piątek, 18 września 2020

Wycieczka zainspirowana przez Władysława Marconiego

W poniedziałek w drodze do Krasocina zatrzymaliśmy się w Łopusznie, gdzie kolega Ed zaprowadził nas do parku otaczającego pałac Dobieckich. Przeszliśmy przez osiemnastowieczna bramę z bezgłowymi rycerzami i znaleźli się w niewielkim parku.
 
brama wjazdowa w ostrym słońcu
 
jeden z bezgłowych rycerzy
 
parkowa alejka

Alejka od bramy (kiedyś podobno wysadzana topolami i prowadząca nad fosą) doprowadziła nas do pałacu wybudowanego pod koniec 19 wieku według projektu Władysława Marconiego. W porannym słońcu pałac robi wrażenie. 
 
przed nami pałac Dobieckich 
 
tak wyglądał jakieś 50 lat temu
 

Pierwsza moja myśl, to powiedzenie koleżanki „symetria jest estetyką idiotów”. Tu jej nie znajdziesz. Wszystko jej przeczy. Są dwa ryzality, ale ten na północnej elewacji rozmieszczono centralnie, drugi na południowej jest w narożu. Elewacja wschodnia ma półokrągłą wieżę, główne wejście znajduje się w portyku umieszczonym po lewej stronie, nie centralnie. Nawet okna mają zróżnicowany wygląd i ozdoby. No i to bogactwo nawiązań do różnych stylów architektonicznych. Jednym słowem – eklektyzm.
 
ryzalit północny zwieńczony herbem Dobieckich Ossoria i inicjałami ZD - Zbigniew Dobiecki (byl on ostatnim właścicielem pałacu, a w roku 1936 odbudował go po pożarze wojennym)
 
zwieńczenie ryzalitu południowego z inicjałami budowniczego pałacu - Eustachego Dobieckiego

neogotycka wieża przy elewacji wschodniej
 
portyk z wejściem głównym


detale

Kiedy tak spacerowaliśmy wokół pałacu, pojawiła się druga myśl – ten pałac przypomina mi pałac w Borkowicach. Żeby się od niej odczepić, sprawdziłam w sieci, kto go zaprojektował. Już się domyślacie. Władysław Marconi! Tym razem nie sam, a z Zygmuntem Hendlem.
W tej sytuacji nie pozostaje nic innego, jak tylko pojechać do Borkowic na spotkanie z pałacem. 
 
eklektyczny pałac w Borkowicach
 
Borkowicki pałac jest młodszy od tego w Łopusznie, bo jego budowę zakończono w roku 1908, ale znajduje się w dużo gorszym stanie. A to dlatego, że od czasu wyprowadzenia się z pałacu szkoły, nikt już o niego nie dba. Jedynym śladem „dbałości” są tabliczki z zakazem wstępu z powodu zagrożenia spadającymi gałęziami starodrzewu. Pałac znajduje się na terenie dużo starszego parku w stylu angielskim. 
 
w parku
 
jeden z romantycznych mostków
 
grupowy podziw dla trzystuletniego platana

O dziejach pałacu pisałam już nieco w jednym z wcześniejszych wpisów (tu link), teraz więc zostawiam was ze zdjęciami – może i wy dopatrzycie się pewnych podobieństw. Ot, chociażby elewacja frontowa też północna, eklektyzm, detale architektoniczne. Na szczęście wybitny architekt nie powiela swoich pomysłów, a je rozwija i dlatego pałace są różne, ale mają coś, co je łączy. Może to właśnie owa „ręka architekta”.
 
północna fasada w marcu 2018
 
fasada południowa w listopadzie 2011

ryzalit

loggie 
 
detal
 
i jeszcze drobiazg archiwalny - schody pałacowe w roku 1991
 

Po zakończeniu zwiedzania wyruszamy na trasę pieszą przez okoliczne lasy. Na otwartej przestrzeni wieje silny wiatr, a my w lesie korzystamy z uroków spokoju, leśnego powietrza, zieleni dającej wypoczynek oczom, grzybobrania. Ot, taki niespieszny spokojny spacer. 
 
zaczynamy spacer w wąwozie, który zyskał miano "Borkowiczanka" 
 
takie drogi wybrałam

jeden z okazałych dębów spotkanych przy drodze
 

Na naszej trasie znalazł się Bolęcin, gdzie w pobliżu figury maryjnej poświęconej w roku 1932 przez księdza Jana Wiśniewskiego wkraczamy na zielony szlak pieszy, którym zmierzamy w stronę Borkowic.
 
