Tym razem
Miedzianka była tylko pretekstem. Kolega Ed miał wobec nas inne, dużo
poważniejsze zamiary. Ale na razie ich nie zdradzał.
Pojechaliśmy
pociągiem do stacji Wierna Rzeka, gdzie zaczyna się szlak żółty przez
Miedziankę w stronę Chęcin. Nie przejęliśmy się nim jakoś specjalnie mocno, bo
szef pociągnął nas nad rzekę – TĘ rzekę – Wierną.
stacyjka dla miłośników literatury
Łosośna, czyli Wierna Rzeka
Potem zaś
postanowił sprawdzić, dlaczego zrezygnowano z prowadzenia szlaku przez górę
Wesołowską. Jak by to ująć? Żeby był szlak, potrzebna jest ścieżka, choćby
jedna, byle do przejścia. I tego jakoś na Wesołowskiej brak. Za to zarośli
tarniny pod dostatkiem. Podobno to góra widokowa. No, może i tak, ale te widoki
okupione zadrapaniami i kolcami wbitymi w ciało. Krew się też polała, musiałam
interweniować i przykładać opatrunki.
widok ze zbocza Wesołowskiej
zejście ze zbocza Wesołowskiej - jedynie pod linią wysokiego napięcia wycięto krzaki
Kiedy już
zeszliśmy z góry, trafiliśmy na nowy szlak. Ładnie znakowany, prowadzi przez
Zajączków, wieś z kilkuwiekową historią, omija zapomniane kamieniołomy.
Zajączków
kamień upamiętniający "700 lat istnienia królewskiej wsi Zajączków"
złoć żółta
nieczynny kamieniołom przy szlaku
I wreszcie
szlak wprowadza na Miedziankę – górę, którą bardzo lubię. Tym razem koledzy zaglądają
do szybu w skalnej ścianie góry. Ja w tym czasie podziwiam roślinki i widoki.
wejście do szybu na Miedziance
widok z Miedzianki na południe
pięciornik na skale
Oczywiście
najlepsze widoki są na szczycie góry, a zwłaszcza z jednego szczytu na drugi
lub trzeci. Zwykle rozkoszujemy się tymi widokami, przeciskamy się między
skałami, szukamy ciekawych roślin, odpoczywamy, a tym razem szef dziwnie nas
pogania.
Do czego
się tak spieszy?
na Miedziance
wychodnia skalna na zachodniej ścianie Miedzianki
Wreszcie
się wyjaśniło – umówił nas na zwiedzanie Muzealnej Izby Górnictwa Kruszcowego
we wsi Miedzianka. Kustosz – pan Bogdan Chabik – już czeka.
Pomyślicie
– izba muzealna, parę drobiazgów i po zwiedzaniu. Nic bardziej mylnego.
pan kustosz opowiada o skałach wyeksponowanych w lapidarium przed muzeum
Niewielkie,
ale interesujące muzeum mieści się w dawnym budynku kopalni „Bolesław” i w nim
właśnie możemy poznać wiele ciekawostek na temat bogatych złóż
kruszców, które wydobywano tu przez wieki. Pan kustosz opowiada o historii
górnictwa, szczególnie koncentruje się na dziejach kopalni na naszej górze.
budynek, w którym mieści się muzeum
zapraszamy do zwiedzania
górnik przy pracy
Poznajemy
niezwykłe losy braci Łaszczyńskich, którzy na początku XX wieku i uruchomili kopalnię na Miedziance, a później pierwszy na świecie zakład elektrolizy miedzi; Stanisław Łaszczyński
wynalazł środek wybuchowy o nazwie „miedziankit”. Poznajemy trudne losy kopalni rozgrabionej przez Austriaków w czasie
pierwszej wojny światowej, losy braci i ich domu rodzinnego, z którego do
dziś pozostały jedynie resztki muru.
fragment ekspozycji - bracia Łaszczyńscy to panowie z efektownymi wąsami
patenty na wynalazki Stanisława Łaszczyńskiego
dom, ktorego już nie ma - tu mieszkała rodzina Łaszczyńskich
Są też i inne tematy – możemy obejrzeć sprzęt górniczy, mundury,
odznaczenia, pamiątkowe medale.
narzędzia górnicze (na te większą łopatę można załadować ok. 25 kilo kamieni - nie wyobrażam sobie, żebym mogla to unieść choćby na kilka centymetrów)
na pierwszym planie kolekcja medali pamiątkowych
No i
kapitalna ekspozycja minerałów i skamieniałości. I wszystko ładnie
wyeksponowane, objaśnione. Część kamieni znajduje się przed budynkiem muzeum –
takich olbrzymów nie udałoby się zmieścić pod dachem.
skamieliny
dendryty manganowe w skale wydobytej w kamieniołomie Kowala
lapidarium
Myślicie,
że to wszystko? Nie. Jest jeszcze sala wystaw czasowych. Teraz roznosi się w
niej piekielny zapaszek, bo prezentowana jest wystawa „Siarka z piekła rodem”.
Janek, były
górnik, z żalem opuścił muzeum – tak, tam jego świat. A i nam się spodobało w
tym niewielkim muzeum z imponującymi zbiorami. Jestem pewna, że jeśli zajrzycie
tam za jakiś czas, eksponatów będzie więcej, bo pan kustosz stale coś nowego
zdobywa.
