poniedziałek, 29 czerwca 2015

Przez trudy do Kunowa

Tak – przez trudy odbywała się nasza niedzielna wędrówka. Na początku uprzejmie donoszę, że szef zaniżył planowaną długość trasy – faktycznie było jak w zapowiedzi  około 20 kilometrów, ale z hakiem wyszło, czyli 23,4. Ale niech mu tam będzie. Większość tych kilometrów była całkiem w porządku, ba – nawet ładna.
Najpierw zrobiliśmy małą pętelkę w okolicy Chmielowa, żeby spenetrować tamtejsze wąwozy – sztuk jeden. Fakt – wąwóz jest, można nim przejść , a nawet przejechać autem, bo asfalt ściele  się tam na całej długości. 

figura Jana Nepomucena w Chmielowie

sobota, 27 czerwca 2015

Krótki rejs po Jeziorze Czterech Kantonów

Co tu pisać? Patrzeć trzeba. Bo ten rejs to po prostu ciągłe patrzenie na wodę i jej okolice.
Wypływamy z Lucerny. Stateczek niewielki, bo i wycieczka krótka, żeby jeszcze starczyło czasu na zwiedzenie miasta po powrocie. Ludzie, jaki trudny orzech ma się ciągle do zgryzienia – wybierzesz jedno, na drugie ci nie starczy czasu albo pieniędzy, a doba nie jest z gumy. Portfel też, niestety, nie. 

spojrzenie z jednej przystani na drugą, a statek zaraz wystartuje

czwartek, 25 czerwca 2015

Mały spacerek po Zurychu i nie tylko


Zurych to miasto otwarte na nowoczesną sztukę. Dzisiaj pokażę kilka jej przykładów napotkanych podczas spaceru po mieście (dodam, że już mi zabrakło sił, żeby dowlec się do muzeum sztuki, tam to by dopiero było co oglądać).
Na Dworcu Głównym wita nas zawieszony pod stropem hali dworcowej „Anioł Stróż” ("L’Ange Protecteur"), dzieło francuskiej artystki Niki de Saint Phalle.

anioł z hali dworcowej 

środa, 24 czerwca 2015

Dada, czyli krótka wizyta u źródeł dadaizmu

Z czasów licealnych pamiętam umieszczone w podręczniku zdjęcie pisuaru jako dzieła sztuki (to słynna „Fontanna” – dzieło paryskiego dadaisty Marcela Duchampa). Trochę mi się to dziwne wydawało, ale jako dziewczynka nie miałam do czynienia z męskimi toaletami, to przynajmniej zobaczyłam, jak wygląda pisuar.
A tak na poważnie – to było moje pierwsze zetknięcie z dadaizmem – szare zdjęcie w podręczniku. Znalazły się tam też kolaże, fragmenty tekstów literackich (jeśli tak można powiedzieć), a wszystko bezładne, porozrzucane, sensu trudno się w tym było doszukać. Ale zostało w pamięci. I, co najważniejsze, miało wpływ na sztukę XX wieku – zmieniło sposób patrzenia na sztukę, tworzenia, stało się podwaliną innych kierunków, jak choćby surrealizmu.
Kiedy już przyjechałam do Zurychu, nie mogłam opuścić okazji zajrzenia do kolebki (raczej jaskini) dadaizmu, czyli słynnego „Cabaret Voltaire”, w którym spotykali się artyści skupieni wokół poety Tristana Tzary i jego przyjaciół. 

jedno z wejść do niegdysiejszego „Cabaret Voltaire”

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Pierwszy dzień lata w Puszczy Kozienickiej

Kolejny raz wybraliśmy się do puszczy. Tym razem wędrowaliśmy z Pionek do Pionek, co dało 20,8 kilometra. Naszym celem znów był rezerwat Źródło Królewskie, ale poza tym wszystkie fragmenty trasy były dla nas nowe.
Maszerowaliśmy do źródła czarnym szlakiem rowerowym – i znów bardzo ładna leśna droga. To już się robi podejrzane – dlaczego te wszystkie drogi takie tam porządne? 

idziemy szlakiem rowerowym, ale te ślady kół to chyba raczej nie rower zostawił 

niedziela, 21 czerwca 2015

Schwyz – czyli „chłop potęgą jest i basta”

Może to nieco dziwne – ten cytat z polskiej klasyki w odniesieniu do historii Szwajcarii, ale moim zdaniem on najlepiej określa determinację i potęgę ruchów chłopskich w 13. wieku, które w efekcie doprowadziły do uniezależnienia się początkowo dwóch, potem trzech kantonów od Habsburgów, a później stały się zaczątkiem niezależnego państwa – Szwajcarii, której nazwa pochodzi od nazwy wymienionego w tytule kantonu.

dokument z 1291 potwierdzający zawarcie związku kantonów Uri, Schwyz i Unterwalden w obronie własnej wolności – uważa się to za początek Konfederacji Szwajcarskiej (skopiowałam z Wikipedii)