na skraju lasu przed Bolęcinem krzyż z roku 1933 odnowiony 6 lat temu
 
polne straszydło
 
figurka z roku 1932

na szlaku
 
myśliwski sposób na "zagospodarowanie" samotnego drzewa wśród pól
 

Po drodze zatrzymujemy się na króciutką chwilkę na Krakowej Górze. Wieje tam niemiłosiernie, ale warto przypomnieć kolegom patriotyczną kapliczkę i widoki na okolicę (Krakowa nadal nie widać).
 
zdobywamy szczyt (260 m n.p.m.)
 
kapliczka z roku 1933 upamiętniająca rocznicę zwycięstwa pod Wiedniem (powstała z inicjatywy księdza J. Wiśniewskiego) 
 
jej wnętrze

widok w stronę Skrzyńska
 

na szczycie
 
Na zakończenie wycieczki jeszcze mała podróż do historii Borkowic.
Na początek zajrzymy do tutejszego kościoła, gdzie wreszcie mogliśmy spokojnie obejrzeć wyrzeźbioną w galenie ołowianej figurę św. Antoniego.
 
kościół Św. Krzyża i Św. Mateusza w Borkowicach (należy dodać, że projektantami tego kościoła byli dwaj architekci - Franciszek Lanci i Henryk Marconi - ojciec Władysława)
 
figura św. Antoniego wyrzeźbiona jednej z brył galeny ołowianej znalezionej na Karczówce przez Hilarego Malę
 

A na cmentarzu zatrzymaliśmy się przy grobach, o których opowiem w podpisach.
 
grób księdza Jana Wiśniewskiego - wieloletniego proboszcza tutejszej parafii, miłośnika i propagatora historii ojczystej, zbieracza pamiątek historycznych, autora dzieł o tematyce historycznej
 
żeliwny nagrobek dziedzica wsi Ninków - Franciszka Żarskiego, uczestnika powstania listopadowego, wspierającego powstanie styczniowe 

grób Antoniego Gaszyny - weterana powstania styczniowego

z trudem odszukana zaniedbana płyta nagrobna Andrzeja Kucharskiego, zesłanego na Sybir za udział w powstaniu styczniowym 

nagrobek oficera Wojsk Polskich Jakóba Piotrowskiego 
 
kaplica grobowa rodu Dembińskich herbu Nieczuja, właścicieli pałacu, od którego zaczęliśmy zwiedzanie Borkowic
 

I po wycieczce. Licznik wskazał 15,5 kilometra.
 
mapka trasy
 
Zdjęcia – Edek, Janek i ja

6 komentarzy:

  1. Piękne pałace... i porównania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te pałace trwają w przemijającej urodzie i zdecydowanie potrzebują pomocy kogoś, kto o nie zadba. Ten w Borkowicach co rok smutniejszy.

      Usuń
  2. Nawet nie wiedziałem, że Borkowice kryją takie cuda. Najpierw Krakowa Góra, a teraz ten pałac. Zastanawiam się czemu jeszcze tam nie byliśmy. Najbardziej klimatyczny jest jednak myśliwski domek na drzewie. Bardzo lubimy takie klimaty i jeśli to nie problem prosiłbym o jego jakieś dokładniejsze namiary :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domek na drzewie jest widoczny ze szlaku na odcinku z Bolęcina do Krakowej Góry. Po lewej stronie. Wystarczy podejść ugorem. My nie podchodziliśmy, bo dzień był wietrzny i na wzniesieniu ostro wiało. Te atrakcje zachowaliśmy na Krakową Górę.
      Dodam, że warto też zajrzeć już bliżej Borkowic na teren kopalni piachu (wstęp wzbroniony)i podejść na cmentarz choleryczny (jest tabliczka kierująca do niego. W samych Borkowicach jest stary drewniany spichlerz nad stawem prawie naprzeciwko wejścia na teren parku przy pałacu. Ogrodzony, ale może wam uda się znaleźć sposób na wejście. ;)

      Usuń
  3. DUUUUŻA ciekawostka - co prawda twórcy klasycystyczni gobili by twoją koleżankę z pochodniami za te słowa o symetrii, ale fakt faktem ciut zamieszania wprowadza ożywienie do fasady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klasycyzm ma swoje wymogi, a w eklektycznym budynku można zaszaleć i taka frywolna maksyma świetnie się sprawdza.

      Usuń