środa, 10 maja 2017

W poszukiwaniu suchych dróg

Gdzie turysta świętokrzyski wyrusza z taką misją? Tam, gdzie lasy suche, a na mapie żadnych poziomych kresek oznaczających bagna. I nie jest ważne, że był już setki razy w takiej misji. W tym samym miejscu, rzecz jasna. Czy tym razem się zawiedzie? Oto mała podpowiedź:

im dalej, tym lepiej
 
Wysiada więc nasz turysta w Niekłaniu i ze zdumieniem konstatuje, że tutejszy kościół jest widoczny jak na dłoni. Wokół zrobiło się goło i wesoło, a to za sprawą tajemniczego zniknięcia drzew i krzaków z okolicy.


 neogotycki kościół pod wezwaniem św. Wawrzyńca w Niekłaniu Wielkim (na szczęście nie wszystkie drzewa zniknęły)

Nasz nieco zdezorientowany turysta czym prędzej kieruje się w stronę pobliskich lasów, przez które prowadzi szlak niebieski. I w duchu się zastanawia, czy aby ten las jeszcze jest.
Jakaż ulga – las się ostał. I szlak również. A drogi jakie tam, panie dziejski – paluszki lizać. 


drogi w koneckich lasach

stary pień
 
Idzie więc turysta z podobnymi zapaleńcami, rozkoszuje się chłodnym, choć słonecznym dniem, wdycha świeże powietrze i spotyka znany zbiornik wodny. Nic nie jest w stanie zaskoczyć tego, który wie, że za zakrętem będzie niewielki zalew, a za kolejnym kapliczka na drzewie.

leśny zalew na Młynkowskiej - zbiornik przeciwpożarowy

drzewo z żółta kapliczką na posterunku
 
Co dalej? No, przecież wiadomo – miejsce bez młyna w Piasku. Można go sobie przypomnieć, ale bez ckliwości. Na szczęście duży zalew na Młynkowskiej nigdzie nie przeniesiony i malowniczy jakby bardziej niż zwykle. To się go fotografuje. 



zalew w Piasku
 
O czym jeszcze turysta pamięta? O oddaniu należnej porcji zachwytów ulubionej alejce nad wodą. I o tych, co tu mieszkali i zginęli z rąk Niemców w obławie na oddział partyzantów Robota.  


alejka w Piasku

kamień upamiętniający małżonków Janiszewskich

figurka matki Boskiej przy pobliskim krzyżu (zaczyna mi brakować pomysłów na jej kolejne zdjęcia)   
 
Co potem? Wieś Piasek z jej uliczkami (szkoda, że jabłonie jeszcze nie kwitną) i kolejne drogi – bez szlaku, bez asfaltu i bez błota. Czyli to, co tygryski lubią najbardziej. 

przydrożna kapliczka


i znów drogi 

kapliczka w Koziej Woli
 
Na zakończenie spotkanie ze starą dobrą znajomą – rzeczką Czystą. 


 rozlewisko Czystej (tu więcej o tej rzece)

A na zakończenie wędrówki, niestety, drobna niedogodność – niewielki odcinek asfaltem. Nic to, zaraz jest przystanek, bus nadjeżdża i wracamy do domu. Spacer przyjemny, odległość skromna (15,3 km), ale założony cel osiągnięty. Czegoż chcieć więcej? No, może poprawy pogody?

Zdjęcia – Edek, Janek i ja

6 komentarzy:

  1. Nasz turysta ma oczy otwarte... fotka "alejka w Piasku" - mistrzostwo świata !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oba zdjęcia alejki autorstwa kolegów - bez trudu rozszyfrujesz, kto jest autorem, której.

      Usuń
  2. Wolni ludzie, może wkrótce dołączę do waszego stanu? Im więcej czytam, tym bardziej emerytury mi się chce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko znajdź jeszcze kilku takich radosnych emerytów, jak my, bo nie ma nic gorszego, jak ciągle samej planować wycieczki. No i w grupce, byle nie za dużej, weselej wędrować.
      Zresztą, po co wędrować - emerytura to czas, kiedy możesz robić wszystko, na co masz ochotę, pod warunkiem, że jesteś wystarczająco stara. To zdaje się złota myśl z książeczek o Muminkach.

      Usuń
  3. Coraz mniej tych niezaasfaltowanych ścieżek. Ale jak widać dla chcącego nic trudnego ;-). I znów świadkowie przeszłości, pogratulować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szukamy, szukamy i zawsze coś się znajdzie.
      Nasz rejon mocno naznaczony trudną przeszłością. To zapewne zasługa bogactwa lasów tutejszych, które dawały schronienie partyzantom.

      Usuń