środa, 24 czerwca 2015

Dada, czyli krótka wizyta u źródeł dadaizmu

Z czasów licealnych pamiętam umieszczone w podręczniku zdjęcie pisuaru jako dzieła sztuki (to słynna „Fontanna” – dzieło paryskiego dadaisty Marcela Duchampa). Trochę mi się to dziwne wydawało, ale jako dziewczynka nie miałam do czynienia z męskimi toaletami, to przynajmniej zobaczyłam, jak wygląda pisuar.
A tak na poważnie – to było moje pierwsze zetknięcie z dadaizmem – szare zdjęcie w podręczniku. Znalazły się tam też kolaże, fragmenty tekstów literackich (jeśli tak można powiedzieć), a wszystko bezładne, porozrzucane, sensu trudno się w tym było doszukać. Ale zostało w pamięci. I, co najważniejsze, miało wpływ na sztukę XX wieku – zmieniło sposób patrzenia na sztukę, tworzenia, stało się podwaliną innych kierunków, jak choćby surrealizmu.
Kiedy już przyjechałam do Zurychu, nie mogłam opuścić okazji zajrzenia do kolebki (raczej jaskini) dadaizmu, czyli słynnego „Cabaret Voltaire”, w którym spotykali się artyści skupieni wokół poety Tristana Tzary i jego przyjaciół. 

jedno z wejść do niegdysiejszego „Cabaret Voltaire”

Tristan Tzara
  
5 lutego 1916 Hugo Ball i Emmy Hennings otworzyli przy Spiegelgasse 1 lokal o nazwie „Cabaret Voltaire”, w którym od tego dnia spotykali się artyści. W Europie szalała wojna, a młodzi ludzie w Zurychu, zapewne przerażeni jej okrucieństwem, bawili się tworząc absurdalne teksty i obrazy, występowali na scenie i obalali zastany porządek świata. „Wieczory” przeciągały się długo w noc, bawiono się, dyskutowano, powstawały podwaliny ruchu artystycznego, który nazwano absurdalnie „Dada”. Teraz uczeni doszukują się genezy i znaczenia tej nazwy. Poszukajcie w Wikipedii – znajdziecie kilka wersji. 

na miejscu tego kominka była niegdyś scena

ściana z prezentacją niektórych dzieł dadaistów 

jedna z prac

klatka schodowa

Do lokalu zaglądał zapewne dosyć często pewien ponury typ o mongolskich rysach twarzy, który nie bawił się w absurdy, tylko sam zabrał się do porządnej roboty i wszystkie absurdy dotychczasowego świata obalił i stworzył największy absurd XX wieku – komunizm. W sąsiedztwie „Cabaret Voltaire”, przy uliczce Spiegelgasse mieszkał niejaki Lenin. 

cicha i spokojna Spiegelgasse

w tym domu mieszkał przyszły wódz rewolucji 

a tu on wśród dadaistów - moim zdaniem łatwo go rozpoznać  
 
„Cabaret Voltaire” działał do roku 1919, dadaiści rozjechali się po świecie.  Teraz w dawnej sali kabaretu działa coś w rodzaju centrum sztuki i kawiarni, w podziemiach, czyli tak zwanej „Krypcie”, można obejrzeć na ścianach freski przedstawiające dadaistów, zaś sklepienie pokrywa wielkie malowidło pokazujące nocne niebo z gwiazdozbiorami - wydarzeniami związanymi z historią dadaizmu. Autorem fresków jest Andy Ineichen. Można obejrzeć film ilustrujący historię tego ruchu artystycznego. 

 sklepienie Krypty


kilka portretów grupowych ze ścian Krypty

W samym lokalu oglądamy kopie prac plastycznych i egzemplarze wydawnictw dadaistów. Jeśli kto ma ochotę, to może nakupować całą walizkę tych wydawnictw, albo po prostu sobie posiedzieć, pooglądać, poczuć atmosferę niegdysiejszych szaleństw.

 fragment zawartości biblioteczki

i na zakończenie nawiązanie do początku - zamiast "Fontanny" wejście do dadaistycznej toalety
   
Zdjęcia - nadal moje 

4 komentarze:

  1. Podziwiam pasję zwiedzania muzeów... może kiedyś. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest typowe muzeum, raczej próba reaktywowania mitu kawiarni.

      Usuń
  2. No proszę , dadaiści doczekali się specjalnego wpisu u Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech mają, lubię takich zwariowanych ekscentryków. Chociaż absyntu to bym raczej nie piła.

      Usuń