środa, 11 maja 2016

Piknik kawaleryjski

Wszystkie oficjalne portale miejskie zamieszczają profesjonalne relacje z VII Pikniku Kawaleryjskiego, który odbył się 7 maja w lasach niedaleko leśniczówki Świnia Góra. U nas będzie amatorsko (od słowa „amare” – kochać, bo nasz szalejący reporter – Janek z autentycznego zamiłowania jeździ na imprezy rowerowe).
To nie  pierwszy jego wypad na piknik kawaleryjski, ale tym razem pogoda dopisała, aparat też się sprawdził w boju, więc podrzucił mi kilka zdjęć do wykorzystania na blogu.
Janek przyłączył się do grupy kolarskiej, która wyruszyła z Bliżyna. 

rasowy stalowy rumak gotowy do drogi (reporter również) 

wtorek, 10 maja 2016

Nasza majówka nad Kamienną

W ostatnią niedzielę wybraliśmy się małą grupką do Płaczkowa, żeby stamtąd ruszyć na sprawdzoną, jak się wydawało, trasę w pobliżu Kamiennej.  
I już od początku coś było inaczej – tempo jakieś takie ludzkie, nastrój spacerowy, no – majówka jak się patrzy. Mapa stale w użyciu, kompas też – bardzo się przydały, bo jednak trasa nie była taka jak zwykle. Poniosło nas bliżej rzeki.
Pierwszy odcinek trasy od Płaczkowa i Górek miał prowadzić w pobliżu rzeki, jedynie czasem zamierzaliśmy do niej zaglądać. Ale jednak udało się nam spokojnie wyszukać ścieżkę tuż przy wodzie i mogliśmy dłużej pobyć z Kamienną.  

 wiosenne rozlewisko Kamiennej

poniedziałek, 9 maja 2016

Te opolskie wyspy

Ładnie się nazywają: Pasieka i Bolko. Ta pierwsza jest otoczona wodami Odry z jednej strony i Młynówki z drugiej. Zaś wyspa Bolko leży w sąsiedztwie Pasieki, a otaczają ją wody Odry i kanału Ulgi. Nietrudno się domyślić, że Pasieka powstała po wspominanej już powodzi w roku 1600 i jest młodszą z wysp. Bolko swą nazwę zawdzięcza piastowskiemu księciu, a więc i historię ma dłuższą, pierwsze zapisy o niej pochodzą z czasów średniowiecza. Każda z wysp ma inny charakter, a jedno, co je łączy to zieleń. Sprawdźmy, czy uda mi się to udowodnić.
Pasieka znana jest z eleganckich wilii, wielu opolan marzy o mieszkaniu w tej okolicy, ale niewielu na to stać. W każdym razie spacer po uliczkach dzielnicy willowej jest bardzo przyjemny.

jedna z willi 

sobota, 7 maja 2016

Szczypta historii na opolskiej starówce

Postaram się, żeby ta porcja nie była zbyt obfita – nie chcę zanudzać. A jeśli jednak będę, z góry proszę o wybaczenie.
Godnym świadkiem opolskiej historii jest bez wątpienia Kościół Katedralny Św. Krzyża. Sam kościół uległ wielokrotnie pożarom i nie jest to pierwotna świątynia. Niemniej jednak późnogotycka katedra robi wrażenie, przechodzi właśnie remont za jakiś czas będzie jeszcze piękniejsza. 

jedna z wież katedry

piątek, 6 maja 2016

Do Wenecji? Do Opola?

Bez zastanowienia – opolska Wenecja, to jest to!
Przede wszystkim, nie jest aż tak daleko, jak tamta włoska. No i ludzi mniej. Mostów również, bo też ta Wenecja miniaturowa w porównaniu z oryginałem. 
Mimo wszystko zajrzyjcie.
Ze szkolnych lekcji geografii pamiętamy, że Opole leży nad Odrą, mało kto wie, że ta rzeka niegdyś płynęła inaczej niż obecnie. W roku 1600 miasto nawiedziła powódź, po której Odra zmieniła bieg, a jej dawne koryto nosi obecnie nazwę Młynówka. I to właśnie nad Młynówką rozłożyła się opolska Wenecja. O jej uroku stanowią stare budynki odbijające się w wodzie, dziewiętnastowieczna śluza, kolorowe mostki i spokojny ciąg spacerowy. Można tu przychodzić kilka razy dziennie i zauważyć, że za każdym razem rzeka i odbijające się w niej budynki wyglądają inaczej. 

opolska Wenecja rano

środa, 4 maja 2016

Zacznijmy od Wzgórza Uniwersyteckiego w Opolu

Dlaczego?
Od czegoś zacząć trzeba, a to wzgórze najlepiej nadaje się na początek spaceru.
A miejsce godne, owiane legendami. Tu podobno w roku 984 praski biskup Wojciech (późniejszy święty) nawracał opolan na chrześcijaństwo, nawróconych chrzcił, a kiedy zabrakło wody do chrztu, uderzył pastorałem w skałę wzgórza i z niej wytrysnęło źródło. Dziś źródła brak, ale w roku 2006 na wzgórzu pojawiła się studnia świętego Wojciecha. To może jednak coś z prawdy jest w tej pięknej opowieści?

studnia świętego Wojciecha (dawne źródło biło w innym miejscu)

wtorek, 3 maja 2016

Slalomem przez Dolinę Bodzentyńską

Nauczony przykrym doświadczeniem nie planowałem wycieczki w odległe tereny, bo 1 maja większa część busów nie kursuje i powrót do domu może okazać się niemożliwy. Niezawodnym pociągiem dojechaliśmy do Łącznej, by stamtąd przemierzyć przynajmniej w części Dolinę Bodzentyńską.
O tej porze roku jest ona szczególnie piękna i dlatego, żeby się nią nacieszyć, wędrowaliśmy wężykiem, od zachodu na wschód, czasem ostro skręcając na północ lub południe, a wszystko to po to, by napaść oczy widokami.