Koledzy
wypatrzyli to pasmo na mapie Bieszczadów i zapragnęli je poznać bliżej. Uważne
obejrzenie mapy wskazywało, że pasmo nie powinno sprawiać szczególnych
trudności, bo wystarczy na nie wejść, a potem to już się idzie i idzie grzbietem
jak po stole. Ale to przecież Bieszczady – a nie będzie tam błota?
I tu się
panom przypomniało, że kiedyś pokonywali fragment tego pasma i błoto napotkali
porządne.
W tej
sytuacji uradzono, że przejdziemy tylko część pasma, a później skorzystamy z
niebieskiego szlaku, który je przecina i zejdziemy do Teleśnicy. Jedynie
najmłodszy uczestnik wyprawy postanowił zmierzyć się z błotem i przejść całą
centralną część pasma aż do miejscowości Żłobek.
Podjechaliśmy
więc zgodnie z planem do parkingu leśnego na południe od Ustjanowej Dolnej i
rozpoczęli nasze spotkanie z Żukowem.
Od razu nas
zaskoczył – zamiast błota rozłożył przed nami solidną drogę, tak zwany
koszmarny sen piechura, czyli asfalt. Cóż było robić? Pomaszerowaliśmy
asfaltem. To znaczy, mnie się wydaje, że to asfalt - kolega Ed jest zdania, że to jednak utwardzona droga. Niech i tak będzie - stopy nie lubią i takiej.
zamiast błota ...