W ostatnią środę szef
pozwolił mi się wykazać, co skutkowało wycieczką do miejsc przeze mnie
wybranych. Starannie i długo wybierałam te miejsca.
Dotarliśmy do nich z
Przysuchy, skąd przeszliśmy 21,3 kilometra, żeby wylądować w Radestowie –
bardzo blisko Przysuchy, ale szliśmy okrężną drogą. Wszystko, co sobie
wymarzyłam, obejrzeliśmy.
Dziś opowiem o dwóch
dworach. Oba mają za sobą długą historię, ale jeden miał więcej szczęścia do
ludzi. I stąd ogromna różnica w ich obecnym stanie.
figura Jana Nepomucena we wsi Zbożenna, przy niej skręcamy do dworu
Pierwszy to osiemnastowieczny dwór w Zbożennie. Można powiedzieć, że spotkała go degradacja, bo powstał jako pałac – był siedzibą starosty uszyckiego – Karola Szydłowskiego. Pewnie, tak, jak ja, nie wiecie, co to za powiat ten uszycki. Dowiedziałam się, że zajmował on 2509 wiorst2 i znajdował się na Podolu. Więcej informacji znajdziecie w edutece.
figura Jana Nepomucena we wsi Zbożenna, przy niej skręcamy do dworu
Pierwszy to osiemnastowieczny dwór w Zbożennie. Można powiedzieć, że spotkała go degradacja, bo powstał jako pałac – był siedzibą starosty uszyckiego – Karola Szydłowskiego. Pewnie, tak, jak ja, nie wiecie, co to za powiat ten uszycki. Dowiedziałam się, że zajmował on 2509 wiorst2 i znajdował się na Podolu. Więcej informacji znajdziecie w edutece.
Niestety, starosta
zmarł i w XIX wieku pałac nie miał szczęścia do nowych i coraz innych
właścicieli, którzy doprowadzili go do ruiny.
Aż tu nadeszły nowe,
lepsze czasy, a to dzięki znanemu przedsiębiorcy ze Skarżyska. Dwór
Zbożenna nabył Kazimierz Witwicki – właściciel „Zakładów Przemysłowych, Odlewnia
Żelaza i Emaliernia Kamienna – Jan Witwicki”. W latach dwudziestych XX wieku zadbał on o
niegdysiejszy pałac – obecnie dwór, który z jego inicjatywy rozbudowano o taras
od strony ogrodu. A i sam ogród stał się wtedy miejscem spacerów, spotkań
towarzyskich. Widać to na kopiach archiwalnych zdjęć wyeksponowanych obecnie na
ścianach dworu Zbożenna.
dwór od strony ogrodu
Teraz ogród wokół dworu to raczej niewielki park z uroczymi zakątkami dla
spacerowiczów, którzy mogą w każdej chwili przysiąść na ławeczce lub przy
niewielkim stoliku i podziwiać okolicę. Mnie zauroczył zapach kwitnących właśnie
klonów (miodem pachniało!). Śniadanko wycieczkowe zjedliśmy przy stoliku z
widokiem na malowniczy staw (można po nim pływać łódką, ale my nie
próbowaliśmy, wolimy poruszanie się po stałym lądzie).
Przed wejściem do dworu znajduje się prawdziwie dworski podjazd z wielkim
dębem na środku klombu. Dawniej stała tu odlana w skarżyskiej odlewni figura Matki
Boskiej. Cóż, podobnie jak dwór padła ofiarą nacjonalizacji. Wyobraźcie sobie,
że majątek w Zbożennie, odlewnię oraz
dom Witwickich w Skarżysku znacjonalizowano w lutym 1945 roku, kiedy właściciel
był więziony w Moskwie. Żeliwną figurę z parku przed zniszczeniem uratował
woźny szkoły działającej w dworze w latach powojennych. Zdobi teraz jego
ogródek (niestety, nie znalazł się on na naszej trasie).
No i sam dwór – to już nie szkoła. Dwór ma nowych właścicieli, którzy
pięknie go wyremontowali i przeznaczyli na elegancki hotel z restauracją. Skąd
wiemy, że elegancki? Zajrzeliśmy i zostaliśmy oprowadzeni po wnętrzu. Ja jestem
oczarowana. Widać dbałość o szczegóły i szacunek dla historii. W głównym holu ściany zdobią portrety członków
rodziny Witwickich.
duma właścicieli - oryginalny wewnętrzny wiatrołap
fotografie rodzinne Witwickich
jedna z sal konferencyjnych
przytulny kącik wypoczynkowy
sklepienia sali restauracji
bar
Więcej informacji znajdziecie na stronie dworu.
Ścieżką wzdłuż torów kolejowych oddalamy się od Zbożenny w kierunku Skrzynna.
droga wśród pól w stronę Żukowa (na horyzoncie mazowieckie sady)
A teraz drugi dwór. Ten znajduje się w Żukowie (parę kilometrów pięknymi
polnymi drogami od Zbożennej). To szesnastowieczny dwór obronny. Powstał on z
inicjatywy któregoś z przedstawicieli rodu Podlodowskich* (właścicielem Żukowa
był w tym czasie kanonik krakowski Jerzy Podlodowski). Dwór podobno wyglądał
imponująco, miał kilka kondygnacji,
cztery baszty, dwie piwnice, kamienne schody.
Ten, biedak, nie miał szczęścia do właścicieli; teraz to już nawet nie ma
co odbudowywać. Stach od razu wyczuł, gdzie znajdują się jego ruiny, kiedy tak
do nich szliśmy przez pole – „to będzie ta duża kępa” – i była. Od strony łąki
tak to właśnie wygląda, a od strony wsi można zauważyć kamienne ściany zapewne
dawnej piwnicy, nawet coś w rodzaju niegdysiejszej baszty. Z okienek zionie
zapachem piwnicznym, pod ścianami prześlizguje się zaskroniec. No, niesamowite
to wszystko robi wrażenie. A tuż obok sielankowy staw – pewnie dawna fosa.
pozostałości dworu obronnego w Żukowie
niegdysiejsza fosa
pozostałości dworu obronnego w Żukowie
niegdysiejsza fosa
I wcale nie musicie przedzierać się przez łąkę, jak my – ruina dworu jest
łatwo dostępna od strony wiejskiej drogi. Jeśli będziecie w okolicy, zajrzyjcie
póki jest.
O innych miejscach, które odwiedziliśmy napiszę następnym razem. Też będą
ciekawostki.
Zdjęcia – Edek i ja
* Czy i wam kojarzy się to nazwisko z Janem Kochanowskim, którego żoną była
Dorota Podlodowska?
Rewelacyjny obiekt... Witwiccy wiedzieli gdzie inwestować,pewnie są inne również obiekty ?
OdpowiedzUsuńA pani Dorota od razu mi się skojarzyła... poprzez Jana z Mikołajem. :)
Teraz dwór już nie Witwickich, ale obecni właściciele są w kontakcie z rodziną dawnych właścicieli. Tak to przynajmniej wygląda.
Usuń