W
ostatnią niedzielę wybraliśmy się małą grupką do Płaczkowa, żeby stamtąd ruszyć
na sprawdzoną, jak się wydawało, trasę w pobliżu Kamiennej.
I
już od początku coś było inaczej – tempo jakieś takie ludzkie, nastrój
spacerowy, no – majówka jak się patrzy. Mapa stale w użyciu, kompas też – bardzo
się przydały, bo jednak trasa nie była taka jak zwykle. Poniosło nas bliżej rzeki.
Pierwszy
odcinek trasy od Płaczkowa i Górek miał prowadzić w pobliżu rzeki, jedynie
czasem zamierzaliśmy do niej zaglądać. Ale jednak udało się nam spokojnie wyszukać
ścieżkę tuż przy wodzie i mogliśmy dłużej pobyć z Kamienną.
wiosenne rozlewisko Kamiennej
a tu już Kamienna w całej okazałości
kozłek lekarski na brzegu
zwykle mamy kapliczki, a tym razem budka lęgowa; cóż - wiosna
mosteczek
Rzeka nie wydaje się osamotniona, bo kilka razy spotkaliśmy na niej porządne tamy zbudowane przez bobry. Tam to się żadna gałązka nie zmarnuje.
drzewa nad rzeką
a Kamienna coraz szersza
W
końcu jednak musieliśmy odejść od rzeki, bo już się nie dało dłużej udawać, że
jest nad nią jakaś ścieżka. Trzeba było wejść do lasu i maszerować kierując się kompasem i mapą (to najlepsi sprzymierzeńcy turysty, wierzcie mi).
Już
przed Gilowem wypatrzyliśmy kilka ścieżek w stronę rzeki, aż w końcu przed
naszymi oczami pojawił się zalew przy niegdysiejszym młynie w
Gilowie. Tama może nie pierwszej młodości, ale ciągle sprawna, rzeka ładnie
się rozlała, a dalej płynie już wąskim korytem.
zalew w Gilowie (no, bo jak to inaczej nazwać?)
szur w szuwary
próba ujarzmienia wody
zalew w Gilowie (no, bo jak to inaczej nazwać?)
szur w szuwary
próba ujarzmienia wody
Budynek
motorowni nadal stoi, jeszcze się, biedak, trzyma. Zimowa relacja z tego miejsca w tym linku.
motorownia dawnego drewnianego młyna w Gilowie
motorownia dawnego drewnianego młyna w Gilowie
Z
Gilowa zamierzałam iść w kierunku Henrykowa, co oznaczało rozstanie z Kamienną,
ale dałam się skusić propozycji zbadania lewego brzegu rzeki na odcinku do
Bliżyna. Mapa wskazuje, że brak tam ścieżek przy rzece, ale są takie, którymi w
razie problemów można dojść do szosy. No to zaryzykowaliśmy.
Kamienna za Gilowem (ścieżki brak, ale trawy suche)
leśny odcinek rzeki
Kamienna za Gilowem (ścieżki brak, ale trawy suche)
leśny odcinek rzeki
Trafny
wybór – ścieżki przy rzece jednak są, może niezbyt efektowne i niektóre raczej
domyślne, ale trawy suche, błota nie było. Przeszliśmy. A w nagrodę kolejne
spotkania z Kamienną. Tym razem prawie wcale nie było śladów bobrów, ale za to
pojawiły się małe kładki – widocznie mieszkańcy pobliskich domów przechodzą tak
na drugi brzeg do lasu.
ścieżka wśród skrzypów
gwiazdnica pospolita (jedna z całego łanu porastającego brzeg Kamiennej)
plątanina korzeni na brzegu
chybotliwy mostek
ścieżka wśród skrzypów
gwiazdnica pospolita (jedna z całego łanu porastającego brzeg Kamiennej)
plątanina korzeni na brzegu
chybotliwy mostek
W
pobliżu Bliżyna podjęliśmy próby wyjścia do głównej szosy, ale zaznaczone na
mapie ścieżki prowadziły wprost do solidnych płotów, za którymi ujadały psiska
wszelkiej maści. Dopiero trzecie podejście wyprowadziło nas do szosy.
ścieżka nad rzeką
ścieżka nad rzeką
A potem to już spacer nad zalew w Bliżynie. Tam piknik. Rozleniwienie i decyzja o powrocie
do domu.
zalew w Bliżynie
widok na tamę
Trochę było żal, ale dla osłody zajrzeliśmy do bliżyńskiego GOK, gdzie mogliśmy obejrzeć wystawę fotografii pana Przemysława Kosińskiego „Moje krajobrazy”. Trzeba samemu tam zajrzeć, bo eksponowane prace wielce urodziwe. Moje nieudolne próby sfotografowania spełzły prawie na niczym, ponieważ w umieszczonych za szkłem zdjęciach odbija się światło. I dla niedowiarków informacja – to na pewno nie obrazy malowane pędzlem. To naprawdę piękne zdjęcia malowane światłem.
zalew w Bliżynie
widok na tamę
Trochę było żal, ale dla osłody zajrzeliśmy do bliżyńskiego GOK, gdzie mogliśmy obejrzeć wystawę fotografii pana Przemysława Kosińskiego „Moje krajobrazy”. Trzeba samemu tam zajrzeć, bo eksponowane prace wielce urodziwe. Moje nieudolne próby sfotografowania spełzły prawie na niczym, ponieważ w umieszczonych za szkłem zdjęciach odbija się światło. I dla niedowiarków informacja – to na pewno nie obrazy malowane pędzlem. To naprawdę piękne zdjęcia malowane światłem.
Pałacyk Platerów, czyli Gminy Ośrodek Kultury w Bliżynie
na wystawie
zaproszenie dla wszystkich już nie na wernisaż, ale na wystawę
Jak
ująć tę wycieczkę statystycznie? Najlepiej uśrednić. Mamy wrażenie, że z
licznymi podejściami do rzeki przeszliśmy ok. 10 kilometrów. Poza tym świetnie wypoczęliśmy i równie dobrze się bawiliśmy, szukając ścieżek, fotografując i rozmawiając.
Zdjęcia – Janek i ja
Fajna wycieczka. Ja przymierzam się do bliższego poznania doliny rz. Kamiennej z rowerowego siodełka. Czy te ścieżki da radę pokonać na rowerze?
OdpowiedzUsuńTe, którymi szliśmy, raczej nie - są wąskie i wśród traw, ale w poblizu prowadzi szlak rowerowy. Można nim jechać, a po drodze robić sobie krótkie przerwy i wypady pieszo do rzeki.
OdpowiedzUsuńAle fajne tereny
OdpowiedzUsuńA to tylko mały fragment. Inne rejony nad Kamienną są też bardzo ładne, a może nawet bardziej.
UsuńKlimatyczne miejsce - pięknie pokazane.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Lubię tam zaglądać co jakiś czas.
Usuń