Jak tylko je zobaczyłam, wiedziałam, że muszę iść do domu, założyć sweterek na aparat fotograficzny (żeby nie było - mój aparat ma własny sweterek na wypadek mrozu) i wrócić do parku. Te owoce same aż wołały o zdjęcia. I jak tu się oprzeć?
Od razu uprzedzam wszelkie głosy słusznej krytyki - wiem, że to nie jabłuszka, a owoce dzikiej róży, ale czyż nie podobne?
Przy okazji napatoczyły się i inne okazy.
Koniec tematu lodowego! Jak jeszcze kiedy coś takiego opublikuję, nie czytajcie i nie oglądajcie. A mam spory zapas takich "cukiereczków".
Dobre ujęcia... mimo,że smutne. :)
OdpowiedzUsuńBrak słońca. Próbowałam zastosować latarkę, ale efekt mierny.
UsuńCo do smutnego losu roślinek, to wierzę, że jednak ożyją.
Smutne? Nie ma w nich smutku. Są to ulotne chwile zimy. Wiem , że oblodzenie ma swoje ujemne skutki. Ale widoki są cudowne. Trzeba tylko podnieść trochę wzrok i patrzeć i podziwiać. Ania właśnie to robi.
OdpowiedzUsuńNo, czasem trzeba na dół popatrzeć, żeby się nie poślizgnąć.
Usuń