Ten cytat z
wiersza Francoisa Villona w komentarzu Beskidnicka zainspirował mnie do wyprawy
w poszukiwaniu owych dawno minionych śniegów. Spędziłam miłą godzinkę nad
rodzinnymi albumami i oto on – niegdysiejszy śnieg w różnej postaci.
Na początek
jako element pejzażu. Ten pejzaż dziś już zapewne inny.
Ale cóż to?
Przez zaśnieżone pole jakieś niespełna sto lat temu przemyka samotny człowiek.
Przyjrzyjcie się, co ma w ręku.
Tak, to
myśliwy. Nie czai się na ambonie, a dzielnie wędruje po zamarzniętym śniegu. Przynajmniej
nie marznie.
Po
zakończeniu polowania pamiątkowa fotka – warto zarzucić ciepłe palto, a i zjeść coś by wypadało. No i obowiązkowo mała rozgrzewka…
W ładny zimowy dzień można
wyskoczyć na chwilę na dwór i sprawdzić, czy piesek przy budzie nie marznie.
Raczej nie. I cieszy się z towarzystwa i chwili swobody. Mama mówiła, jak się
psina wabiła, ale zapomniałam, a teraz nie ma kogo spytać.
Zimowy
spacer też sprawia przyjemność. A śnieg głęboki, zwłaszcza dla dzieci. Widać, że
nie marzną porządnie opatulone.
A tu już
inny spacer. Jakieś dwadzieścia kilka lat później – dziewczynka z poprzedniego
zdjęcia brnie przez śnieg ze swoimi dziećmi. Wierzcie mi, wiejska droga w
tamtym czasie jeszcze nie była utwardzona, zrobiono to już w latach mojego
dzieciństwa.
Popatrzmy
na zimowe zabawy w latach szkolnych mojej mamy. Panienki lubiły wyskoczyć na
śnieg w lżejszej odzieży. Och, te fartuszki z białymi kołnierzykami…
Niby takie
układne dziewczyny, ale poswawolić też się zdarzało. Zastanawiałam się,
dlaczego poniższe zdjęcie takie krzywe. Popatrzcie na jego centralny obiekt u góry.
Fotograf w ostatniej chwili musiał się uchylić przed śnieżką, która mu leciała
prosto w obiektyw. Dziś, po latach pozostaje nadzieja, że jednak nie trafiła.
Zimą warto
wybrać się do kurortu. W naszej rodzinie lubimy Krynicę. Udało mi się wygrzebać
zdjęcia z roku 1955 i 2000. Zima w obu przypadkach śnieżna.
A jak
wyglądały zimy w moich szkolnych latach? Zwyczajnie. Śnieg był. Mróz malował
wzory na oknach, a ubranie się w kożuch już prawie wychodziło z mody, ale
jeszcze było na czasie.
O, właśnie
– moda zimą. Na zakończenie proponuję obejrzenie kilku zimowych kreacji dla pań
i panów. Możemy się tylko domyślać, z jakich lat te stroje.
tak zwana jesionka z kołnierzem z lisa - lata 30. (pamiętam takie lisy z czasów mojego dzieciństwa - panicznie się bałam, że lis ożyje i mnie ugryzie)
elegant z lat 30.
elegant z lat 30.
Ty, Echo,
co głos wracasz skory,
Gdy pomknie
nad strumienia biegi,
Mów, gdzie
są Piękne dawney pory?…
Ach, gdzie
są niegdysiejsze śniegi! *
Ach…
I tak zostałam pomocnicą Echa, a zdjęcia
wybrałam z domowego archiwum.
*F. Villon
w tłumaczeniu Boya „Ballada o paniach minionego czasu”
Świetnie tak powspominać. Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńŚwietnie tak powspominać. Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńA jaki miałam wczoraj miły wieczór! Jedyna niedogodność, to konieczność włażenia na drabinkę, bo zdjęcia leżą na najwyższych półkach. :)
UsuńJak ja bardzo tęsknię za taką zimą.
OdpowiedzUsuńA zdjęcia przepiękne, nie można oderwać oczu. Fotografia cyfrowa moim zdaniem bezpowrotnie zabiła klimat fotografii.
OdpowiedzUsuńTu wszystko skanowałam. Czyli jednak nowoczesna technologia się przydała. Ale wróciło wiele wspomnień z dzieciństwa. Wszędzie było daleko, często brakowało wody, prąd wysiadał, bo śnieg zerwał druty, ale pięknie było. Spokojnie. I nawet, jak tęsknię za tamtym czasem, to się cieszę, że był.
UsuńMiło mi że mój komentarz stał się inspiracją do niebanalnego postu.
OdpowiedzUsuńOczywiście. Od razu mi wpadł do głowy pomysł odpowiedzi na pytanie, ale uznałam, że odpowiedź musi być nieco większa niż zwykły komentarz.
UsuńWspaniałe zdjęcia i zapewne jeszcze piękniejsze wspomnienia. Zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńDuża cześć wspomnień z opowieści rodzinnych. Warto rozmawiać z dziadkami i babciami, żeby je zachować i przekazać dalej.
Usuń