Przychodzi
taki moment, że jak Włóczykij musisz wyruszyć w drogę. To nie musi być jakaś
wielka wyprawa, po prostu wyruszasz.
Tak właśnie
wyruszyliśmy w czwartek, to był akurat 23 lipca – Dzień Włóczykija. Nasza droga
prowadziła początkowo wzdłuż torów kolejowych. I to nie było uciążliwe
towarzystwo. Nie przejechał ani jeden pociąg. Trafiały się za to liczne
rośliny.
W drogę!
wilżyna ciernista
Na tej
drodze mam swój ulubiony punkt. To (nie uwierzycie!) słup linii elektrycznej. W
czasie, gdy po mieście musieliśmy
chodzić w maseczkach, ale już wolno było iść do lasu, chadzałam codziennie tą
drogą aż doszłam do owego słupa i zawracałam do domu. Dawało to 4 kilometry. Na
powrót do kondycji. Wróciła!
mój "punkt zwrotny"
mój "punkt zwrotny"
Tym razem
zatrzymaliśmy się tylko na chwilę przy owym słupie i poszliśmy dalej. Droga
zmieniła się już w ścieżkę wśród łąk i ugorów aż doprowadziła nas do Oleśnicy.
Rzeczkę przekroczyliśmy po kamieniach solidnie ułożonych od brzegu do brzegu.
ekologiczna regulacja rzeki
ekologiczna regulacja rzeki
Dróżka obok
krzyża to najmilsza droga tego dnia. Nazwałam ją „nostrzykową alejką”. Jej
brzegi porasta gęsto nostrzyk biały i żółty. A jak pachnie! Poezja. Aż by się
chciało być pszczołą i zbierać tu pyłek.
nostrzyk biały
nostrzyk żółty
nostrzykowa alejka
nostrzyk biały
nostrzyk żółty
nostrzykowa alejka
I jeszcze
ostatni odcinek drogi przy torach. To przejście po betonowych płytach. Niby
koszmar piechura, a jak przyjemnie. No, kto by pomyślał?
droga twarda, a ile roślin po bokach
lepnica rozdęta
cieciorka pstra
młode szyszki świerka
droga twarda, a ile roślin po bokach
lepnica rozdęta
cieciorka pstra
młode szyszki świerka
Zupełnie
nieoczekiwanie (ha, ha) znajdujemy się na zielonym szlaku Pogody Ducha i nim
docieramy do wsi Lipowe Pole.
nawłoć pospolita
nawłoć pospolita
Tu krótki
postój nad niewielkim stawem. Kilka fotek, ale to nadal nie te, jakie chcemy
zrobić. Światło nie takie. Może pora dnia nieodpowiednia.
wiejski staw
kaczka - kadr niecentralny
plac zabaw nad stawem
wiejski staw
kaczka - kadr niecentralny
plac zabaw nad stawem
Przy brzegu
stawu pływa coś intensywnie różowego. Z daleka wyglądało jak foliowa torebka.
Na szczęście okazało się czymś zupełnie innym.
samotny grzybień
samotny grzybień
Chcemy
zajrzeć na pobliskie mokradła. Nie da się „na”. Trzeba tylko „obok”.
Zdecydowanie przybyło wody. A zapach jaki! No nie jest to nostrzyk, oj nie.
mokradła
krwawnica pospolita
mokradła
krwawnica pospolita
Zaglądamy
też do pobliskiego sosnowego lasu. Ale na krótko, bo kolega Ed obawia się, że jak już tam
wleziemy i zapuścimy się bez planu w leśne drogi, to zatrzymamy się przy szosie szybkiego ruchu i kapota.
w lesie
groszek leśny
w lesie
groszek leśny
No to
wracamy na szlak. Tu jest fatalnie. Komary tną jak szalone. Nie ma na nie
żadnego lekarstwa. W dodatku akurat, kiedy sprawdzamy na mapie przebieg szlaku,
z mokradła podrywają się dwa żurawie. Pięknie leciały. Foto brak.
widok ze szlaku w kierunku Lipowego Pola
widok ze szlaku w kierunku Lipowego Pola
Z lasu
wychodzimy na skraju wsi Skarżysko Książęce, która już nie jest wsią, a częścią
Skarżyska-Kamiennej.
droga do wsi
droga do wsi
Tu
napotykam roślinę mojego dzieciństwa – miododajną trojeść amerykańską. Na jej
kwiatach uwijają się pszczoły. Nieliczne, ale jednak…
trojeść amerykańska - pszczela stołówka
trojeść amerykańska - pszczela stołówka
Zatrzymujemy
się na chwilę pogawędki z pewnym panem, który przedstawił nam przemiłą nową
znajomą. Oto ona – Roma. Ma dopiero 4 miesiące, czyli znajomość może się
interesująco rozwijać.
