy
przyjrzyjcie się uważnie - czy to nie Chewbacca z "Gwiezdnych wojen"?
dla uspokojenia - tradycyjny "uśmiech kamieniołomu"
Mamy tu też
niesamowitą niespodziankę. Otóż Ela przygotowała dla wszystkich znaczki z logo
naszego bloga i grupy! Zaraz je zainstalowaliśmy na plecakach i kurtkach.
Nieobecnych spieszę poinformować, że mam dla nich znaczki w depozycie.
Przyjemnie
było w kamieniołomie, ale pora go opuścić. Robimy sobie pożegnalne strażackie
foto przy bramie.
Jeszcze tu
zajrzymy, bo wszystko wskazuje na to, że Oczy Ziemi zobaczą jeszcze sporo zmian w swoim
otoczeniu.
Uzupełnienie wpisu - zmiany w kamieniołomie i jego otoczeniu możecie zobaczyć w nowszym wpisie, do którego podaję link.
Dalszy ciąg
trasy to przejście zielonym szlakiem, a ten jak zwykle szykuje nam sprawdzian z
gibkości i poczucia równowagi, czyli musimy pokonać strumyk. Technika przejścia
bardzo różnorodna, ale skuteczna. Wszyscy zaliczyli sprawdzian.
jest strumyk - są emocje
Dalej już
jest lepiej, chociaż też nie zawsze idealnie, ale przyjemnie turystycznie.
czasem kałuża
czasem powalone drzewa
aleja kończąca leśny odcinek szlaku
W pobliżu
stacji w Stokowcu (oficjalnie Suchedniów Północny) postanawiamy zejść ze szlaku i pójść w stronę Baranowa.
Bardzo to dobra decyzja. Akurat wyjrzało słonce, a trawy nad Kamionką
umożliwiają podejście do rzeki, to korzystamy. Rozdzielamy się i każdy
„obstawia” fragment brzegu. A rzeka malownicza nad wyraz. Sami zobaczcie.
solidny mosteczek
zakola Kamionki
sprytna tama
No i bobry
działają tu na potęgę. Licytujemy się, kto znalazł większe drzewo zwalone przez
te sprytne zwierzaki.
to jeszcze w przygotowaniu
a to już się poddało
Potem
docieramy w okolice mojej ulubionej alei grabowej i w niej inscenizujemy
specjalne foto z naszymi nowymi znaczkami. Po powiększeniu zdjęcia, zauważycie,
gdzie kto przypiął swoją odznakę klubową.
prezentacja znaczków
Został nam
jeszcze zalew w Rejowie. Głodni już porządnie jesteśmy, bo zbliża się
regulaminowa pora przerwy na posiłek, ale odkładamy tę przyjemność na później i
robimy klika ujęć zalewu i wyspy na nim.
widok na wyspę na zalewie
inne spojrzenie na wyspę
brzeg zalewu złoci się w zimowym słońcu
Potem
spacer w okolicy ośrodka wypoczynkowego i stadionu. Wieje nieprzyjemnie i nie
mamy ochoty na zwiedzanie muzeum, maszerujemy w stronę osiedla Zachodnie, czyli
Bzina.
tyraliera miejska
w okolicy cmentarza budynek, który niezmiennie mnie fascynuje jako piękny przykład architektury - obecnie kościół polskokatolicki p.w. M.B. Bolesnej, mój tata powiada, że w latach międzywojennych, kiedy powstał, była tu kaplica cmentarna
Dalej
idziemy w stronę Kamiennej. Prowadzą tędy aż dwa szlaki, choć okolica
niespecjalnie malownicza. Po prostu najłatwiej tędy dostać się do miasta.
przed nami osiedle, obok ogródki działkowe
W końcu
docieramy do domu. I po wycieczce.
Przyniosła
nam wiele radości, a liczyła 16,9 kilometra.
Zdjęcia: Zosia, Edek, Janek i ja
Czyżby drony fruwały... fajne foty.
OdpowiedzUsuńNa razie ja pełniłam obowiązki drona. ;)
UsuńW kościele była jeszcze w latach 60. kostnica do której zaglądaliśmy przez wykruszone luksfery.
OdpowiedzUsuńO, ja zawsze za niska byłam na takie zaglądanie, ale i tak mi się ten kościół podobał.
UsuńNie wiem co mają w sobie skarżyskie kamieniołomy, ale mimo zazwyczaj swoich naprawdę niewielkich rozmiarów, sprawiają, że chce się do nich wracać jeszcze wiele razy...
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie mają urok osobisty. :) Nie przytłaczają tak, jak te dziury w ziemi, w których trwa wydobycie.
UsuńJeju
OdpowiedzUsuńJeju
jeju
pierwsze jeju ten kamieniołom...drugie ten zalew, a trzecie to ten kościół!
Ps. A znaczki przednie!
A jeszcze czwarte jeju - za całą wyprawę daliśmy po 3 złote! Takie mamy skarby za progiem.
UsuńAle tego kościoła bardzo mi szkoda, bo jest mocno zeszpecony reklamami na jednej ze ścian. A tak by się chciało porządnie go pokazać...
Znaczki nosimy z dumą i radością.
Rozeznałem już te "oczy" to ślady po pracach strzałowych, malowniczo to wyszło.
UsuńZnam tę teorię, ale moje humanistyczne serce nie przyjmuję jej do wiadomości. I już.
UsuńCzyż nie jest milej wyobrażać sobie, że Ziemia przygląda nam się z uwagą? Oby tylko nie mrugnęła oczkiem. ;)
ukłony... z okiem przymrużonym ;)
UsuńNo to ja powinnam grzecznie dygnąć. ;)
Usuń