Nauczony przykrym doświadczeniem nie
planowałem wycieczki w odległe tereny, bo 1 maja większa część busów nie
kursuje i powrót do domu może okazać się niemożliwy. Niezawodnym pociągiem
dojechaliśmy do Łącznej, by stamtąd przemierzyć przynajmniej w części Dolinę
Bodzentyńską.
O tej porze roku jest ona szczególnie piękna
i dlatego, żeby się nią nacieszyć, wędrowaliśmy wężykiem, od zachodu na wschód,
czasem ostro skręcając na północ lub południe, a wszystko to po to, by napaść
oczy widokami.
nasi wędrowcy w różnych miejscach trasy
Szczególnie atrakcyjnym kąskiem dla fotografujących są
świeżo zaorane pola, kwitnące drzewa, ukwiecone łąki, kręte polne dróżki i
spływające do Psarki potoczki.
pola na południe od Podłazia
wiosenna Królowa Śniegu
rzeżucha łąkowa
droga z Kapkazów do Huciska
wiosna w pełni
Trzeba zaznaczyć, że na początku zapowiadało się
nieciekawie, bo gdy wyjeżdżaliśmy ze Skarżyska, towarzyszyła nam gęsta mgła,
ale już na starcie było nieźle , a po upływie godziny względnie dobrze.
mgła ustępuje, widok na Pasmo Klonowskie
mgła ustępuje, widok na Pasmo Klonowskie
pola na południe od Podłazia
pola między Podłaziem a Zaskalem
pola Zaskala
widok na Pasmo Klonowskie
widok na Wzdół Wiączkę
zapomniane koło wodne we Wzdole Wiączce
pola Wzdołu Rządowego
Zmiany, jakie zachodzą w krajobrazie, nie
omijają także Doliny Bodzentyńskiej, a w szczególności widać to na południowych
zboczach Góry Barbarki.
Charakterystyczne niegdyś pola przypominające pasiaki
świętokrzyskie zmieniają się w ugory porośnięte gęsto brzeziniakami.
pola na południowych zboczach Barbarki w latach 80. ubiegłego wieku
te same pola obecnie
Dalsza trasa prowadziła grzbietem Barbarki
na wschód. Teraz mogliśmy podziwiać Michniowski Kamień mieniący się różnymi
odcieniami zieleni i polne dróżki okolic Orzechówki i Kamionki.
barwy Kamienia Michniowskiego
polna tyraliera
okolice Orzechówki
Docieramy na szczyt Kamiennej Góry i tu
następuje kolejny zwrot, tym razem na południowy zachód. Teraz podziwiamy
widoki na Górę Psarską, Łysogóry i częściowo Pasmo Klonowskie. Wprawdzie jest
mgiełka, i daleko do idealnej widoczności, ale po deszczowej pogodzie sprzed
kilku dni, to i tak dobre warunki. Można powiedzieć komfortowe.
widok z Kamiennej Góry na Górę Psarską i Łysogóry
widok na Sieradowską Górę
Polnymi dróżkami zmierzamy do przystanku Leśna
Stara Wieś, by po krótkim oczekiwaniu wsiąść do busa.
pola koło Leśnej Starej Wsi
widok na Górę Psarską
Trasa była niedługa – ok.
16,5 km,
ale kilka ostrych podejść miała. Uważam, że fotografujący byli zadowoleni.
Tekst
– Edek
Zdjęcia
– Edek i Janek
Polne dróżki i szachownica uprawianych pól sprawiają że kieleckie nadal piękne.
OdpowiedzUsuńSercem patrzymy na naszą ziemię rodzinną.
UsuńCudowne terany, nie wiem czemu, ale te zaorane pola trochę przypominają mi toskańskie obrazki :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nasze świętokrzyskie okolice się podobają. Toskańskich widoków nie znam z autopsji, więc nie mogę porównać.
UsuńI takie wędrówki to ja kocham!
OdpowiedzUsuń"Charakterystyczne niegdyś pola przypominające pasiaki świętokrzyskie zmieniają się w ugory porośnięte gęsto brzeziniakami." - jak wszędzie - na Pogórzu zarastają już nawet punkty widokowe, a sukcesja sięgła już trzeciego stopnia i po brzezinach/olszynach, powoli zaczynają pojawiać się młode buki i wiązy.
Widzę, że mamy podobne zamiłowania.
UsuńNiestety zmiany w krajobrazie postępują szybko i wydaja się być nieodwracalne. Szkoda... Dawniej każdy skrawek pola był uprawiany, a teraz wszędzie króluje postawa "nie opłaca się". I mamy skutki.
Jak to ludzie szlaku...
OdpowiedzUsuńNa jedno dobrze, bo dla zwierzyny więcej miejsc (za to kleszczy też) na drugie i widoki się zacierają i jakoś tak głupio, bo mnie w sumie wychowano w kulcie że ziemia musi być uprawiona. Więc choć rozumiem że faktycznie się "nie opłaca"; znam masę ludzi którzy swoje poletka odłogują, uzasadniając że sama orka więcej kosztuje niż wpływy z czegokolwiek co mogli by tam uprawiać, a jest przecież jeszcze cała rzesza tych którzy już sił uprawiać nie mają, a "dziecka do miasta wybyły"... to faktycznie jakoś tak przykro na duchu.
Też tak mam. Kiedyś spotkaliśmy niemłode małżeństwo na poletku na stoku niewielkiej górki. Wokół wszystko zarośnięte, a oni orzą i sieją, bo "ojciec to pole uprawiał, ale jak nas zabraknie, to już dzieci zarzuca poletko." I tak to się zmienia...
Usuń