Roma - owczarek belgijski
Roma - owczarek belgijski
Przed nami
jeszcze tylko polna droga i las na horyzoncie. Jakie tu dorodne zboże rośnie - akurat
materiał na zdjęcia. Ale nie możemy się zatrzymać, bo za nami toczy się
traktor. Porusza się w naszym tempie, więc trzeba iść bez przystawania.
byle szybciej!
byle szybciej!
Ostatni
odcinek trasy to znane do bólu ścieżki, po których odbywamy codzienne leśne
marsze. Czyli jesteśmy w skarżyskim lesie na Górze Szpitalnej.
tu traktor nas wyprzedził
Tak wygląda nasza góra prawie w całości.
tu traktor nas wyprzedził
Tak wygląda nasza góra prawie w całości.
Po wyjściu
z lasu ogłaszamy koniec wycieczki. Przebiegała bez planu, bez pośpiechu. Udała
nam się.
Długość
trasy? 14 kilometrów.
Zdjęcia – Edek i ja
Wczoraj z busa zobaczyłam wielkie różowe koło przy drodze. To był łan cieciorki. Fantastycznie wyglądała! Kiedy wysiadłam, specjalnie się do niej wróciłam. A nasion nostrzyka żółtego mogłabyś mi nazbierać :-)?
OdpowiedzUsuńWięcej takich roślinnych tekstów, proszę!
Cieciorka jest śliczna. Nie należy jej tylko zrywać na bukiecik do domu. Raz tak zrobiłam - zapach nie pozwala wytrzymać w pomieszczeniu. Na polu miły, w domu nie do wytrzymania intensywny.
UsuńZ nasionami może być problem, bo oba gatunki rosną razem i po utworzeniu się nasion nie wiesz, co zrywasz - żółty czy biały. Dziś na codziennym marszu sprawdzę, czy na tej trasie jest żółty. Jesli będzie, to zawiążę mu wstążeczkę i potem będzie pewnośc, że nasiona będa właściwej odmiany.
Co do tekstów - będą rośliny, będa teksty. :)
Dołączam się do prośby o większą ilość florystycznych tekstów, gdyż są świetne. Do torfowisk czuję szczególny sentyment, a więc kiedyś będziemy musieli się wybrać na te w okolicach Lipowego Pola. Nie wiem czy tylko ja zauważam, że tegoroczne łąki, a zwłaszcza murawy kserotermiczne obfitują w wiele gatunków roślin więcej, patrząc na przestrzeni ostatnich lat.
UsuńW tej okolicy jest więcej torfowisk, na jednym spotkaliśmy rosiczkę. To Babica w okolicach cmentarza. Jest zaznaczona na mapie. Warto zajrzeć.
UsuńWycieczka bez jakiegoś słupa byłaby niepełna... linia 110kV słup kratowy odporowy w układzie trójkątnym z izolacją na podwójnych łańcuchach i odgromie... relacji GPZ Podemłynek - Bór.
OdpowiedzUsuńRuch to zdrowie a przy tym uruchomiona cała sfera zmysłów.
Dziękuję za dane szczegółowe. Mieliśmy z Edwardem dyskusję, jakie tam jest napięcie. I znów on miał rację - nie wysokie, nie.
UsuńCo do zmysłów, to szczególnie duże znaczenie ma kontakt z komarami - zmysł dotyku bardzo uwrażliwiają. Człowiek nie wie, gdzie się dotknąć, żeby przestało swędzieć.
Trasa, którą opisujesz wzdłuż torów do Oleśnicy jest mi dobrze znaną,bo ongiś mieszkałem przy ul. Matejki do czasu, aż teren zajęła Fabryka Domów. A ta droga od ul.Szydłowieckiej nazywała się Bzińska.
OdpowiedzUsuńCo do linii 110 kV. Podemłynek - Bór, to po drodze zasila jeszcze stację 110/15 kV. Skarżysko Północ, której budowę nadzorowałem.
Serdecznie pozdrawiam: Wiesiek
Tym, co nie mieszkają w Skarżysku, wyjaśnię, że Fabryka Domów jest już ruiną. Przez zarośla widać jeszcze jej pozostałości.
UsuńJako uczeń w ramach praktyk wykonywałam instalację elektryczną tej rozdzielni,której budowę nadzorował Wiesiek.
UsuńBlisko a jak fajnie...
OdpowiedzUsuńOtóż to. Zawsze trochę urozmaicenia w codziennej rutynie.
Usuń