Dosyć
zwiedzana – ruszamy dalej przed siebie. Przyjemną polną drogą wędrujemy przez Dolinę Chęcińską. Mamy widoki na pasma górskie na południu i północy, czasem tęsknie zerkamy do
tyłu na Miedziankę. Jest bardzo gorąco. I duszno.
widok na Grząby Bolmińskie
stary krzyż przydrożny
Pasmo Zelejowskie w oddali
Skracamy
drogę do Chęcin i zaglądamy jedynie do przysiółka Gościniec, gdzie znajduje się pomnik
lotników. Poświęcono go pamięci lotników poległych na frontach II wojny
światowej. Skąd taki pomnik w tej okolicy? Otóż, Gościniec jest częścią wsi Polichno, w ktorej działała
w latach trzydziestych ubiegłego wieku elitarna szkoła szybowcowa. Jej
instruktorzy i absolwenci walczyli potem jako lotnicy wojskowi w wielkich
bitwach.
pomnik lotników
Zbliżamy
się już do Chęcin, ale aura postanawia skrócić naszą wycieczkę. Zaczyna lekko,
a potem dosyć mocno padać. Zatrzymujemy się rozsądnie na przystanku, skąd po
jakimś czasie zabiera nas bus do Kielc, gdzie leje jak z cebra. Nam to już
nie straszne. Przeszliśmy tylko 14,6 kilometra, ale suchą nogą wracamy do domu.
PS Relacja
z naszej poprzedniej wyprawy na Miedziankę w tym linku, a tu link do strony
Muzealnej Izby Górnictwa Kruszcowego w Miedziance
Zdjęcia – Edek, Janek i ja
Fajna relacja... dzięki za linię 110 kV którą kiedyś malowałem.
OdpowiedzUsuńLinia sama, że tak powiem, się napraszała. Gdyby nie ona, to byśmy chyba w ogóle nie przeszli tej górki cudownej.
UsuńTradycyjnie ciekawa relacja z pięknych okolic, w których czuję się jak w domu, na Jurze znaczy :)
OdpowiedzUsuńGdyby tak odsłonięte, częściowo wykarczowane znaczy, zostały Grząby Bolmińskie i Grań Zelejowej jak na starych zdjęciach: http://www.krystyna_lagierska.republika.pl/zelejowa.html , czy na http://pierscinski.pl/?galleries=gallery-wall
Ten okrągły kamyczek w lapidarium to dzieło człowieka?
My już tak długo chodzimy, że zauważamy stopniowe zarastanie tych terenów przez lata. Chociaż, oczywiście przedwojenne widoki to dla mnie wielka ciekawostka. A stronę Pierścińskiego dodałam sobie do zakładek - to prawdziwy skarb te zdjęcia. Będę tam częściej zaglądać.
UsuńMiedzianka została teraz pozbawiona części krzaków. Udało nam się przejść nieco inaczej niż kilka lat temu. Cczyli i tu się co nieco zmienia.
Okrągły "kamyczek" jest wytoczony przez ludzi - służył, o ile mnie pamięć nie myli, jak część młota do rozbijania kruszywa.
Podziwiam! Skąd ty wiesz, że patrzysz na Grząby czy Zelejowskie? Magia po prostu...
OdpowiedzUsuńZ mapy - Grząby są po mojej prawej stronie, a Zelejowskie po lewej. Oczywiście, jeśli idę w stronę Chęcin.
UsuńJak zaczynałam chodzić w naszym terenie, nie wiedziałam, co jest co. Moja odpowiedź na pytanie, jak nazywa się ta wieś w oddali, zawsze brzmiała "Grunwald". Teraz już kilka obiektów potrafię odróżnić.
Fajne te kamyczki na Miedziance a i muzeum wydaje nam się bardzo interesujące :) No ale to przecież najstarsze góry w Polsce i maja się czym pochwalić !
OdpowiedzUsuńWłaśnie, a w muzeum są takie fajne tablice poglądowe, które pokazują, że te nasze góry czasem były dnem morza. I stąd tyle skamieniałości i innych ciekawych skał. Lata pracy Matki Ziemi złożyły się na urodę Gór Świętokrzyskich.
UsuńŻeby tylko współcześni "turyści" tego nie zmarnowali. Na Miedziance zauważyłam sporo pozostawionych śmieci. I to mnie wkurza.
Muszę w końcu odwiedzić Miedziankę... Trochę wstyd, że tam jeszcze nie byłem.
OdpowiedzUsuńWarto się tam wybrać, zwłaszcza w maju, kiedy najpiękniej pachną zioła porastające ten typ skalnego podłoża. I możesz przetestować świetnie znakowany szlak żółty od stacji w Wiernej Rzece przez Grząby Bolmińskie aż do Chęcin. Z tym, że szlak nie prowadzi przez całą grań Miedzianki, ale ścieżka jest widoczna i zawsze można wrócić na szlak po zdobyciu wszystkich wzniesień.
UsuńZapraszamy do Muzealnej Izby na wystawę czasową pod nazwą "Polscy paleontolodzy na Arktyce i Antarktyce" oraz do podziwiania nowo pozyskanych eksponatów :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy za zaproszenie. Izba Muzealna zawsze warta odwiedzin.
Usuń